Zamachowiec z Wrocławia przed sądem. Zakończyła się druga rozprawa

Piotr Kaszuwara, jk | Utworzono: 2017-04-06 08:16 | Zmodyfikowano: 2017-04-06 08:16
Zamachowiec z Wrocławia przed sądem. Zakończyła się druga rozprawa - fot. Andrzej Owczarek/archiwum radiowroclaw.pl
fot. Andrzej Owczarek/archiwum radiowroclaw.pl

Pawłowi R., który w maju ubiegłego roku podłożył ładunek wybuchowy w jednym z autobusów komunikacji miejskiej, grozi dożywocie. 20 marca ruszył jego proces, na której pojawili się między innymi pasażerowie feralnego kursu. Dziś sąd słuchał, co ma do powiedzenia 11 kolejnych osób. Wśród nich była kobieta, która jechała autobusem z dzieckiem. Opowiadała, że stanęła na miejsce dla rodziców z wózkiem. Stał tam też oskarżony. - Nie przesunął się, czym mnie trochę zdenerwował, więc zwracałam na niego uwagę. Na dalszych przystankach wsiadła inna pani z wózkiem - pan się przesunął, ale zostawił żółtą reklamówkę - relacjonowała kobieta.

Inny ze świadków poprosił o zeznawanie pod nieobecność Pawła R., więc policja wyprowadziła 22-latka z sali. - Pierwsze co, to był huk, ogromny huk, widziałam wysoki słup jakby ognia, takiego pomarańczowego, chyba był taki wysoki jak autobus. Wysiadłam, widziałam chmurę dymu, ponieważ zaczęła się ta chmura zbliżać do mnie, ja się oddaliłam, bo bałam się, że to coś trującego. Zaczęłam to zdarzenie wypierać, skupiać się na innych aspektach życia - zeznawała kobieta.

Kolejnym ze świadków był operator numeru alarmowego 112, pod który 19 maja o 5:47 rano zadzwonił 22-latek z żądaniami, odtwarzając nagranie przetworzone przez syntezator mowy:

Pawłowi R. grozi dożywocie. Kolejny termin rozprawy wyznaczono na 12 kwietnia. Mają na niej zeznawać między innymi rodzice zamachowca.

22-latek ze Szprotawy przyznał się do umieszczenia w autobusie nr 145 garnka z substancjami wybuchowymi i śrubami. Twierdzi jednak, że nie chciał nikogo skrzywdzić. Tymczasem prokuratura oskarża go go próbę zabójstwa wielu osób, za co grozi dożywocie.

- Bardzo żałuję tego, co zrobiłem, od momentu podłożenia tego ładunku. To co zrobiłem nie pasuje do mojego charakteru, bo jestem spokojnym człowiekiem. O czym wszyscy wiedzą, którzy mnie znają. Bardzo przepraszam wszystkich, których skrzywdziłem fizycznie i psychicznie i tych, których naraziłem na niebezpieczeństwo. Bardzo proszę o przebaczenie. Nigdy nikogo nie skrzywdziłem i nie skrzywdzę. Nie jestem żadnym typem przestępcy i chcę normalnie funkcjonować z innymi ludźmi. Żyć. Wcześniej wydawało mi się to niemożliwe. Jeszcze raz wszystkich przepraszam i dziękuję. To wszystko, co mam do powiedzenia - mówił na pierwszej rozprawie oskarżony.

Paweł R. dodawał, że chciał być akceptowany przez rówieśników. - Sądziłem, że jeśli poprawię swoją sytuację materialną, wtedy będę lepiej przez nich postrzegany. Doszedłem do wniosku, że mogę to zrobić przez pewnego rodzaju szantaż. Wtedy postanowiłem skonstruować urządzenie, które posłużyłoby mi do wyłudzenia pieniędzy - zeznawał (KLIKNIJ I CZYTAJ CAŁĄ RELACJĘ)

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.