Na bakier z prawem

Piotr Słowiński | Utworzono: 2010-09-10 08:46 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12

Radny powiatowy z Lwówka Śląskiego, Hieronim K. stanął pod zarzutem korupcji przed sądem. I w ten sposób kończy swoją kadencję w samorządzie. Nie jest jedynym samorządowcem, który ma kłopoty z prawem.

Jak mówi prokurator Marcin Zarówny, Hieronim K. jest oskarżony o przyjęcie łapówki (1 tys. zł). Pracował wówczas w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Wręczył mu ją rolnik chcący uniknąć zwrotu nienależnych dopłat. Tyle, że przyszedł z policjantami.

Posłuchaj relacji Radia Wrocław:

Powiatowy radny z Lwówka Śląskiego wyszedł więc z pracy w kajdankach. Sąd zdecydował, że sprawa będzie się toczyć za zamkniętymi drzwiami.

Wielu innych utraciło już mandaty. W Bolesławcu miejsce w samorządzie stracił radny powiatowy, któremu warunkowo umorzono postępowanie w sprawie nieprawidłowości w przychodni. Mandat radnego stracił także były prezydent miasta, Józef Burniak. Wspólnie z innym działaczem proponowali obecnemu włodarzowi miasta, że mu pomogą w działaniach przy budowie kanalizacji w zamian za stanowiska dla kolegów. Choć wydaje się to być zwyczajną praktyką w polityce, tym razem sąd uznał to za protekcję. Burniak niczego nie załatwił, a stracił miejsce w radzie miasta. Co zresztą wywołało nieskrywaną radość jego przeciwników.

Powody do radości mieli także przeciwnicy polityczni byłego starosty świdnickiego Jacka W. Mężczyzna został zatrzymany przez policję, gdy jechał po pracy samochodem. Miał w organizmie 2 promile alkoholu. Po wyroku stracił mandat. Lepiej się bronił starosta zgorzelecki Piotr W. także został skazany za jazdę po pijanemu, ale jeszcze dwa lata bronił się przed odwołaniem. Starosta złotoryjski Ryszard R. został wyprowadzony z urzędu w kajdankach pod zarzutem korupcji. Jego jednak radni w ogóle nie zdecydowali się odwołać.

I jak się zdaje samorządy mają ogólną niechęć do odwoływania swoich mających problemy kolegów. W Świdnicy radni nie zgodzili się na wygaszenie mandatów Teresy Świło i Adama Markiewicza. Oboje prowadzą działalność gospodarczą na majątku gminy. I choć mandaty wygasił im wojewoda to trwają w radzie i odwołują się do sądów. Na wygaszenie mandatu Wiesławowi Osińskiemu i Krzysztofowi Górzkowskiego w Lubawce także nie zgodziła się rada. Chodzi o to, że zasiadają we władzach banku, który obsługuje gminę. Radni uznali, że skoro tabk było przez lata, to nie ma o co kruszyć kopii i pozostawili kolegów na stanowiskach.

W Kowarach inaczej. Radni chętnie by odwołali, ale z kolei burmistrz ani myśli odwołać skarbnika gminy Grażyny N. Kobieta stanęła przed sądem pod zarzutem uszczuplenia zobowiązań podatkowych państwa. Radni, jak mówi Roman Kołodziej, dowiedzieli się o tym dopiero po wielu miesiącach od zatrudnienia kobiety w urzędzie.

Z przeglądu dolnośląskich samorządów wyłania się dość ponury obraz. Prokurator Marcin Zarówny jednak uspokaja, że wcale nie jest tak źle, a samorządowcy nie łamią prawa częściej od innych. - Zajmujemy się tylko tymi, którzy to prawo złamią - mówi prokurator.

A jeśli już im się zdarza to najczęściej jest to podanie nieprawdy w oświadczeniu majątkowym, przestępstwa przeciw dokumentom, a rzadziej korupcja. Po pracy, bywa też, że są zatrzymywani za jazdę po pijanemu. Za to również tracą posady.

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.