Festiwal Łużycki ma łączyć region podzielony przez trzy kraje

Piotr Słowiński, jk | Utworzono: 2019-05-14 10:09 | Zmodyfikowano: 2019-05-14 10:09
Festiwal Łużycki ma łączyć region podzielony przez trzy kraje - fot. Pavel Sosnowski
fot. Pavel Sosnowski

Festiwal ma ożywić Łużyce, przyczynić się do podtrzymania ich tożsamości kulturowej. Na polskiej części Łużyc świadomość regionalna właściwie nie istnieje. Został wydany podręcznik do nauczania historii regionalnej, ale nauczyciele po niego nie sięgają, choć trafił do wszystkich szkół. Przedwojenna, niemiecka historia Górnych Łużyc jest dla polskich mieszkańców niemal nieznana. Dla Polaków ważniejsze i bardziej zrozumiałe są czasy od osadnictwa wojskowego.

W procesie tworzenia Festiwalu Łużyckiego, jak zapewnia strona niemiecka, leży ogromna szansa na połączenie europejskiej historii z przyszłością.

- Chcemy obudzić ten region, podzielony między trzy kraje, ale złączony przecież wspólną historią - mówi Benedikt M. Hummel z Kulturservice - instytucji organizującej festiwal:

Łukasz Tekieli, dyrektor Muzeum regionalnego w Lubaniu, podchodzi sceptycznie do pomysłu. Mówi, że proste przeniesienie niemieckiego festiwalu na polską stronę granicy nie jest dobrym rozwiązaniem i nie poprawi w znaczący sposób właściwie nieistniejącej, łużyckiej tożsamości w województwie dolnośląskim:

Twórcy festiwalu przygotowują pomysły na kolejne, już międzynarodowe, odsłony imprezy. 

POSŁUCHAJCIE CAŁEGO MATERIAŁU:

Reklama

Komentarze (15)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~Tomasz Olgierd Major2019-08-05 20:35:03 z adresu IP: (31.0.xxx.xxx)
Myślę sobie, że każda dyskusja niesie trochę pozytywnych przemyśleń. Każda inicjatywa festiwalowa na Wschodnich Łużycach w Polsce z językiem łużyckim w tle to bardzo chwalebny pomysł. Zainteresowanym Łużycami proponuję najpierw odwiedzić Katolickie Górne Łużyce, a w szczególności Wotrow. W Wotrowie większość to Łużyczanie, mówią na co dzień po górnołużycku. Tu podniesiecie Państwo swoje słowiańskie morale i chęć działania na rzecz Łużyczan i ich języka. Warto odwiedzić też Budišin, choć mieszka tu około 10% Łużyczan to stare miasto dla mnie jest prawie jak Kraków. Cmentarz w ruinach kościoła, jak i inne miejsca robią wrażenie. Następnie proponuje wybrać się na Dolne Łużyce do Błot na spływ łużyckimi łodziami płaskodennymi. Przed wyjazdem warto upewnić się, czy w pobliskim kościele nie odbywa się msza łużycka, bo na tą chwilę to niestety jedyna okazja spotkać grupę mówiących po dolnołużycku Łużyczan. Z moich informacji wynika, że tylko w 10 rodzinach na co dzień mówi się po dolnołużycku. Wielu Łużyczan zna pojedyncze zdania lub słowa. Oczywiście są Łużyczanie i Niemcy, którzy wyuczyli się tego języka. Niektórzy Niemcy chcą też uchodzić za Łużyczan i wiedzą jak poprawnie mają mówić Łużyczanie oraz jakich wyborów dokonywać. Do tego istnieje konflikt odnośnie niemego "h", gdzie zamiast "hokno" czytamy "okno", ale w nowym szkolnym języku piszemy "wokno" oraz części z sorbizowanych słów pochodzących z języka niemieckiego jak na przykład "lazowaś" zamiast "czytać". Zapewne była to próba zbliżenia dwóch języków łużyckich jednego narodu, Łużyczan. Największą bolączką wielu Łużyczan znających język dolnołużycki z domu jest jednak nieme "h", więc wiele osób zamiast wymawiać słowo np. "okno" wymawia "wokno" czyli obco brzmiąco dla ucha wielu dziadków na Dolnych Łużycach. Na pewno ciekawostką jest to, że wielu młodych Łużyczan wraca do języka dolnołużyckiego, ponieważ jako dzieci mieli styczność z dziadkami mówiącymi po dolnołużycku. Mega ciekawostką jest to, że po stronie polskiej również zdarzają się pojedyncze młode osoby mające świadomość przynależności do narodu Łużyczan. Cóż mimo "śmietnikowej" zawartości Fb jest on również miejscem nawiązania kontaktów z młodymi Łużyczanami. Jeżeli, więc maja Państwo ochotę pomóc Łużyczanom i ich językom to proponuję zabrać się za naukę języka dolno lub górnołużyckiego. Mimo podobieństwa i wielu prawie jednakowych słów, można również popełnić kilka kłopotliwych gaf. Przykładem może być słowo "zbožo" czytaj "zbożo" w języku górnołużyckim oznacza szczęście, ale po dolnołużycku "bydło". Wszystkich Polaków zachęcam do nauki języka dolnołużyckiego, który jest bliski językowi polskiemu. Jest on bardzo zagrożony wymarciem, więc każda osoba mówiąca tym językiem jest na wagę złota lub inaczej trwania języka dolnołużyckiego. Więc każdy Polak znający język dolnołużycki, szukający kontaktów na Dolnych Łużycach przyczynia się do trwania języka dolnołużyckiego. Internet podaj, że 15 - 20 000 osób przyznaje się do bycia Dolnołużyczanami, a 7500 osób mówi w tym języku. Podróżuję do Błot raz czasami dwa razy do roku i zaobserowałem, że jest to miejsce wypoczynku dla wielu Niemców. Spora ich część to berlinczycy. Niemcy są zainteresowani kulturą łużycką, ale po niemiecku. Każdemu kto choć po cichu mówi innym językiem niż niemiecki przeszkadza podczas spływu. Nie interesuje ich w jakim języku mówisz. Więc czy to polski czy dolnołużycki nie ma dla nich znaczenia, bo ich nie rozróżniają. Takie zachowanie budzi we mnie śmiech. Dlatego każdy Polak zainteresowany atrakcjami na Łużycach i językami łużyckimi niech bez zwłoki wybiera się na Dolne lub Górne Łużyce. Organizujcie wycieczki lub indywidualne wyjazdy. Im więcej Polaków w Błotach na łużyckich spływach/colnowaju tym lepiej. Jako, że lepiej niż po górnołużycku porozumiewam się po dolnołużycku polecam: "Wucbnicu dolnoserbskeje rěcy" jest to podręcznik do nauki języka dolnołużyckiego dla Polaków autorstwa pana Alfreda Měškanka oraz słowniki autorstwa profesora Rafała Leszczyńskiego. Serdecznie pozdrawiam!/ Z hutšobnym póstrowom!
~R.L2019-05-15 17:54:26 z adresu IP: (83.26.xxx.xxx)
To świetny pomysł z tym festiwalem. Polska wyzwolona spod zaborów, więc niech w szkołach zaczną uczyć o Łużyczanach. Kto chciał to osiągnął już wiedzę o tym narodzie. Co za odpowiedź w komentarzu - Łużyczanie żyją w Hannoverze. Możliwe żyją....
~Rafał Leszczyński2019-05-18 13:11:05 z adresu IP: (31.183.xxx.xxx)
Ktoś używa tych samych inicjałów, jakie są mymi inicjałami, reaguję więc na treść wpisu, który w intencji jest sympatyczny, lecz zawiera gruby błąd: w dawnym Królestwie Hannowerskim, które teraz nazywa się "Dolna Saksonia" żyją nie Łużyczanie, ale potomkowie Drzewian, zmuszeni w XVIII wieku przez władców, którzy przez ożenek stali się zarazem królami Anglii i Szkocji i do dziś tam panują jako Windsorowie, do porzucenia swej słowiańskiej mowy. Była ona najbliższa polszczyźnie, ponieważ zachowała samogłoski nosowe ę i ą, jakie zanikły w innych językach słowiańskich, także zanikły u Łużyczan. Zachowało się trochę zabytków mowy Drzewian, które pozwoliły na rekonstrukcję tego języka. Prof. R. Olesch wygłosił nawet w tym języku referat na międzynarodowym zjeździe słowianoznawczym. Ich potomkowie pomimo utraty języka zachowali jednak świadomość swojego pochodzenia, pielęgnują dawne budownictwo, stroje ludowe i tańce, stworzyli własny zespół artystyczny, a z Łużyczanami utrzymują żywe kontakty. W tym roku ich organizacja stała się - jako osoba prawna - członkiem łużyckiej organizacji "Domowina", sami jednak Łużyczanami nie są. Mieszkają w powiecie Luchow (Łuków), w części Dolnej Saksonii tradycyjnie nazywanej 'Wendland' czyli "Ziemia Słowian" , w okolicy 'Drawehn' - Drzewianie. W tym roku odwiedzi ich może ewangelicki chór ze Zgierza koło Łodzi, który z mej namowy wykonuje pieśni łużyckie. W ubiegłym roku chór ten występował w Lubanicach (pow. Żary) na spotkaniu polsko-łużyckim. Muzeum Pogranicza Śląsko-Łużyckiego w Żarach z powodzeniem zajmuje się szerzeniem wiedzy o Łużyczanach, którzy przecież zamieszkiwali także Łużyce Wschodnie, jakie teraz należą do Polski, a nie są Dolnym Śląskiem, jak wielu u nas myśli. Także Lubań był w związku siedmiu miast łużyckich, nie śląskich! Wspomniane Muzeum Pogranicza w Żarach wydało pod koniec 2018 roku swoim kosztem Rozmówki łużyckie dla Polaków przeze mnie ułożone, zaś 27 kwietnia tego roku urządziło spotkanie z autorką dziewięciu powieści o Łużyczanach - mieszkającą w Bogatyni p. Haliną Barań, połączone z promocją jej najnowszej książki pt. Świtanie. Na internetowej stronie Muzeum w Żarach jest fotoreportaż z tego spotkania. Trochę to dziwne, że w sąsiednim województwie dostrzeżono autorkę, która mieszka "o rzut beretem" od Lubania, natomiast w okolicy Lubania nie tylko o twórczości prozatorskiej p. Barań, ale też o Łużyczanach ludzie mają niewielkie pojęcie lub nie mają żadnego, co widać po wpisach.
~Polak2019-05-15 17:03:39 z adresu IP: (83.26.xxx.xxx)
A czemu teraz nie uczą w szkołach historii naszych braci Łużyczan? To nieszczęśliwy naród, wielokrotnie podbijany. Żyją w Niemczech i choć na swej ziemie nie doczekali własnego państwa. Kiedyś przygarnął ich Chrobry i żyło im się nie najgorzej, ale potem znowu los ich przygniótł. Łużyce Dolne i Górne - Budziszyn i Chociebuż żyją kulturą, pięknymi tradycjami. W Bogatyni, jeszcze niedawno żył Łużyczanin, znałem go. Ale ludzie jak ludzie, mawiali, ze to Niemiec. Dlaczego Polacy po drugiej wojnie wysiedlili Łużyczan za Nysę? Przecież to były ich ziemie.
~A.M2019-05-19 13:42:14 z adresu IP: (83.26.xxx.xxx)
Fakt, nie uczą w szkołach nic o Łużyczanach. Ja też nad tym się zastanawiałem dlaczego, ale teraz zrozumiałem. Dziękuje prof. Rafałowi Leszczyńskiemu za tak szczegółowe i obrazowe wyjaśnienie w komentarzach historii Łużyczan. Chętnie zapoznam się z rozmówkami łużyckimi autorstwa prof. Rafała Leszczyńskiego. Dowiedziałem się, że są też dostępne w bibliotece Bogatyni, a ja właśnie tam mieszkam i interesuję się tematyką Łużyc. Z chęcią też wybiorę się na Górne i Dolne Łużyce, o nazwie dwujęzycznej. U nas mówi się jadę do Bautzen, a nie do Budziszyna, jadę do Cottbus, a nie do Chociebuża. Budziszyn i Chociebuż to nazwy łużyckie. Podobno też wioska Osiek, blisko Bogatyni to nazwa łużycka.
~Anna m2019-05-15 16:50:37 z adresu IP: (83.26.xxx.xxx)
Ratujmy Łużyczan, ich kulturę, język...To najmniejsza narodowość słowiańska.
~więcej wiedzący2019-05-15 16:49:27 z adresu IP: (83.26.xxx.xxx)
Ratujmy Łużyczan, ich kulturę, język.
~Rafał Leszczyński2019-05-19 00:49:45 z adresu IP: (31.183.xxx.xxx)
Połabscy Słowianie stali się dla Polaków PRZEDMURZEM chroniącym nas od niemieckich napastników. Znany z lektur szkolnych rycerz Roland zanim został zabity przez Basków, będąc krewnym Karola Wielkiego, pod koniec VIII wieku pustoszył z jego rozkazu ziemie Drzewian i innych plemion słowiańskich, także Łużyczan, palił wsie, zabijał mieszkańców. Robiłby tak samo z ludnością, która mieszkała nad Wartą, Wisłą, Sanem i Bugiem, robiłby więc tak samo z naszymi bezpośrednimi przodkami, gdyby nie opór naszych pobratymców nad Łabą. Za ich plecami formował się naród polski i rósł w siłę. Tym resztkom, które pozostały, jesteśmy winni wdzięczność.
~Trochęwiedzący 2019-05-14 20:15:58 z adresu IP: (78.8.xxx.xxx)
Był taki pomysł w 1945 roku kiedy to Serbołuzyczanie chcieli być przyłaczeni do Polski. Ale Rząd Polski to olał. Niestety. Więc nie dziwota, że mamy tylko drużynę Łużyce Lubań. Polską z geograficznie ciekawszą nazwą niż np. Kresy Lubań.
~Rafał Leszczyński2019-05-18 21:27:10 z adresu IP: (31.183.xxx.xxx)
Nie "Rząd Polski to olał", lecz Stalin nie chciał pomniejszyć swojej strefy okupacyjnej w Niemczech, z której następnie powstała NRD. A rząd Osóbki-Morawskiego, Bieruta, Gomółki (był szefem Ministerstwa Ziem Odzyskanych) to przecież były kreatury Stalina, jemu posłuszne. Społecznym zabiegom o przywrócenie polskiego władania nad Łużycami aparat władzy "ludowej" ukręcił głowę.
~kicker 2019-05-14 13:41:06 z adresu IP: (88.156.xxx.xxx)
Nie ma Serbołużyczan nawet w Bogatyni. A ta jak mi się wydaje nie była Pruska, jak Górne Łużyce po klęsce Napoleona. Czyli dolnośląskie Łużyce, a może poprawniej Łużyce w województwie dolnośląskim to już tylko historia.
~Anon2019-05-14 13:40:33 z adresu IP: (5.173.xxx.xxx)
Super inicjatywa. Trzeba promować naród Serboluzycki żeby odzyskali poczucie tożsamości i żeby przeżyli
~Mhb2019-05-19 13:04:18 z adresu IP: (83.26.xxx.xxx)
Byłaby super inicjatywa wtedy, gdyby festiwal łużycki odbył się w języku macierzystym. Przecież ten język jeszcze żyje. Gdyby w tym festiwalu znalazłby się ''skrawek miejsca'' na pokazanie strojów łużyckich, tradycji i bogatej kultury tego narodu - boć to przetrwało- wtedy festiwal byłby festiwalem łużyckim, a co za tym, promocją tej najmniejszej narodowości słowiańskiej, która żyje w Niemczech i którą jakże boleśnie dotknęła '' ślepa historia'. Ten naród, mimo napotykanych przeszkód, dzielnie walczy w Niemczech o przetrwanie. Historia Łużyczan rodzi wiele pytań, a jedno z nich brzmi: dlaczego, kiedy runął mur berliński, ta ''żelazna kurtyna'','kiedy Niemcy się połączyły, podobną drogą nie mogli pójść Łużyczanie? Przecież w tym czasie gorąco zabiegali o połączenie Dolnych i Górnych Łużyc, by wreszcie mieć własny ''kąt" - ''Land'. Kto im w tym przeszkodził? Przecież to ich ojczyzna, choć, niestety, nie mają własnego państwa. Promowanie Łużyczan - '' wspólnej historii" w języku niemieckim jest bezsensowne, a może sensowne, lecz z pewnością nie na korzyść Łużyczan!
~Grzegorz2019-05-14 10:42:14 z adresu IP: (37.30.xxx.xxx)
A tak właściwie ludność Łużyc z poprzedniego okresu jakakolwiek pozostała?
~Ada2019-05-15 01:01:49 z adresu IP: (84.160.xxx.xxx)
Tak w okolicach Hannoveru