O turystyce w Rozmowie Dnia. Co przyciąga ludzi do Wrocławia a co na Dolny Śląsk?

| Utworzono: 2018-04-05 08:00 | Zmodyfikowano: 2018-04-05 09:00
O turystyce w Rozmowie Dnia. Co przyciąga ludzi do Wrocławia a co na Dolny Śląsk? - Fot: Andrzej Owczarek
Fot: Andrzej Owczarek

Wczoraj Wrocław oficjalnie otrzymał tytułu European Best Destination (KLIKNIJ I CZYTAJ WIĘCEJ). W rywalizacji o ten tytuł brało udział 20 miast - Wrocław pokonał Mediolan, Amsterdam, Ateny i Paryż. Tylko co to oznacza w praktyce? Co przyciąga ludzi do Wrocławia a co na Dolny Śląsk? O tym dziś w Rozmowie Dnia Radia Wrocław. Naszymi gośćmi byli: Wioletta Samborska wrocławskiego urzędu miasta i Marek Janczyszyn z Dolnośląskiej Organizacji Turystycznej.

POSŁUCHAJCIE:

W walce o tytuł European Best Destination Wrocław pokazał takie miasta jak Paryż czy Ateny. Gratulacje. Ale co to właściwie oznacza?

WS: Dziękujemy, to przede wszystkim wielki sukces wrocławian, którzy głosowali. Co to oznacza? Poprzednie edycje pokazują, że miasta, które uzyskały tytuł notowały wzrost o ok. 15 proc. ruchu turystycznego. Teraz mamy 5 mln, jeżeli dobrniemy do 6 mln będzie fantastycznie.

Co przyciąga ludzi do Wrocławia?

WS: Magia - mieszkańcy i klimat. Wre Wrocławiu nie ma przestrzeni, które są dedykowane tylko turystom, to są przestrzenie, które się przenikają, dzięki czemu można poznać mieszkańców miasta, którzy są bardzo życzliwi, otwarci i, powiedziałabym, europejscy. I właśnie to turyści najczęściej podkreślają. Oczywiście możemy mówić o historycznym centrum, zabytkach jak Hala Stulecia, atrakcjach pokroju Afrykarium, czy Hydropolis, natomiast wrocławian nie ma nigdzie na świecie - są tylko tutaj.

Panie Marku, a Dolny Śląsk? 

MJ: Wrocław jest magnesem dla całego regionu. Dojeżdżają tutaj turyści z całego świata - koleją i liniami lotniczymi. Dla nich to start - tutaj mogą spędzić fajny czas i zaplanować pobyt w regionie. Z Wrocławia w każdą część Dolnego Śląska jest około 100-150 km, więc atrakcje są na wyciągnięcie ręki. 

Pan jest koordynatorem projektu Europejski Szlak Zamków i Pałaców. Tego właśnie turyści oczekują - takiego historyczno-krajobrazowego zwiedzania?

Należałoby się zastanowić nad tym, co pośród naszych atrakcji jest najważniejsze. Mamy najwięcej zamków i pałaców - to pewne. Podziemia to kolejny świetny produkt. Kolejny, który przygotowujemy - kuchnia Dolnego Śląska, czyli smaki regionalne, kuchnia historyczna. To również magnes dla turystów.

Kto przyjeżdża na Dolny Śląsk?

MJ: Niemcy, coraz więcej Czechów, mamy turystów z Hiszpanii, ale też z odległych krajów - obiekty typu kościoły pokoju z Jawora czy Świdnicy przyciągają turytów ze wschodu - z całej Azji. 

Słyszę o samolotach, np. z Warszawy, które trafiają do Wrocławia w weekendy. Kolejki ustawiają się do Afrykarium, bo tam stawiają turyści pierwsze kroki. A na Dolny Śląsk Polacy także chętnie jeżdżą?

MJ: Najwięcej turystów jest ze śląskiego, małopolskiego, mazowieckiego i opolskiego.

Teraz mamy 5 mln turystów. Nagroda, jak pani powiedziała, z pewnością spowoduje wzrost. Jaki jest limit Wrocławia? Jak zachować balans?

WS: Z naszych badań wynika, że między 4 a 6 mln turystów jesteśmy w stanie przyjąć, by wszyscy byli zadowoleni - mieszkańcy czuli się komfortowo, a goście byli zaopiekowani. 

Podczas ESK było chyba 6 mln.

WS: Było 5 mln. W 2017 roku ten poziom utrzymaliśmy. To powoduje bardzo powolny wzrost z branży hotelarskiej. Rośnie też rynek gastronomiczny. 

Kto i po co przyjeżdża do Wrocławia?

WS: Na weekend, na 2-3 dni przyjeżdżają turyści z Polski, z mazowieckiego, lubuskiego, śląskiego i nawet trochę z Małopolski. Z zagranicy - Niemcy, Wielka Brytania, Włosi, Hiszpanie, a ostatnio dość intensywnie - Francuzi.

Spor kawałek tego tortu są ludzie, którzy przyjeżdżają na konferencje.

WS: Tak, mamy 83 duże obiekty, mamy też duży obiekt Unesco, czyli Halę Stulecia, która dysponuje okolo 9 tys. miejsc konferencyjnych - to jest to, co jest wyjątkowe. 

Panie Marku, przed państwem duży projekt. W czerwcu rusza dolnośląski portal podróżniczy.

MJ: Trwają prace nad zakończeniem, w czerwcu wielki finał. Portal będzie zawierał wszystkie informacje dotyczące regionu, będzie miał też planer podróży. Będzie w niemieckiej, angielskiej, czeskiej i rosyjskiej wersji językowej. Wszystkie regiony zostaną opisane, będą też propozycje wycieczek - gdzie zjeść, gdzie przenocować, co zwiedzić.

Co potrzeba jeszcze Wrocławiowi? Jakie przed nami wyzwania?

WS: Portal turystyczny, który uruchomiliśmy w 2016, czyli visitwroclaw.eu, który wciąż rozwijamy, ale rozwijamy w nietypowy sposób. Dużą część naszych mediów społecznościowych oddajemy w ręce naszych gości. Chcemy przedstawić nasze miasto nie tylko standardowym sposobem, ale też oczami turystów i mieszkańców. I to jest wyzwanie w pewnym sensie, ponieważ musimy podążać za trendami. Wrocław jest miastem sensoryczny, nie jesteśmy dedykowani wyłącznie turystyce np. kulturalnej. Wszystkie zmysły można połączyć ze Wrocławiu, jesteśmy różnorodni.

A infrastruktura? Coś nas ogranicza?

WS: Będziemy za chwilę testować system do pomiaru miejsc postojowych dla autokarów, bo mamy ich coraz więcej. Chcemy, żeby ruch był płynnie przeprowadzany przez miasto.  

A wyzwania dolnośląskie? Czy odpowiednio skonsumowaliśmy legendę Złotego Pociągu?

MJ: To był strzał, choć pociągu nie odnaleźliśmy. Można to nazwać świetną akcją promocyjną regionu, bo dziennikarze z całego świata przyjeżdżali do nas i dalej to robią. Pokłosiem tych wydarzeń są różnego rodzaju imprezy organizowane na Zamku Książ.

Nie dałoby się lepiej, więcej?

MJ: Rzeczywiście, brakuje w tej chwili produktu turystycznego związanego z tym tematem. Można organizować np. wycieczki szlakami tajemnic Dolnego Śląska. Możne znajdzie się ktoś, kto wejdzie w ten temat.

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.