Australian Open: Kubot i Melo stracili pierwszego seta, ale i tak awansowali do ćwierćfinału

Bartosz Tomczak | Utworzono: 2018-01-22 05:20 | Zmodyfikowano: 2018-01-22 05:20

Pierwszy set był najkrótszy ze wszystkich. Ram i Sharan potrzebowali 31 minut, żeby objąć prowadzenie w starciu z Łukaszem Kubotem i Marcelo Melo. Polak i Brazylijczyk zaczęli dobrze bo przełamali rywali w piątym gemie do 30. Niestety już za chwilę sami oddali punkt przy własnym serwisie - do zera, a w ósmym, także serwisowym gemie byli gorsi do 15. Rajeev Ram i Divij Sharan za chwilę serwowali na zwycięstwo w secie i wygrywając gema na sucho objęli prowadzenie w meczu.

Druga partia była dużo bardziej wyrównana. Do stanu 6:6 nikt nie przegrał punktu przy własnym serwisie, choć blisko było w piątym gemie. Wtedy Kubot i Melo czterokrotnie bronili break pointu - ostatecznie skutecznie. W tie-breaku zobaczyliśmy dwa przełamania i oba należały do Łukasza Kubota i Marcelo Melo. Najpierw na 4:2, a potem na 7:4. To była najdłuższa część meczu, bo doprowadzenie do remisu zajęło polsko-brazylijskiej parze 57 minut.

Ostatni set trwał natomiast 45 minut. Łukasz Kubot i Marcelo Melo mogli przechylić szalę na swoją korzyść już w trzecim gemie, ale wtedy nie wykorzystali break-pointu przy grze na przewagi. To co nie udało się wtedy Polak i Brazylijczyk zrobili w siódmym gemie, którego wygrali przy podaniu Rama i Sharana do 30. Kubot i Melo wyższość potwierdzili także przy własnych serwisach bo dwa ostatnie takie gemy kończyli do zera i ostatecznie wygrali partię 6:4, a całe spotkanie 2:1.

Łukasz Kubot / Marcelo Melo - Rajeev Ram / Divij Sharan - 3:6, 7:6 (4), 6:4

Kolejnymi rywalami Kubota i Melo będą reprezentujący Japonię Ben McLachlan i Niemiec Jan-Lennard Struff.

Do ćwierćfinału awansowali także Marcin Matkowski i Pakistańczyk Aisam Qureshi. Ich rywale Radu Albot z Mołdawii i Hyeong Chung z Korei Południowej zrezygnowali z gry. Teraz Matkowski i Qureshi zagrają z amerykańskimi bracmi Bobem i Mike'm Bryanami.

 


Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.