Ma 16 lat, guza mózgu i czas do połowy lutego...

| Utworzono: 2018-02-09 18:00 | Zmodyfikowano: 2018-02-09 18:00
Ma 16 lat, guza mózgu i czas do połowy lutego... -

Szczegóły znajdziecie: TUTAJ

16 lat to zaledwie przedsionek życia, które powinno od tego momentu rozkwitać. Życie Kuby od tego momentu się kończy – tak zdecydował nowotwór, który zagnieździł się w jego głowie. Kuba od zawsze miał inne plany na siebie, chciał się uczyć, rozwijać swoją pasję, bo nikt mu nie powiedział, że być może będzie miał tak mało czasu, że nie zdąży iść na studia, założyć rodziny…

To, co usłyszał ten młody chłopak od lekarzy, to wiadomość, której nikt nigdy nie chciałby dostać. Każdy wyrok można cofnąć, nawet jeśli szanse są bardzo małe. Od dwóch miesięcy Kuba walczy z guzem, który umiejscowił się w pniu mózgu, czyli w miejscu trudnym do leczenia, a mimo to pojawiła się szansa.

W Polsce lekarze nie mogą już mu pomóc. Operacji chcą podjąć się lekarze z Hanoveru. Jednak cena za życie jest ogromna,a Kuba nie może czekać. Operacja musi się odbyć jak najszybciej – już w połowie lutego, a rodziców na nią nie stać.

Kuba marzył o szkole wojskowej. Pod koniec gimnazjum zaczął bardzo przykładać siię do nauki, bo wiedział, jak ważne są dobre stopnie, żeby się do niej dostać. Nad książkami spędzał wiele godzin, aż wyczerpany zaczął przy nich przysypiać. W końcu nawet rodzice zauważyli, jak bardzo Kuba jest zmęczony, jak często kładzie się po szkole spać, żeby zregenerować siły. Tłumaczyli to sobie dorastaniem i ogromną ilością nauki. Dziś już wiedzą, że właśnie w ten sposób dawał o sobie znać bardzo groźny przeciwnik, z którym przyjdzie się zmierzyć Kubie.

Ale diagnozę poznali dopiero rok później… Przez ten rok było wiele sytuacji, w których rosnący guz dawał o sobie znać. Kuba miał problemy z percepcją, nie mógł utrzymać równowagi. Gdy skończyło się gimnazjum, nie zdawał do szkoły wojskowej. Już sam wiedział, że sobie nie poradzi, że będzie musiał zrezygnować. W tamtym czasie nie był w stanie zrobić nawet fikołka. Gdy tylko przykładał głowę do podłogi, przewracał się na bok. Jak bardzo musiała już wtedy dokuczać mu choroba, skoro był gotowy zrezygnować z największych marzeń.

Kuba zdał do liceum ogólnokształcącego i rozpoczął wakacje. W tym czasie stało się coś, co było już wyraźnym sygnałem, że dzieje się coś złego. Kuba uderzył się o konar drzewa i w sumie nic wielkiego mu się nie stało, jednak następstwa uderzenia były wyjątkowo dziwne i tajemnicze.

Wszystko to, co wydarzyło się później, chłopak interpretował właśnie jako wynik tego uderzenia. Bóle uszu i głowy, zawroty, zaburzenia ostrości widzenia. A w końcu coraz większe osłabienie i brak sił, nawet przy codziennych czynnościach. To wszystko Kuba połączył z pamiętnym uderzeniem i zachował tylko dla siebie, co dało nowotworowi kolejne dwa miesiące.

Choroba rozwijała się, aż do momentu, w którym życie z nią stało się nie do zniesienia. Któregoś dnia powiedział w końcu, że nie wie, co się z nim dzieje. Przyznał się, że zanosi go przy chodzeniu. Że raz nawet wszedłby pod samochód, ale w ostatniej chwili odepchnął go kolega – opowiada Mirosław Witkowski. Cały czas byliśmy pewni, że to problemy z błędnikiem. Dlatego umówiliśmy się na wizytę do laryngologa. Lekarka wykluczyła nasze przypuszczenia, ale zrozumiała, że dzieje się coś niedobrego, bo kazała nam szukać dalej.

Rezonans zrobili prywatnie, na własną rękę. Tak, żeby nie czekać kilka miesięcy. Na badanie pojechali 26 listopada. W niedzielę, tak żeby Kuba nie musiał opuszczać szkoły. Gdy Kuba leżał w tej wielkiej tubie, moja żona poczuła, że jest bardzo źle. Zawładnęła nią intuicja i takie absolutne przekonanie, że zaraz się wydarzy coś nieuchronnego. Coś, co wywróci nam życie do góry nogami – opowiada ze łzami w oczach tata Kuby. - Wtedy ją uspokajałem, mówiłem – Zobacz, jak spokojnie leży, wygląda, jakby spał, nic się nie dzieje, ale sam czułem, jak ogarnia mnie coraz większy niepokój – dodaje pan Mirek. Nie wiedzieli wtedy, że radiolodzy już zobaczyli masę guza w głowie Kuby i zdecydowali się podać w trakcie badania kontrast, żeby sprawdzić, z czym mają do czynienia. Na opis rezonansu mieli czekać tydzień, ale już następnego dnia dostali telefon, że mają się zgłosić po wyniki...

To był w pewnym sensie koniec, ponury i straszny koniec historii szczęśliwej beztroskiej rodziny. Mam nadzieję, że to ostatni koniec w naszej rodzinie, że już nic więcej złego się nie przytrafi – opowiada tata Kuby.

Po dwóch dniach trafili do kliniki onkologii dziecięcej. Kuba był konsultowany przez specjalistów – onkologów i neurochirurgów. Niestety, wynik tych badań był bardzo niepomyślny. Cały świat zawalił im się przed Świętami Bożego Narodzenia w 2017 roku.

Guz jest umiejscowiony w pniu mózgu – zawiesza głos tata Kuby. – Lekarze zaczęli nas przygotowywać na najgorszy scenariusz. W Polsce nie dawali szans na całkowite wycięcie guza. Najlepsi neurochirurdzy w Warszawie mówili o tym, że mogą usunąć nie więcej niż 15% guza. To zdecydowanie za mało. Bo było wiadomo, że on i tak odrośnie.

Czas i pieniądze – tego pierwszego Kuba ma bardzo mało, a tego drugiego potrzebuje wiele, ale to jedyna szansa by chłopak żył. Tak ocenili po konsultacji lekarze z kliniki w Hanoverze. Jeśli nikt nie daje szans i pokazuje palcem koniec, kiedy każde możliwe leczenie przedłuża jedynie nieznacznie życie, a po tym wszystkim zjawia się lekarz, który mówi, że da radę, że wytnie całość, że człowiek będzie żył – chce się do niego jechać w tej samej chwili, mieć już to za sobą...

30 stycznia Kuba pojechał na konsultacje do Hanoveru. Lekarze wyznaczyli termin przyjęcia na operację na 13 lutego 2018 – euforia i światło w tunelu. Wystawili też kosztorys. Cena za życie to ponad 300 tysięcy... Musimy działać i zrobić wszystko, żeby ratować Kubę.

Poszedłbym nawet do piekła, żeby targować się o jego życie… - mówi ze łzami w oczach tato Kuby i błaga o życie dla swojego syna...


Komentarze (5)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~Jacob2021-10-10 21:04:00 z adresu IP: (185.41.xxx.xxx)
Ja jestem Jacob
~Kkakskdkasd2021-10-10 21:02:52 z adresu IP: (185.41.xxx.xxx)
~KNWJSN2021-10-10 21:03:25 z adresu IP: (185.41.xxx.xxx)
~nulla2018-03-17 10:53:23 z adresu IP: (83.7.xxx.xxx)
Obie sprawy ( i Jakuba, i Tymka) są niezwykle poważne i poruszające, godne pomocy. Ale oba teksty - bardzo niedobre.
~Jacob2021-10-10 21:04:13 z adresu IP: (185.41.xxx.xxx)
Ja jestem Jacob