Co się stało ze skarbami znalezionymi na budowie drogi S3? [ZDJĘCIA]

Andrzej Andrzejewski, mz | Utworzono: 2017-09-15 12:01 | Zmodyfikowano: 2017-09-15 12:08
Co się stało ze skarbami znalezionymi na budowie drogi S3? [ZDJĘCIA] - fot. Andrzej Andrzejewski
fot. Andrzej Andrzejewski

Pamiętacie tę scenę? To z filmu "Poszukiwacze zaginionej Arki" o przygodach Indiany Jonesa. Tuż przed napisami widzowie obserwowali człowieka, który na wózku wiózł drewniane pudło, a w nim Arkę. Pudeł, jak widać, było więcej. Znacznie więcej...

To oczywiście tylko fantastyka, ale faktem jest, że co i rusz na Dolnym Śląsku odkrywane są skarby. Może nie tak spektakularne jak ten filmowy. Może i nadal nie odkopano tzw. złotego pociągu, ale skarby są. I to o wiele cenniejsze, niż legendarne komnaty, skrzynie ze złotem czy tajemnicze artefakty. Bo są naprawdę i mogą nam dostarczyć mnóstwo wiedzy o tym, jak żyliśmy i kim byliśmy kiedyś.

Dwa lata temu, podczas przygotowania gruntów pod budowę trasy S-3 w okolicach Legnicy archeolodzy odkryli tysiące przedmiotów, których używali mieszkańcy tych ziem nawet przed czterema tysiącleciami. Zdjęcia pokazywaliśmy wówczas tutaj:

Dziś wracamy do sprawy, bo wiemy, co stało się z tymi skarbami. Nie trafiły one do wielkiego magazynu rodem z filmu SF, by spocząć tam w zapomnieniu. Pierwsza wielka partia tych zabytków właśnie trafiła do Legnickiego Muzeum Miedzi. Zapakowane w kartonowe pudełka, wypełniają wnętrze jednej z sal wystawienniczych aż po sufit.

Dr Tomasz Stolarczyk zwraca uwagę między innymi na przedmioty pochodzące z dawnego warsztatu metalurgicznego...

- Ci którzy na przykład wytapiali żelazo w Krzeczynie, mogli się posilać z tego właśnie dużego naczynia. Udało się to bardzo fajnie zrekonstruować. Jest to ciekawy zabytek. Pochodzi z okresu kultury wpływów rzymskich, okresu funkcjonowania kultury przeworskiej, czyli jakieś 2 tysiące lat temu.

Muzealnicy przygotowują się do odbioru kolejnych zestawów zabytków z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad we Wrocławiu. Szczególną atrakcją ma być dziecięca grzechotka sprzed niemal 4 tysięcy lat - do dziś wydaje dźwięki.

Oczyszczenie, posegregowanie i wstępne opisanie tysięcy odnalezionych zabytków zajęło dwa lata. Wartości znalezisk nie da się przeliczyć na pieniądze. - Ich znaczenie dla kultury jest jednak bezcenne - zapewnia archeolog Izabela Kadłucka.

- Były wkładane grzechotki z ceramiki do grobów dziecięcych. Znaleźliśmy też zabawkę dla dziecka - to jest coś w rodzaju ptaszka - również sprzed kilku tysięcy lat. Ponieważ prawdopodobnie w grzechotkach tych kulek jest siedem, ten ptaszek też ma siedem ząbków, więc to była jakaś znacząca liczba dla ludzi, którzy tu kiedyś mieszkali.

Dokładne opisanie zabytków może im zająć kilka kolejnych lat.

Reklama