Rozmowa Dnia: Renata Mauer-Różańska [POSŁUCHAJ]

| Utworzono: 2017-12-07 14:20 | Zmodyfikowano: 2017-12-07 14:20
Rozmowa Dnia: Renata Mauer-Różańska [POSŁUCHAJ] - fot. Andrzej Owczarek
fot. Andrzej Owczarek

Rosyjski Komitet Olimpijski został wykluczony z przyszłorocznych zimowych Igrzysk w Pjongczangu. Tylko niektórzy rosyjscy zawodnicy będą mogli wziąć udział w igrzyskach, jednak startując pod neutralną flagą. Co to oznacza dla ruchu olimpijskiego i czy z dopingiem można wygrać?

O tym rozmawialiśmy z Renatą Mauer-Różańską, dwukrotną mistrzynią olimpijską.

POSŁUCHAJCIE:

Rosyjski komitet został wykluczony z zimowych igrzysk. Jak pani, jako olimpijka, sportowiec, odebrała tę decyzję?

To działanie nie do końca jasna. Obowiązkiem Narodowego Komitetu Olimpijskiego jest zgłaszanie sportowców. Kto zgłosi sportowców, którzy będą chcieli wystartować w igrzyskach? Oni, jak czytałam, będą startować jako olimpijscy zawodnicy Rosji. Jeżeli okazałoby się, że jednak stosowali doping, to byłaby to duża plama na wizerunku MKOl.

Czego się pani spodziewała? Całkowitego wykluczenia Rosjan? Czy dopuszczenia i kolejnej szansy?

Według przepisów antydopingowych, za doping odpowiadają sportowcy. A tutaj ujawniono całą machinę, która działała przeciwko duchowi sportu i sportowcom. Doping negatywnie wpływa na zdrowie zawodników - w każdym przypadku. Sport ma kojarzyć się ze zdrowiem, ma być czysty od takich praktyk i w związku z tym Międzynarodowa Agencja Dopingowa przyjmuje, że sportowcy są odpowiedzialni za to, co zażywają.

W tym wypadku chodziło o agencję antydopingową, która kreowała doping. To kuriozum.

Żadne laboratorium, które posiada certyfikat Światowej Agencji Antydopingowej nie może zbadać nawet odżywki pod kątem zawartości substancji zabronionych. Sportowcy, który się suplementują, nie są pewni, czy to co zakupią będzie pozbawione zabronionych substancji. Zdarzały się przypadki, że na opakowaniu nie było informacji o substancjach niedozwolonych, ale one były.

Tutaj mamy do czynienia z całym systemem, w który zaangażowani są nawet agenci specjalni - z 33 medali, które wywalczyli  11 zostało już odebranych, wielu zawodników zawieszonych , wielu zdyskwalifikowanych dożywotnio. Ale wiemy o tym od lat i dalej nie widać, by Rosja się poczuwała do winy.

Wręcz przeciwnie - uważa, że to niesprawiedliwe. Nie będę tego komentować - każdy z nas ma prawo mieć własne spojrzenie na ten temat. Czytałam wypowiedź przewodniczącego Europejskiego Komitetu Olimpijskiego, który uważa, że nieobecność Rosjan może wpłynąć na niższy poziom igrzysk.

Może dochodzimy tutaj do sedna sprawy - są sportowcy i działacze, którzy mówią, że nie ma jak walczyć z dopingiem - mamy doping farmakologiczny, technologiczny, taktyczny - pamiętamy, jak federacje łyżwiarskie dogadywały się ze sobą, kto ma wygrać którą dyscyplinie, bo mieli sędziów w jury. Niektórzy mówią - dopuśćmy doping i niech igrzyska trwają.

To droga, która nie ma końca i mogą dziać się rzeczy straszne. W niektórych przypadkach zawodnicy mogą przepłacić do swoim życiem. Zdarzało się to w czasach, gdy nie było agencji antydopingowych i nie badano sportowców pod kątem stosowania dopingu. Uważam, że doping powinien być całkowicie wyeliminowany ze sportem. Jak najwięcej trzeba edukować młodzież i sportowców.

Czy pani zdaniem - jeżeli zawodnik w pełni świadomie bierze doping - nie powinien być zdyskwalifikowany do końca życia?

Każdy kto jest oskarżony o coś powinien mieć prawo się bronić. Nie wolno generalizować. Sportowcy, którzy zachorują i pójdą do lekarza w swoim rejonie - lekarz zapisuje mu leki. Lekarze nie muszą się znać, co jest dozwolone, co zabronione. Taki sportowiec musi mieć przy sobie telefon do eksperta i z nim skonsultować. Zdarzają się sytuacje, że inaczej nie można leczyć niż z użyciem substancji zabronionych i wtedy należy ubiegać się o tzw. wyłączenie do celów terapeutycznych.


Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.