Wieczni tułacze - konserwatyści (Polemika polityczna)
Wystąpienie z PiS i założenie stowarzyszenia „Polska XXI” to były porażki Ujazdowskiego, który jest mistrzem w zakładaniu prawicowych kanap, a źle się czuje w dużych partiach. Jednak jak dotąd jest mistrzem we wślizgiwaniu się na listy wyborcze większych ugrupowań i zdobywaniu mandatów poselskich - pisze w felietonie dla prw.pl wrocławski polityk SLD. I dodaje: Na Dolnym Śląsku jest inny sprytny i chytry wędrowiec polityczny dorównujący Ujazdowskiemu: Ryszard Czarnecki. Jest on mniej wybredny politycznie, dla mandatu europarlementarzysty zapisał się nawet – prezentując prawicowe poglądy – do populistycznej „Samoobrony”.
Choć jestem ideowym adwersarzem Ujazdowskiego, to sądzę jednak, że jego losy zasługują na nieco głębszą refleksję niż tylko złośliwe komentarze dotyczące partyjnych niepowodzeń byłego ministra kultury. Nie uważam także za uczciwe porównywanie tej postaci do Ryszarda Czarneckiego.
Kilka miesięcy temu ukazała się niezmiernie interesująca książka pt. "Konserwatyzm po komunizmie". Jej autor, dr Rafał Matyja, to jeden z ciekawszych obserwatorów polskiego życia politycznego wywodzący się ze środowisk parwicowych. To także współuczestnik projektu Polska XXI. W swej pracy przedstawia losy polskich konserwatystów od okresu PRL do czasów dzisiejszych: formowanie się konserwatywnego światopoglądu, spory ideowe w łonie tego obozu, losy projektów partyjnych, w które angażowali się polscy konserwatyści.
Lektura tej pozycji pozwala nieco zrozumieć losy Ujazdowskiego i jego politycznych przyjaciół. Konserwatyści nigdy nie tworzyli w Polsce zwartej formacji politycznej, ani w II RP, ani - co zrozumiałe - w PRL, ani w III RP.
Wykształcone po roku 1989 podziały socjopolityczne nie sprzyjały powstaniu silnej partii konserwatywnej. Przebiegały one bowiem wzdłuż dwóch osi. Pierwsza z nich dotyczyła kwestii ideowo-obyczajowych: liberalizm - tradycjonalizm. Druga odnosi się do sfery społeczno-gospodarczej: wolny rynek - interwencjonizm. Wokół tych osi tworzyły się identyfiakcje wyborców z partiami.
Problemem polskich konserwatystów jest fakt, że obyczajowy liberalizm łączy się w Polsce z tym ekononomicznym. Osoby zaś przywiązane do tzw. tradycyjnych wartości są z reguły nieufne wobec wolnego rynku. Konserwatyści chcą zaś łączyć tradycjonalizm z niewidzialną ręką rynku Ponadto dla konserwatystów z kręgu Ujazdowskiego ważne jest państwo, które urasta niemal do wartości naczelnej. Tymczasem w polskiej polityce i życiu społecznym państwo i jego instytucje takiej wartości nie stanowią. Nic więc dziwnego, że konserwatyści - wobec porażek własnych inicjatyw partyjnych - szukali swego miejsca w szerszych ruchach politycznych.
Ich wyjścia z tych formacji wiązały się najczęściej z brakiem możliwości realizacji własnych pryncypiów ideowych. Jednak oprócz aktywności w polityce partyjnej konserwatyści byli aktywni w sferze kulturowej. W przeciwieństwie np. do polityków SLD odrobili lekcję z Gramsciego i zrozumieli, że hegemonia w sferze kultury może być kluczem do hegemonii politycznej. Stąd ich aktywność w mediach elektronicznych ("pampersi"), gazetach, think tankach czy instytucjach odpowiedzialnych za oświatę i kulturę.
Być może Ujazdowski wypadł z głównego nurtu partyjnej polityki. Ale to według zaprojektowanej przez niego (i jego politycznych przyjaciół) polityki historycznej są dziś organizowane wystawy i muzea, prowadzona jest polityka zagraniczna oraz pisane są podręczniki, z których uczyć się będą wnuki Czesława Cyrula.
Jak na środowisko bez własnej partii to całkiem okazały dorobek polityczny.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.