Rozmowa Dnia: Polscy twórcy na targach Gamescom

Dariusz Wieczorkowski, dwie | Utworzono: 2018-08-22 08:42 | Zmodyfikowano: 2018-08-22 08:42
Rozmowa Dnia: Polscy twórcy na targach Gamescom - Zdjęcie ilustracyjne (fot. Facebook)
Zdjęcie ilustracyjne (fot. Facebook)

W niemieckiej Kolonii trwają targi Gamescom 2018. To największe tego typu wydarzenie w Europie i jedno z największych na świecie. - Targi w Kolonii to tak naprawdę impreza trochę mniejsza niż targi E3 w Stanach Zjednoczonych, ale jest największa w Europie. Z drugiej strony to są też takie targi, gdzie Polska zawsze wysyła silną reprezentację, w tym roku to będzie 51 firm, w zeszłym było 58 – komentował Adam Flamma. - Musimy powiedzieć o tym, że cały świat czeka na to, żeby jeszcze trochę tego polskiego dobra zobaczyć – dodał i wymienił część najbardziej wyczekiwanych tytułów, jak „Cyberpunk 2077”, „Dying Light 2” czy dodatek „Bad Blood”.

Polscy twórcy

Gość Radia Wrocław zwrócił uwagę, że w tym roku na targach zaprezentują liczni producenci gier mobilnych. - Wydaje mi się, że możemy powiedzieć o Artifex Mundi, który się pojawi, ale tak naprawdę na samym początku Gamescomu czeka nas bardzo miła niespodzianka - premiera polskiego „Battlefielda”, czyli gry „World war 3” od studia The Farm 51 – powiedział Flamma. - Cały świat na to patrzy, dlatego, że to ma być gra, w której za pomocą internetowych łączy będą mogli grać ludzie na całym świecie – podkreślił i dodał, że „na polskich twórców patrzy się trochę jak na coś, czego nie można zdefiniować”. - To jest trochę jak z gruszką - wiemy, czym ona jest, ale nie wiemy, jaki ma kształt, trudno go zdefiniować – skomentował i ocenił, że z polskimi grami jest podobnie, ponieważ wszyscy wiedzą, ze Polacy mają niesłychane zaplecze merytoryczne, a gry są na bardzo wysokim poziomie - mają dobrze zoptymalizowaną rozgrywkę, bardzo często w poszczególnych gatunkach innowacyjną. - To pokazał chociażby Techland produkcją „Dying Light”, ale polscy twórcy mają jeszcze jeden „efekt wow” - w naszym kraju nie ma tak wysoko rozwiniętej poprawności polityczno-obyczajowej dotyczącej tekstów popkultury, jak na przykład w Stanach Zjednoczonych, dlatego fabuły mogą być dojrzalsze – tłumaczył Flamma. Zwrócił także uwagę, że warstwa graficzna w polskich produkcjach jest trochę inna - na świecie dominuje teraz bardziej komiksowa kreska, podczas gdy polscy twórcy próbują kreować własny styl.

„Gamescom to nie tylko targi gier”

Zdaniem gościa audycji, mówienie, że Gamescom to tylko targi gier, to za mało, bo – jak podkreślił - pojawiają się na nich wystawcy zajmujący się również wykorzystywaniem multimedialnej rozrywki na przykład w celach naukowych czy medycznych. - Z drugiej strony to są targi, gdzie każdy może pojechać, bilety nie są drogie. To okazja, żeby nawiązać bardzo niedocenianą za granicą rzecz, czyli kontakt z graczem, żeby każdy mógł przyjść, porozmawiać – dodał Flamma. Jego zdaniem, targi w Kolonii to także jedno z najważniejszych wydarzeń kulturowo-biznesowych w Europie. - Dobrze jest pokazać się na takich targach. To ogromna promocja dla kraju. W Europie mamy bardzo dużą tendencję do stawiania fundamentów krajowych branż gamedevowych, które mogą być motorem napędowym gospodarki, ale chciałbym zwrócić uwagę na jedną rzecz, która w branży gier jest paradoksalna - bardzo rzadko akcentuje się narodowość studiów. Tutaj ta etykietka „made in Polska” faktycznie sama się wytworzyła - mówił. Jak ocenił, przyczynił się do tego z jednej strony komercyjny sukces w postaci trzeciej części „Wiedźmina”, ale również dobra jakość, bezkompromisowość i bardzo dobre, rzetelne i uczciwe podejście do graczy.

Rynek gier a gospodarka

Gość „Rozmowy Dnia” zwrócił także uwagę, że Polacy zawsze odnosili dość duże sukcesy w branży informatycznej. - O wielu z nich szeroko się nie pisze, nie czyta się o tym w gazetach, natomiast obecnie mam wrażenie, że nasz patent, ta złota recepta na sukces polega na tym, że mamy naprawdę dobrych informatyków, ale mamy też osoby, które potrafią myśleć koncepcyjnie na bardzo wysokim poziomie – przekonywał Flamma.

Nasz krajowy rynek gier jest wart ponad 2 mld złotych i rośnie szybciej niż średnia dla Europy. - Jeżeli popatrzymy na statystyki w kontekście USA, to my wciąż jesteśmy malutcy, ale się rozwijamy i może to jest najlepsza pozycja – skomentował gość Radia Wrocław. - Wydaje mi się, że nasza gospodarka potrzebowała takiego okrętu flagowego. Jest tak, że korzystamy z gier, ale to nie jest tylko kontekst rozrywkowy, bo my tworzymy gry na potrzeby edukacyjne, bardzo często promocyjne, medyczne, o tym się tak często nie mówi, a Polacy są bardzo pomysłowi – komentował Flamma i ocenił, że „polska gospodarka jest o tyle ciekawa, że instytucje państwowe bardzo mocno chcą współpracować z twórcami gier”. - Ten model, który jest wypracowany teraz, jest bezpieczny dla jednych i dla drugich – dodał.

Pionierzy

- Najwięcej do powiedzenia na naszym rynku mają gry mobilne. Myślę, że branża gier i aplikacji mobilnych to jest to, w czym Polacy teraz przodują, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że są takie gatunki, w których ustanawiamy pewne kanony – przyznał Flamma. Jako przykład podał gry typu action RPG, takie jak „Wiedźmin”, czy survival horror, jak „Layers of fear”. - Teraz jest bardzo duża moda na polskich grafików, polskich animatorów i polskich kompozytorów. To jest ta rzecz, która bardzo często nam umyka, ale coraz częściej ci artyści mają bardzo dużo do powiedzenia również w zachodnich studiach – podsumował Adam Flamma.

POSŁUCHAJ:

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.