Pierwszy w sezonie mecz koszykarek Ślęzy

Bartosz Tomczak, BT, mat. prasowe | Utworzono: 2020-10-07 07:49

Zawodniczki 1KS-u miały rozegrać pierwszy w tym sezonie mecz w ubiegłą sobotę, jednakże wyjazdowe starcie z CTL Zagłębiem Sosnowiec zostało przełożone na środę, 28 października, ze względu na sytuację zdrowotną w zespole rywalek. Przedłużenie oczekiwania na inaugurację z jednej strony ucieszyło żółto-czerwone, z drugiej jednak chciały wyjść na parkiet już w meczu 1. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet.

– Myślę, że przy dezorganizacji, którą mieliśmy w związku ze zmianami w składzie, te parę dni więcej przed pierwszym meczem na pewno nam pomogło, zwłaszcza Ani Jakubiuk. Potrzebowała czasu, aby wdrożyć się w systemy gier w ataku i żeby nabrać pewnego automatyzmu. Jest z nami krótko, ale na pewno ten okres zadziałał na korzyść naszego zgrania - mówi trener Ślęzy Arkadiusz Rusin.

– Każda z nas jest na tyle głodna gry i oficjalnych starć, że chciałybyśmy, żeby to spotkanie się odbyło. Niestety kilka meczów, w tym także i nasz, zostało przełożonych, ale myślę, że byłyśmy chętne i gotowe na to, żeby zagrać z Zagłębiem Sosnowiec – tłumaczy skrzydłowa Agata Dobrowolska.

Dzisiejsze rywalki, zespół Energi Toruń, otwarcie sezonu ma już za sobą. Było to otwarcie nieudane, ponieważ przed własną publicznością zespół prowadzony przez Tomasza Herkta przegrał z Eneą AZS-em Poznań aż 64:82. Do tego połowę punktów torunianek zdobyła Feyonda Fitzgerald, a takie uzależnienie od dyspozycji tylko jednej koszykarki może być problematyczne. W Toruniu trwają poszukiwania nowej środkowej, najlepiej zagranicznej, ponieważ zakontraktowana latem Breanna Lewis ma ogromne zaległości treningowe i choć zanotowała w sobotę 9 punktów i 6 zbiórek, nie jest zawodniczką, z którą w Enerdze wiążą spore nadzieje.

Oprócz problemów z Lewis trener Herkt w okresie przygotowawczym nie zawsze miał do dyspozycji Petrę Zaplatovą, Emilię Tłumak czy Magdalenę Ziętarę – każda z nich borykała się z różnymi problemami zdrowotnymi. W efekcie torunianki przegrały 18 punktami, ale z pewnością z każdym kolejnym meczem gra najbliższych rywalek Ślęzy będzie wyglądała lepiej, więc i w środę możemy spodziewać się poprawy dyspozycji w porównaniu do sobotniego meczu.

– Toruń miał swoje problemy w okresie przygotowawczym. Przez różne perypetie nie trenowały w komplecie. W Poznaniu słabo weszły w mecz, z czasem nawiązały walkę, ale nie można patrzeć na to, co było kilka dni temu. Każdy mecz pisze swoją własną historię i na pewno Energa będzie chciała zaprezentować się lepiej niż w pierwszym spotkaniu. - uważa trener Rusin.

Ozdobą spotkania powinien być pojedynek rozgrywających – Feyondy Fitzgerald z Torunia i Sug Sutton ze Ślęzy. Jedynka z Wrocławia popisała się kilkoma efektownymi akcjami w swoim debiucie podczas Wrocławskiej Iglicy 2020, a to była jedynie próbka umiejętności 22-letniej zawodniczki 1KS-u. Sutton zaznacza, że chce w tym sezonie poprawić swoją grę w obronie i starcie z Fitzgerald z pewnością będzie dobrym wczesnym wyznacznikiem postępów w tym elemencie koszykarskiego rzemiosła.

– Na pewno największą siłą jest rozgrywająca, która większość gry bierze na siebie. Feyonda Fitzgerald jako zawodniczka asystująca i punktująca to najmocniejszy punkt tego zespołu, ale na resztę zawodniczek też musimy być gotowe. Znamy mocne strony każdej z nich i trzeba będzie je zneutralizować – mówi Dobrowolska.

W poprzednim sezonie Ślęza dwukrotnie bez większych problemów pokonała Energę, ale Arkadiusz Rusin ma do dyspozycji zupełnie inną drużynę niż przed rokiem – w drużynie z sezonu 2019/2020 pozostały tylko Patrycja Klatt i Agata Dobrowolska. Podobnie ma się sprawa w Toruniu, tam grają nadal Emilia Tłumak, Karolina Podkańska i Marta Wieczyńska. Trudno zatem ferować jakiekolwiek wyroki, można jedynie być pewnym, że w hali wrocławskiej AWF szykuje się bardzo ciekawe widowisko. Początek spotkania o godz. 18:30. 


Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.