Tomasz Trawiński, szef dolnośląskiej policji: Oczekiwałbym, by szef antyterrorystów oddał się do mojej dyspozycji

| Utworzono: 2017-12-14 08:53 | Zmodyfikowano: 2017-12-14 09:00
Tomasz Trawiński, szef dolnośląskiej policji: Oczekiwałbym, by szef antyterrorystów oddał się do mojej dyspozycji -

We Wrocławiu płoną kolejne portrety. Wczoraj na rynku narodowcy spalili spalił zdjęcie Michała Boniego, byłego ministra cyfryzacji, obecnie europosła Platformy Obywatelskiej. Policja, która zabezpieczała manifestację, nie interweniowała.

Czy to nie jest dowód słabości państwa i przyzwolenie do takich działań - m.in. o to pytaliśmy gościa Rozmowy Dnia, nadinspektora Tomasza Trawińskiego, szefa dolnośląskiej policji.

Na początek wydarzenia z ostatnich godzin, bo we Wrocławiu płoną kolejne portrety. Wczoraj wieczorem na rynku narodowcy spalili zdjęcie byłego ministra cyfryzacji Michała Boniego, obecnie europosła. Policja zabezpieczała tę manifestację i nie interweniowała. Czy to nie jest trochę tak, że takie zachowania mogą być odbierane jako przyzwolenie na takie działanie.

Nie do końca zgodzę się z tym, że policja nie interweniowała, sprawca spalenia tego wizerunku został ustalony, wylegitymowany, zabezpieczony został materiał dowodowy w tej sprawie i niezwłocznie dostarczony do prokuratury celem oceny prawno-karnej.

Tylko czy ta manifestacja nie powinna zostać przerwana od razu kiedy do tego zdarzenia doszło? To jest środek rynku, okres przedświąteczny, na miejscu rodziny z dziećmi, choinki, jarmark, a między nimi człowiek, który pali duży porter innego człowieka.

Ustawa o Zgromadzeniach Publicznych jasno mówi, w jakich sytuacjach i kto może rozwiązać zgromadzenie. W tym przypadku taką decyzję mógłby podjąć przedstawiciel organu gminy, którego nie było na miejscu.

To może inny przykład. Manifestacja z 11 listopada, wtedy też narodowcy atakowali, rzucali butelkami, racami, jednej z kobiet nawet spalono włosy, właśnie trafiając w nią racą, kilkanaście osób poturbowanych i tam też manifestacja doszła do końca.

Doszła do końca, to była manifestacja legalna, faktycznie podczas przemarszu doszło do tego incydentu, w tej sprawie również został zabezpieczony materiał dowodowy, cały materiał dostarczyliśmy też do prokuratury, która wszczęła w tej sprawie postępowanie.

Tylko czy to nie jest tak, że te zdjęcia z Wrocławia, które obiegły wszystkie telewizje w Polsce, a myślę, że wiele też w Europie, są dla niektórych ludzi dowodem przyzwolenia, a także dowodem słabości policji, że nie ma takiej silnej interwencji natychmiast, przerwania manifestacji i działania.

To tylko tak z pozoru wydawałoby się, że najprostsze i najlepsze rozwiązanie, to przerwanie takiej demonstracji, natomiast musimy brać pod uwagę całość okoliczności - liczbę uczestników, sposób zachowania się. Tutaj policjanci przyjęli taką taktykę, żeby rozdzielić te grupy, żeby maksymalnie zapewnić wszystkim osobom bezpieczeństwo, bo takie jest podstawowe zadanie policji podczas zabezpieczania zgromadzeń, no i potem całość materiału przekazać do prokuratury.

Czyli Pan nie ma poczucia, że to jest błąd wizerunkowy?

Nie, ja nie mam takiego poczucia. Taką przyjęliśmy taktykę działania, ona naszym zdaniem doprowadziła do tego, że eskalacja pewnych wydarzeń nie rozlała się, tylko została, można powiedzieć, zduszona w zarodku.

Panie generalne, przenieśmy się do Wiszni Małej, tam kilkanaście dni temu mężczyzna, który okradał bankomat otworzył ogień z kałasznikowa do antyterrorystów. Jeden policjant zginął, trzech zostało rannych. Czy prawdą jest, że policjant, który zginął, został trafiony podczas wysiadania z busa?

Nie chciałbym wypowiadać się szczegółowo na temat okoliczności prowadzenia działań w Wiszni Małej. Dla nas jest to ogromna tragedia, zginął nasz kolega Mariusz, nasz kolega pododdziału antyterrorystycznego, dwóch innych zostało rannych...

Panie generale, pełna zgoda, łączymy się w bólu, ale tu powstały rozbieżności, jeśli chodzi o informacje z tego wydarzenia. To była spontaniczna akcja, czy przez wiele tygodni przygotowywana?

Jak Pan słusznie zauważył - tak, pojawiają się rozbieżności, zwłaszcza w informacjach medialnych.

Bo dziennikarze widzą, że nie jest to spójne, co usłyszeliśmy od Komendanta Głównego i Szefa MSWiA kilkadziesiąt godzin po tym wydarzeniu, względem tego, co dziennikarze mogą zobaczyć na miejscu. Czyli na przykład, że kule trafiały z różnych stron bankomatu, co pokazuje, że teoria dziennikarzy, że atakowały dwa oddziały policjantów, wydaje się bliska prawdy.

Ja pragnę zauważyć, że te pierwsze informacje zostały przekazane dosłownie, niespełna kilka godzin po tych wydarzeniach w Wiszni Małej. One opierały się na tych pierwszych relacjach, które udało się zebrać z miejsca zdarzenia.

Co zatem na teraz możemy powiedzieć?

Na teraz powołane zostały dwa zespoły - zespół komendanta głównego i mój zespół. To ma na celu przeanalizowanie dokładnego sposobu przygotowania tych działań i sposobu przeprowadzenia ich w Wiszni Małej.

Ale to, czy była to akcja spontaniczna, czy przygotowywana od kilku tygodni, możemy chyba powiedzieć? To już wynika z tej dokumentacji, którą już pan ma.

Ja oczywiście posiadam, myślę że dość dużą wiedzę na temat tych działań w Wiszni Małej, ale zdecydowana większość tych informacji objęta jest klauzulą tajemnicy służbowej...

Ale ja rozumiem, że Państwo podzielicie się tą wiedzą ze społeczeństwem?

Oczywiście.

Czyli na ten moment nie możecie tego powiedzieć, czy to była akcja spontaniczna, czy przygotowana?

Na ten moment nie chciałbym mówić tu tego typu rzeczy, przekazywać tego typu informacji, wszystkie informacje tego typu zostaną przekazane opinii publicznej, dla mnie też ważna jest jedna sprawa- aby te wydarzenia w Wiszni Małej, aby ta tragedia nie poszła na marne, abyśmy z tych wydarzeń też wyciągali konstruktywne wnioski.

Jeden z wniosków - czy szef antyterrorystów podał się do dymisji?

Nie, nie potwierdzam, korzysta teraz z urlopu. 

Czy oddał się do dyspozycji?

Nie.

A czy pan by tego oczekiwał?

Chcę poczekać ze spokojem na wyjaśnienie sprawy, ale tak, zaryzykuję takie stwierdzenie - oczekiwałbym tego.

Czy prawdą jest, że domagają się zespół domaga się zmiany szefa?

To była bardzo traumatyczna sytuacja, także dla policjantów. To wielcy funkcjonariusze, bohaterowie, którzy zawsze stają na pierwszej linii, kiedy jest potrzeba, by podejmować najtrudniejsze zadania. Ale również oni - tacy wielcy policjanci - bardzo mocno przeżywają tą tragedię.

Jesteśmy 7 miesięcy po tym, jak dziennikarze ujawnili sprawę Igora Stachowiaka. Wtedy szef Policji i szef MSWiA obiecywali, że na każdym komisariacie będzie działający monitoring. Jak to wygląda? 

Zakończyliśmy  inwentaryzację we wszystkich komendach i komisariatach. Potwierdzam, że jest potrzeba w niektórych jednostkach uzupełnienia monitoringu, w niektórych - wymiana na lepszy. Pierwsze zakupy zostały już zrealizowane, w przeciągu kilku miesięcy monitoring będzie sprawny we wszystkich jednostkach. Dodam, że jedna sprawa to sprzęt, a druga - sposób wykorzystania go. Zwracam uwagę komendantom miejskim i powiatowym, aby wykorzystywali zapisy, kontrolowali i sprawdzali. Wydałem polecenie, aby przynajmniej raz w tygodniu nastąpiło sprawdzenie funkcjonowania monitoringu - byśmy mieli pewność, że funkcjonuje to prawidłowo. Podam przykład z jednej z powiatowych komend. W wyniku przeglądu monitoringu komendant ujawnił działania niezgodne z prawem - chodziło o niewłaściwe obchodzenie się z zatrzymaną osobą.

Czy czuje Pan niesmak, że związkowcy donieśli na dziennikarza, który ujawnił sprawę Igora Stachowiaka?

Rozmawiałem z przewodniczącym związku zawodowego policjantów i on mówił, że ich celem nie było donoszenie na dziennikarza.

Ale to było doniesienie na dziennikarza.

Chodziło o wykorzystanie materiału przez dziennikarza, który jest materiałem dowodowym w śledztwie. Jakie jest moje zdanie i stanowisko? Bardzo szanuję wszystkich dziennikarzy za to, że docierają i zbierają informacje, a później je ujawniają.

Czuje pan niesmak czy nie?

Mam mieszane uczucia.

W Wysokiej grasuje złodziej, który jest nieuchwytny. Mieszkańcy twierdzą, że policja w tej sprawie robi niewiele, tworzą patrole obywatelskie. To niepokojące.

Takimi sprawami powinna zajmować się policja, takie patrole społeczne to ostateczność. Faktycznie w ciągu ostatnich miesięcy doszło do kilku włamań do domów w gminie Kobierzyce. Pracujemy intensywnie nad tymi sprawami. Przypomnę, że w ostatnim okresie dolnośląska policja rozbiła dużą grupę przestępczą zajmującą się włamaniami do domów i mieszkań. Przedstawiono im 51 zarzutów. Jestem po rozmowie z władzami gminy Kobierzyce. Zwiększymy stan etatowy jednostki policji i podniesiemy jej stats - z posterunku na komisariat. Jestem przekonany, że działania organizacyjne i prewencyjne bardzo szybko doprowadzą do zatrzymania sprawców tych włamań.

Poniżej pełen zapis rozmowy:

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.