Klapa na koniec PPA

Grzegorz Chojnowski | Utworzono: 2008-04-14 10:39 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12

Gdyby ktoś oceniał formę legendarnego wrocławskiego festiwalu na podstawie transmitowanej w TVP gali, mógłby odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z trupem. A przecież to nieprawda. Podczas 29. PPA działo się wiele, rozwijał się nurt Off, były ciekawe koncerty klubowe i oblegane spektakle teatralne. Za to finał z piosenkami Leonarda Cohena okazał się klęską.

Jeszcze przed przeglądem reżyser gali Andrzej Domalik, wybitny specjalista od teatru Czechowa, ogłosił na stronie PPA: „Dlaczego Cohen? Dlatego, że jest". Wtedy zacząłem się obawiać o kształt tego koncertu. Bo właśnie z Cohenem nie wystarczy podobna formuła. „Bo jest" - można powiedzieć, odpowiadając na pytanie: „Dlaczego idziesz na występ Cohena?". Tylko on wystarcza samym byciem. W przypadku coverów trzeba się trochę natrudzić. Bard z Montrealu ma szczęście i pecha do nowych wersji własnych utworów. Świetnie poszło kiedyś Tori Amos czy Rufusowi Wainwrigtowi, słabo na przykład Nickowi Cave'owi. Wykonawcy wrocławskiego koncertu nie zdziałali cudów. Na wiejącej pustką scenie, w banalnej barowej scenografii snuli się jak cienie i śpiewali jak 20 lat temu.

Zanotowałem jedną oryginalną prezentację (Bogny Woźniak). Były nikłe przebłyski (Szafran, Kumorek), były porażki (Przybylski, Malajkat). Nawet artyści w niezłej formie aktorskiej i wokalnej nie byli w stanie się wykazać. Zwłaszcza Paweł Królikowski, który powinien śpiewać więcej, ponieważ po prostu przyciągał. Winić trzeba i reżysera, i kierownika muzycznego Adama Skrzypka, no i przekłady Macieja Zembatego. Jego cohenowszczyzna bardzo się już zestarzała. Zbyt wiele w niej umowności i językowych kompromisów, mrugania okiem, obciachu. Nie można pewnych fraz tłumaczyć dosłownie, bo często wychodzi pretensjonalnie. Dwa naczelne antywzory takiego podejścia to śmiechu warte: „jak ptak na drucie" czy „w tajnym życiu mym". Jest wiek 21., przegląd numer 29, są wspomnienia koncertów Kościelniaka, „Wiatrów z mózgu", po co więc proponować publiczności galę-archeo?

Bilety na przedstawienie zamykające tegoroczny PPA kosztowały jak zwykle dużo. Od 120 złotych do 200. Od lat się o tym mówi i nic się nie zmienia. Wiadomo, że PPA to festiwal dotowany z publicznych pieniędzy, więc nawet urzędnicy powinni zadbać, by chociaż jeden z czterech koncertów galowych udostępnić mniej bogatym, młodszym miłośnikom piosenki artystycznej np. jako koncert studencki. To postulat na przyszły jubileusz. Wierzę, że znowu z galą, na którą PPA zasługuje.
......................................................................
„Z poważaniem, L. Cohen". Koncert Galowy 29. PPA, reż. A. Domalik, Wrocław, 2008.

Reklama

Komentarze (1)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~ok2008-04-16 12:04:36 z adresu IP: (78.88.xxx.xxx)
To fakt! gala byla absolutnym obciachem!