Wrocław? Beton. Wszędzie beton!

Tomasz Sikora | Utworzono: 2014-02-18 08:09 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12
Wrocław? Beton. Wszędzie beton! - Nowy Jork, fot. Wikipedia
Nowy Jork, fot. Wikipedia

Należą do przeszłości. Miasto się nam zabetonowało.

Wspomniane powyżej hasła promocji miasta (obok: Wrocław miastem pokoju!) obowiązywały w PRLu właściwie od lat 50. XXw. Propaganda chciała w sukces przekuć fakt, że Wrocław przez długi czas był miastem ruin i rezerwuarem materiałów budowlanych dla stolicy. Całe kwartały dzielnic wyburzono i nie odbudowano, a rekultywacja polegała na usunięciu lub rozdrobnieniu gruzu, wyrównaniu terenu, nawiezieniu 20 centymetrowej warstwy żyźniejszej ziemi i posadzeniu trawy, ewentualnie drzew. Niemieckie cmentarze w polskim Wrocławiu zamieniono na parki (np. Park Andersa, gdzie jeszcze w latach 80. XX wieku średnio co miesiąc zapadały się ścieżki lub w trawnikach pojawiały głębokie na półtora metra dziury - efekt źle przeprowadzonej likwidacji cmentarza). Nieudolność budowlaną i niezbyt humanitarne obejście z historią zamknięto w propagandowym „Wrocław - miastem zieleni”.

Tymczasem, to co w PRL-u było zręcznym propagandowym trikiem, dziś byłoby bardzo nowoczesnym hasłem. Oto na świecie istnieje cała liga „zielonych miast” (green cities) i gdyby pozostać konsekwentnym i rozwijać ideę Wrocławia-miasta zieleni, dziś bylibyśmy w światowej awangardzie.

Miasta Europy Zachodniej w latach 80., a USA w latach 90. XX w. odkryły, że betonowanie nie ma sensu. Raport (Chicago Urban Forest. Climate Project, U.S. Department of Agriculture, Forest Service, Northeast Forest Experiment Station, General Technical Report NE, 1994), przygotowany przez Chicago w 1994 roku stwierdzał, że likwidacja zieleni miejskiej, choć krótkotrwale ma sens ekonomiczny (dbanie o zieleń kosztuje więcej) to w dłuższej perspektywie sprawia degradację społeczną i ekonomiczną dzielnic. Czytając amerykański raport: Zaobserwowano, że likwidacja zieleni powoduje, iż w ciągu 6 lat (na przykładzie rejonu ulic S. Halsted i W. 77th) następuje odpływ bogatszych warstw społecznych, na ich miejsce sprowadzają się biedniejsi, bo tanieją lokale (o 22%). To sprawia, że budżety lokalnych samorządów z powodu niższych wpływów podatkowych spadają. Co powoduje konieczność dalszych oszczędności i nakręca spiralę usuwania zieleni.

Nowy Jork, fot. Wikipedia

Zbadano również tak zwane czynniki miękkie. Na przestrzeni 6 lat nastąpiło pogorszenie poziomu subiektywnej odczuwalnej jakości życia o 19%, nastąpił wzrost przestępczości o 11%. Pogorszyła się jakość powietrza (o 28%), a mieszkańcy zaczęli narzekać na zalane piwnice (woda deszczowa nie miała gdzie wsiąkać, nie było drzew ją absorbujących), a nawet kurz w domach. Ilość substancji uczulających i związków rakotwórczych wzrosła w powietrzu o 13%. Wzrosła zawartość w powietrzu tlenków węgla, dwutlenku siarki i dwutlenku azotu oraz cząstek pyłów. Zanieczyszczenia te stały się przyczyną astmy, chronicznych chorób systemu oddechowego oraz chorób serca.

Zieleń (drzewa, krzewy, trawy) jak czytamy z kolei w raporcie R.E Leonard (Leonard R.E., 1972, Making our Lives More Pleasant, Plants as Climate Changers, [w:] Landscape for Living: The Yearbook of Agriculture, U.S. Department of Agriculture: 5–7. ) aż 80% energii wykorzystuje na proces transpiracji, czyli wyparowywanie wody przez liście. Wynikiem tego jest ochładzające działanie zieleni. W upalny dzień, gdy temperatura powietrza wynosi 32 stopnie Celsiusza, asfalt rozgrzewa się do 52C, beton 43C, odkryty trawnik ma 35C, a teren pod drzewem 28C. Efekt chłodzący jednego drzewa to wydajność 10 przeciętnej wielkości klimatyzatorów.

To tylko niewielka część ustaleń Amerykanów. W punktach pozytywne działanie biologiczne, socjologiczne i ekonomiczne w amerykańskim raporcie zajmuje 3 strony a4. Zawierając się w 74 spostrzeżeniach. Powyżej wskazano zaledwie 11. 

Powyższy raport wywołał w latach 90. debatę publiczną o wyglądzie amerykańskich miast. I rozpoczął wieloletnie procesy metamorfoz. Ich skutki na przykładzie Nowego Jorku pokazuje ten filmik.

Park Tysiąclecia. Wkrótce nie poznasz

Kiedyś plany były ambitne, ale zabrakło pieniędzy. Ale... Dziś już jednak wiadomo, że urzędnicy przypomnieli sobie o zielonych terenach na zachodzie Wrocławia. Rozbudowa parku związana jest z organizacją Europejskiej Stolicy Kultury i World Games.


Więcej zieleni, więcej przestrzeni pieszej i rowerowej w centrum Nowego Jorku. Ale zielone zmiany przechodzą też biedne dzielnice, inspirowane choćby przez takich społeczników jak Stephen Ritz. To nauczyciel z Bronksu, jednej z najbiedniejszych dzielnic Nowego Jorku. Wraz z uczniami uprawia bujne ogrody, produkując jedzenie, zieleń i miejsca pracy. Spróbujcie nadążyć, kiedy przedstawia mnóstwo sposobów na rozbudzenie nadziei w dzielnicy spisanej na straty.

Z zza oceanu wracamy do Europy. Hamburg. Drugie co do wielkości miasto Niemiec. Niemcy w ogóle mają hopla na punkcie ekologii - w żadnym innym kraju świata partie ekologiczne (Zieloni/Związek90) nie są tak silne i wpływowe jak w Niemczech (i nie chodzi tu nawet o posiadanie władzy, ale o wpływ na decyzje polityczne innych - np. przestawienie niemieckiej gospodarki na Odnawialne Źródła Energii). Wracając do Hamburga. Miasto 4 lata temu ruszyło z programem „Zielona Sieć”.

Już teraz aż 40% terenu tego północnoniemieckiego miasta to zieleń. Aby jeszcze lepiej wykorzystać potencjał, tkwiący w tych obszarach władze miasta postanowiły wszystkie je połączyć w jedną sieć. Parki, skwery, cmentarze, ogrody, tereny rekreacyjne są spinane układem dróg pieszych i rowerowych tak, aby przez całe miasto, od przedmieść do samego centrum można było poruszać się tylko po terenach zielonych. O całym programie - wraz z mapami można poczytać tutaj.

Chodzi o to, by przesadzić ludzi z samochodów do komunikacji publicznej, a najlepiej na rowery, lub zamienić w przechodniów. Hamburg wyliczył bowiem, że 1 euro wydane na „poruszenie obywatela” warte jest aż 434 euro, które trzeba będzie wydać, jeśli obywateli „się nie ruszy”. Nie ma nigdzie na świecie możliwości zrobienia lepszego biznesu. 1 euro daje miastu i społeczności aż 43400% zysku! Porównajcie z waszymi lokatami bankowymi. Tam dają 5% i twierdzą, że to interes życia.

O co chodzi? O aktywność fizyczną. Poprawa kondycji obywateli to ich lepsze samopoczucie, mniej kłopotów zdrowotnych, a więc mniej zwolnień lekarskich, mniej hospitalizacji, większa wydajność w pracy przekładająca się na podatki, niższe koszty funkcjonowania miasta (mniej samochodów, dziurawych ulic, zanieczyszczenia), a nawet takie czynniki jak stabilniejsze życie rodzinne. No i zysk biologiczny i społeczny, który opisaliśmy wyżej na przykładzie Chicago.

Wrocławski Park Południowy, fot. Wikipedia

Berlin - stolica Niemiec. Tam gdzie większość miast ma rynek, berlińczycy mają Tiergarten, wielki park, który kiedyś służył za tereny łowieckie. Do dziś można tam spotkać, vis a vis Bramy Brandenburskiej dziko żyjące króliki i bażanty. Do tego każda dzielnica stolicy Niemiec dysponuje własnym parkiem. Przyrodę uzupełniają liczne kanały Szprewy i Havela. Co oznacza, że 7% powierzchni Berlina stanowi woda, 18% las, kolejne 12% tereny rekreacyjne i parki, 4% to tereny rolnicze.

Mamy więc w Berlinie 30% terenów zielonych, nie licząc wody.

Zaczęliśmy od Wrocławia to we Wrocławiu tę „podróż przez zieloność” skończmy. Stolica Dolnego Śląska konsekwentnie wyzbywa (już się wyzbyła) określenia „miasto parków”. Co roku więcej drzew wycinamy niż nasadzamy. Dane dotyczące usuwanych drzew na terenie miasta Wrocławia są zatrważające. W 2010 roku we Wrocławiu usunięto łącznie 5 224 sztuk drzew, w 2011 roku – 6 150, a w 2012... 9 869! Częściowo w ich miejsce zasadzono nowe drzewa, tyle że na obrzeżach miasta. Ich liczba w 2010 roku wyniosła 1 783 sztuk drzew, w 2011 roku 1 532 sztuki, a w 2012 - 3 620 sztuk drzew. Za każdym razem sadzimy jakieś 15-20% z tego co wycięliśmy. Za 2013 rok nie ma jeszcze danych, wiadomo, że znów więcej się wytnie niż nasadzi. I w dodatku nie liczymy „siły ekologicznej” a jedynie sztuki, a wiadomo, że ścięcie rozłożystych kilkudziesięcioletnich dębów przy dworcu PKS nie zastąpi chuderlawy klon, który ma 4 lata i 2 cm średnicy pnia (takie drzewa Wrocław nasadza).

Co więcej, magistrat tymi wycinkami się chwali: – Na bieżąco przeprowadzane są przeglądy drzewostanu i kolejne drzewa zagrażające bezpieczeństwu są typowane do wycinki jak również na bieżąco są realizowane wnioski wpływające do wydziału środowiska i miejskiego konserwatora zabytków – mówi pytana przez „Gazetę Wrocławską” Julia Wach z wrocławskiego magistratu. W dodatku Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej wycina kolejne tysiące drzew przy modernizacji Wrocławskiego Węzła Wodnego. W ciągu ostatnich 2 lat wycięto 5 tysięcy drzew, nie sadząc w zamian ani jednego.

"Betonowy" Nowy Targ we Wrocławiu, fot. archiwum prw.pl

Efekt: Wrocław ma 1401 ha zieleni. To daje ledwo 4,8% powierzchni miasta, na mieszkańca wypada 22m2 zielonego! Do tego dochodzą parki krajobrazowe, lasy, zespoły przyrodniczo-krajobrazowe - łącznie to 6,3%. Razem mamy zielonego w mieście 11%. Jak to się ma do 30% Berlina i 40% Hamburga?

Jak ustalili psycholodzy klinicyści, jeśli wygramy w totka nasze poczucie szczęścia poprawi się na 3 miesiące, zanim wróci do wyjściowego poziomu, znalezienie lepszej pracy sprawia, że poziom hormonów szczęścia jest u nas wyższy od przeciętnej przez 3 tygodnie, urodzenie dziecka - 1,5 miesiąca. Tylko przeprowadzka w miejsce, gdzie jest więcej zieleni i drzew zmienia poziom szczęścia aż na 10 miesięcy... A my w która stronę idziemy?

Reklama

Komentarze (18)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~Bzdury2014-02-19 14:27:10 z adresu IP: (15.227.xxx.xxx)
@Pawel Kalewski to sobie zobacz OŚLE, ze podaja 11% plaszcyzny - a drzewa siegaja w gore, na ziemi jest to srednica do 2-3 metrow, ale korona ma srednice nawet 10 metrow. Nie znasz sie to idz wyzywac lustro za to, ze jestes brzydki.
~lordpartynic2014-02-19 13:03:21 z adresu IP: (90.156.xxx.xxx)
Tak, np. Park Kleciński to trochę większy skwerek:) Najdłuższa trasa dookoła tego parku ma chyba ok. 700 metrów:)))) Na marginesie w tym parku są już dwa place zabaw dla dzieci - czyli wycięto tam zieleń. Deweloperzy sąsiadujących "osiedli strzeżonych" chwalą "bliskość parku Klecińskiego", a sami nie budują podwórek i placów w zabaw, więc musi się to dziać na wspólnej przestrzeni zieleń ulega degradacji, place zabaw powinny być na podwórkach, blisko domu, a nie zamiast trawników (jeden park na XXX osiedli). Jak zobaczycie ilu jest mieszkańców na Krzykach/Klecinie a ile m2 ma ten park to się uśmiejecie. W weekend nie usiądziesz na ławce, bo nie ma gdzie, a ptaka nie usłyszysz, bo za dużo ludzi:) Jest się czym chwalić.
~Astrea2014-02-19 12:57:07 z adresu IP: (89.70.xxx.xxx)
Nie jest tak źle, skoro wypada mi na głowę więcej zieleni niż metrażu mieszkalnego ;)
~Poster2014-02-19 11:08:27 z adresu IP: (83.27.xxx.xxx)
Masz racjję, najpierw tworzy się tereny parków krajobrazowych. Później te same tereny zmniejsza się bo tak komuś pasuje.... Tworzy się tereny przemysłowe przy obszarach natury - to taki typowy przykład..... Okolice lasu Rędzińskiego
~Paweł Kalewski2014-02-18 21:32:20 z adresu IP: (89.70.xxx.xxx)
Autor tego artykułu pokazuje Ci najpierw, Osiołku, dlaczego zieleń w mieście ma sens, potem jak robią to inni i jakie osiągają rezultaty, a potem wskazuje wyliczenia, które przestawia samo miasto, ile drzew wycieło a ile nasadziło. I na końcu daje wyliczenie: też miejskie: że mamy zielonego w mieście 11%, Berlin ma 30, Hanower 40%. Myślisz Ośle, że jak wymienisz nazwy parków to od tego sumarycznie zielonego przybędzie?
~Bzdury2014-02-18 21:16:02 z adresu IP: (89.70.xxx.xxx)
Park Szczytnicki, Park Zachodni, Park Południowy, Park Wschodni, Park Biskupiński, Las Strachociński, Las Wojnowski, Las Sołtysowicki, Park Marii Dąbrowskiej, Park Jana Kasprowicza, Las Osobowicki, Las Pilczycki, Las Rędziński, Park Stabłowicki, Park Tysiąclecia, Park Strachowicki, Lasek Dolmelowski, Park Grabiszyński, Park Kleciński, Park Brochowski, Las Rakowiecki, Park Dąbski, Park Popowicki, Park Edyty Stein, Park Stanisława Tołpy, do tego wyspa Opatowicka i brzegi Odry - chyba autor artykułu byłby zadowolony dopiero jakby zamieszkał w lesie.
~lordpartynic2014-02-18 18:56:32 z adresu IP: (90.156.xxx.xxx)
Krzyki kwiczą z ilości betonu. Kolejne drzewa pod topór, kolejne betonowe strzeżone osiedla, parkingi, bo przecież czymś trzeba uciec z betonu w weekend.
~mietek2014-02-18 16:34:50 z adresu IP: (62.87.xxx.xxx)
Wrocław to jedno z najbardziej zanieczyszczonych miast Europy (GUS, patrz: PM10). Wrocław to miasto, w którym w 2013 roku wycięto najwięcej drzew w Polsce (około 13 tysięcy). Wrocław to miasto, w którym ludzie niedługo będą żyli najgorzej i najkrócej, a które chwali się pozyskiwaniem potężnych kwot za wycinkę dużych, kilkudziesięcioletnich drzew. Wrocław to miasto, które rozwija się jak za czasów rewolucji przemysłowej w XIX w - bez jakiejkolwiek wizji, chaotycznie, niszcząc wszystko wokół. Wrocław to anty-przykład prawidłowego rozwoju, magistrat pałający nienawiścią do zieleni miejskiej, robiący wszystko, by przy każdej okazji "pozbyć się problemu". PS. Artykuł trafny, zarabiam dosyć dużo, dotychczas przez całe życie mieszkałem we Wrocławiu i tu ponosiłem wszelkie opłaty zasilając kasę miejską - TERAZ WYNOSZĘ SIĘ Z TEGO BETONOWEGO SYFU, nie zamierzam żyć w smrodzie, pyle, smogu i spalinach.
~jaskier2014-02-18 16:02:29 z adresu IP: (46.76.xxx.xxx)
beton milszy bez kleszczy komarów widać nie ma nauki lepszej jak beton
~Piter71, Wrocław2014-02-18 15:18:31 z adresu IP: (87.105.xxx.xxx)
A we Wrocławiu 50 % powierzchni miasta to tereny zielonie niezurbanizowane. Wrocław z góry wygląda jak pizza. Patrz teren ograniczony ciągami Grabiszyńska - Klecińska - Wagonowa - Strzegomska. Aby się dostać z Grabiszyńska / Stalowa do Pafawagu trzeba albo przez Świebodzki albo p. Klecińską. A przecież niebieskie wieżowce przy Strzegomskiej widać w ciągu ul. Stalowej, w odległości poniżej 1 km. To jest dopiero absurd!!!! Pół maista to ogródki działkowe prawie w centrum!!!! I tak w skali Polski Wrocław jest miastem bardzo zielonym.
~Wielka Wyspa2014-02-18 14:14:12 z adresu IP: (159.205.xxx.xxx)
A ja mieszkam na Wielkiej Wyspie i nie wiem o co wam chodzi
~krz2014-02-18 13:17:07 z adresu IP: (78.8.xxx.xxx)
więc nic dziwnego, że nikt nie chce mieszkać w centrum.
~kaszeb2014-02-18 13:14:59 z adresu IP: (89.71.xxx.xxx)
Omg i znowu cudze chwalicie a swego nie znacie. Berlin, Hamburg, Nowy Jork... Bierzcie przykład z polskiej Gdyni: ,,Znaczną część Gdyni pokrywają lasy, które stanowią około 46% powierzchni miasta. Do lasu, nad morze, czy miejsc rekreacji w centrum – blisko jest praktycznie z każdej dzielnicy." Wystarczy popatrzeć na mapę żeby się przekonać że to prawda. :D
~krz2014-02-18 13:00:56 z adresu IP: (78.8.xxx.xxx)
Już lepiej niech luki w zabudowie uzupełniają zielenią, bo jak już coś budują, to prędzej biurowce i hotele niż mieszkania i w efekcie masa ludzi mieszka za miastem i musi dojeżdżać, potęgując korki. Z resztą bywa, że Wrocław strasznie cuchnie spalinami
~wic2014-02-18 11:56:53 z adresu IP: (78.9.xxx.xxx)
to uzupełnijmy te braki zielenią
~osobowice2014-02-18 11:35:01 z adresu IP: (95.40.xxx.xxx)
nie tylko wycinka i brak parków. W planie miejscowym na Osobowicach jest Park, realnie była łąka z której korzystali np modelarze i paralotniarze a obecnie miasto wydzierżawiło teren i zamiast łąki będzie pole rzepaku.
~Bob Marley2014-02-18 10:55:20 z adresu IP: (83.22.xxx.xxx)
W takim razie akurat nadają się do tego drzewa, parki skwery!
~wert2014-02-18 10:40:46 z adresu IP: (79.110.xxx.xxx)
zieleń jest super ale trzeba też uzupełniać luki w zabudowie spowodowane II wojną światową