O co chodzi z tą Skłodowską?

Tomasz Sikora | Utworzono: 2014-01-03 07:44 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12
O co chodzi z tą Skłodowską? - fot. archiwum prw.pl
fot. archiwum prw.pl

Przy okazji rozpoczynającego się remontu głównej arterii komunikacyjnej prowadzącej na Wielką Wyspę we Wrocławiu (i sporu dlaczego na wyspę prowadzi właściwie tylko jeden most - Zwierzyniecki) rozpoczął się pomniejszy spór - także wśród dziennikarzy - o to jaka właściwie ulica jest remontowana: Skłodowskiej-Curie czy Curie-Skłodowskiej?

Bo reguła w polszczyźnie jest prosta: Najpierw nazwisko de domo, rodowe a potem męża jako "nabyte". Na mapkach rozesłanych dziennikarzom przez miejskich urzędników piszą oni zgodnie z tą regułą: M. Skłodowskiej-Curie. Jeden z internautów komentując tytuł "Zamykają Curie-Skłodowskiej", pisze autorytatywnie: - Powinno być tak jak na mapie czyli Marii Skłodowskiej-Curie.

Tymczasem, jeśli przyjrzeć się tabliczkom w mieście - na tej zamykanej właśnie ulicy - czytamy: Marii Curie-Skłodowskiej. Którzy urzędnicy piszą zatem poprawie - ci rozsyłający mapkę objazdów, czy raczej ci, którzy zlecali tekst tabliczek nazewniczych? Ci drudzy.

I nieco racji w tym sporze ma inny internauta komentujący tymi słowy powyższy problem: (...) jest zasada mówiąca, że nazwisko krótsze idzie na koniec. Dlatego lepiej brzmi Kwiatkowska-Las niż Las-Kwiatkowska.

Ta zasada jest mało znana przeciętnym użytkownikom polszczyzny, a i pewnie nie wszyscy językoznawcy wiedzą skąd ten zwyczaj. To "prawo rosnących członów" niemieckiego mediewisty i germanisty, profesora z Heidelbergu Otto Behaghela. Chodzi w niej pokrótce o to, że w przypadku wyrażeń równorzędnych, człon krótszy w języku poprzedza dłuższy. Dlatego na północy miasta mamy ulicę Boya-Żeleńskiego, a na południu Grota-Roweckiego, nie zaś odpowiednio: Żeleńskiego-Boya czy Roweckiego-Grota. Zasada ta dotyczy zarówno nazwisk, jak i przydomków.

Ale w przypadku naszej noblistki sprawa ma się jeszcze inaczej. Maria Skłodowska swoje sukcesy naukowe, powód, dla którego jest patronką ulic, a nawet uniwersytetu (UMCS), osiągnęła po zamążpójściu, we Francji. Z Polski wyjechała mając 24 lata. To jako naukowiec znad Sekwany a nie Wisły dała się poznać światu, to tam wyszła za mąż za Piotra Curie, to według francuskiego prawa zmieniła nazwisko rodowe na dwuczłonowe.

Tymczasem we Francji pierwsze w dwuczłonowym nazwisku zawsze jest to męża. (Widać do Francji jeszcze "potwór gender" nie dotarł ;-) ).

Poza tym późniejsza noblistka, pracując nad radem i polonem, prace naukowe podpisywała: Maria Curie. Czasem występowała tylko jako Curie-Skłodowska. Sama odwiedzając miasto rodzinne w 1930 roku, już jako "naukowa celebrytka" w księdze pamiątkowej Archikatedry Lubelskiej podpisała się jako Maria Curie-Skłodowska.

Noblistka po latach sama zrezygnowała z używania nazwiska panieńskiego i na całym świecie znana jest jako Maria Curie. Dlatego lubelski uniwersytet - wspomniany UMCS - to właśnie Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej.

Na pocieszenie, bojownikom o "polskość noblistki" można podsunąć jeden argument: otóż Szwedzka Akademia Nauk przyznając Nobla w 1911 roku na dyplomie napisała: Marii Skłodowskiej-Curie. Szwedzi jednak w ten sposób chcieli upiec dodatkową pieczeń, politycznie podkreślić "wagę Polski" wtedy nieistniejącej, będącej pod rosyjsko-austriacko-pruskim zaborem.

Może cała ta historia to dobry impuls do przemyśleń w niekończących się korkach objazdu remontowanej trasy: Marii Curie-Skłodowskiej.

Reklama

Komentarze (8)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~September2023-03-18 17:36:07 z adresu IP: (45.11.xxx.xxx)
Czyli, skoro Polska już nie jest pod zaborem, to można zrezygnować z polskości noblistki? Wg zasad polskich powinno być Skłodowska-Curie. Wg dyplomu Akademii, mówiąc o noblistce też zawsze powiemy Skłodowska-Curie. We Francji niech sobie mówią wg własnego zwyczaju.
~toro2020-06-21 16:03:19 z adresu IP: (193.32.xxx.xxx)
W jednym akapicie autor pisze, że rację ma internauta, który pisze, że jest zasada mówiąca, że nazwisko krótsze idzie na koniec, bo lepiej brzmi: Kwiatkowska-Las, a w następnym autor "wyjaśnia" skąd ta zasada się wzięła, mianowicie wymyślił ją niejaki prof. Behaghel i chodzi w niej o to, że człon krótszy w języku poprzedza dłuższy, dlatego: Boy-Żeleński i Grot-Rowecki, a nie odwrotnie. No to jak w końcu, panie Sikora? Bo przeczy pan samemu sobie. Moim zdaniem, w jednym przypadku lepiej brzmi na początku człon krótszy, a w innym odwrotnie. O ile może i Kwiatkowska-Las brzmi lepiej niż Las-Kwiatkowska, o tyle Izabela Schütz-Trojanowska, brzmi lepiej, niż Trojanowska-Schütz. No i dużą rolę odgrywa tu osłuchanie z konkretną wersją i przyzwyczajenie do niej. No, a jeszcze inną sprawą są obowiązujące w danym państwie reguły gramatyczne.
~wiesiek2014-01-04 20:52:29 z adresu IP: (89.70.xxx.xxx)
No to wreszcie bedę miał podkładkę pod wieloletnie kłótnie rodzinne, jak się prawidlowo nazywa moja ulica. :-) Takich tekstow jak najwiecej powinniscie pisac. pieprzyc polityke, kogo obchodzi jakis jurkosraniec czy iny grzelczyk. zajmujcie sie ludzmi, tak jak tu. drobnostka a jaka ciekawa
~piter71, wrocław2014-01-03 21:24:35 z adresu IP: (93.181.xxx.xxx)
Panie Tomku, dzięki za posłużenie się moim argumentem Kwiatkowska-Las. Poraz pierwszy ktoś mnie zacytował. It's fantastic! Pozdrawiam moje ulubione radio.
~Tupac2023-09-10 23:12:33 z adresu IP: (91.232.xxx.xxx)
????????????????
~AdS2014-01-03 11:39:36 z adresu IP: (178.37.xxx.xxx)
~pietia2014-01-03 11:02:55 z adresu IP: (194.181.xxx.xxx)
Kurcze nowa jakość na prwpl super profesjonalnie wyjaśnione, lekkim piórem i z lożowym przymróżeniem oka (potwór gender :-) ) mimo że super naukowo. fjuuuuu
~adi2014-01-03 09:10:09 z adresu IP: (91.141.xxx.xxx)
no i takie podejście do tematu mi się właśnie podoba, >Profesjonalna ciekawostka< a nie ciekawa ""profesjonalnosc""