We Wrocławiu po 15 tygodniach od odpłynięcia wód płodowych urodziło się zdrowe dziecko

WK, PAP | Utworzono: 2022-04-05 13:15
We Wrocławiu po 15 tygodniach od odpłynięcia wód płodowych urodziło się zdrowe dziecko - fot. archiwum Radio Wrocław
fot. archiwum Radio Wrocław

W wydanym we wtorek przez służby prasowe szpitala komunikacie napisano, że lekarzom II Kliniki Ginekologii i Położnictwa Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu udało się utrzymać ciążę przez ponad 15 tygodni od czasu odpłynięcia wód płodowych u matki i dzięki temu urodziło się zdrowe dziecko o wadze ponad 3 kg.

- Podobne przypadki dla położników nie są nowością, ale ostatnio w części opinii społecznej wokół znanego od dawna problemu medycznego narosło wiele nieporozumień, a lekarze ratujący matkę i dziecko niejednokrotnie muszą się mierzyć z medialnym hejtem. Temat został nagłośniony w listopadzie ub.r., w związku ze śmiercią 30-letniej ciężarnej w szpitalu w Pszczynie, zmarłej z powodu wstrząsu septycznego po odejściu wód płodowych. Ten dramatyczny przypadek spowodował lawinę publikacji opartych na emocjach, a nie na medycznej wiedzy. U wielu kobiet w ciąży wywoływały one co najmniej niepokój a lekarze stali się obiektem bezpodstawnych oskarżeń – napisano w komunikacie.

- Trudno położnikowi spokojnie czytać wpisy w mediach społecznościowych w rodzaju, że ciężarnej odeszły wody, a lekarze czekają na obumarcie płodu, wstrząs septyczny i śmierć kobiety. Po nagłośnieniu sprawy z Pszczyny tego typu pseudoinformacji mieliśmy mnóstwo. Nagle znawcami położnictwa stali się ludzie, którzy z medycyną nie mają nic wspólnego, za to ich wpływ na opinię publiczną bywa ogromny. Jeśli w sprawie w dramatycznym tonie wypowie się celebryta, wywołuje to natychmiast nagonkę na lekarzy – powiedział cytowany w komunikacie kierownik II Kliniki Ginekologii i Położnictwa USK prof. Mariusz Zimmer. Ocenił, że sterowanie opinią publiczną to jedno, a druga kwestia to oddziaływanie dezinformacji na psychikę ciężarnych i związane z tym możliwe szkodliwe konsekwencje.

Przed upływem 38. tygodnia ciąży mamy do czynienia z przedwczesnym odejściem wód płodowych, a czasem – skrajnie przedwczesnym, jak było to w przypadku pacjentki II Kliniki Ginekologii i Położnictwa USK, u której wody płodowe zaczęły odpływać w 22. tygodniu ciąży.

- Taka sytuacja może być wprawdzie niebezpieczna dla przebiegu ciąży, ale niekoniecznie musi mieć dramatyczny finał. Ilość płynu owodniowego jest ważnym elementem prawidłowego rozwoju ciąży. Oczywiście lepiej, żeby one przedwcześnie nie odpłynęły, ale jeżeli tak się stanie, a płód jest niezdolny jeszcze do życia, można podjąć próbę leczenia tej patologii do okresu przeżywalności noworodka – napisano w komunikacie.

- Istnieje wiele parametrów, które oceniamy w diagnostyce rozwoju zarodka, a potem płodu wraz z lokalizacją łożyska. Każdy z tych czynników ma swoją wagę. Oczywistym jest, że przedwczesne odpłynięcie płynu owodniowego jest ekstremalną patologią, ale nieprzekreślającą możliwości utrzymania ciąży. Jeśli płód rozwija się w tej nietypowej sytuacji i nie ma nieprawidłowości łożyska, a przede wszystkim nie ma wykładników stanu zapalnego, samo zmniejszenie ilości wód płodowych nie musi oznaczać końca ciąży – można podjąć próbę leczenia – powiedział prof. Zimmer.

Dodał, że taka próba nie zawsze się udaje i w pewnej sytuacji może nastąpić śmierć płodu lub pojawią się wykładniki stanu zapalnego – wówczas taką ciążę należy usunąć. Najczęstszym zagrożeniem dla płodu w takiej sytuacji są infekcje. Przerwana ciągłość pęcherza to bowiem otwarte wrota dla różnych bakterii. Dlatego trzeba pacjentkę monitorować pod tym kątem i reagować na sytuację. Przy infekcji konieczne jest stosowanie antybiotyków.

- Oczywiście, przy infekcji trzeba się liczyć z ryzykiem rozwinięcia sepsy, jeśli sytuacja wymknie się spod kontroli. Dlatego taki przypadek wymaga szczególnej troski i skrupulatnego monitorowania tak, aby reagować natychmiast, w zależności od sytuacji w danej chwili. Nasza pacjentka z PPROM wiele tygodni spędziła w klinice, i to w najtrudniejszym covidowym okresie, gdy nikt z bliskich nawet nie mógł jej odwiedzić. Na pewno było to dla niej uciążliwe, mimo że w gruncie rzeczy wymagała niewielkich działań terapeutycznych – ale warto było. Udało się doczekać do 37. tygodnia ciąży, gdy wszystkie narządy płodu osiągnęły dojrzałość i bez wystąpienia sepsy szczęśliwie zakończyć ciążę pełnym sukcesem – powiedział lekarz.

Małowodzie i przedwczesne odejście wód płodowych, jako stan patologii ciąży, dotyczy niewielkiego promila ciężarnych, ale bezwzględnie wymaga opieki medycznej.

- Jest to bardzo trudne, kiedy medialnie podważana jest wiedza i doświadczenie medyków zajmujących się trudnymi przypadkami, których finał jest nie do przewidzenia i – jasno trzeba sobie powiedzieć – nie zawsze kończących się sukcesem. Dobrze byłoby, aby dla własnego spokoju nie ulegały im także same ciężarne oraz ich rodziny i zaufały specjalistom, którzy w każdym przypadku, rozważając ryzyko i korzyści, chcą pomóc. Po to jesteśmy – podsumował prof. Zimmer.

Element Serwisów Informacyjnych PAP
Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.