Ameryka kontra John Lennon (DVD)

Jerzy Węgrzyn | Utworzono: 2008-05-27 14:21 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12

W lipcu 1969 roku znany działacz społeczny John Sinclair poczęstował młodą kobietę dwoma skrętami. Miał pecha. Kobieta okazała się przebraną w cywilne ubranie policjantką i Sinclair wylądował w więzieniu skazany na - uwaga - 10 lat więzienia. Wysokość kary była tak absurdalna, że o sprawie zrobiło się głośno. Dwa lata później 10 grudnia 1971 roku w Ann Arbor w stanie Michigan zorganizowano specjalny koncert, który miał nagłośnić sprawę Sinclaira. Aby impreza miała odpowiednią rangę potrzebna była jakaś wielka gwiazda. Padło na Johna Lennona, który właśnie niedawno pojawił się w Ameryce. Od zdjęć z koncertu w Ann Arbor zaczyna się film Davida Leafa i Johna Scheinfelda „Ameryka kontra John Lennon", opowiadający o wyjątkowo trudnej relacji artysty z krajem, który wybrał sobie na miejsce do życia.

Przyjmując zaproszenie na koncert, Lennon nie był świadomy tego, w co się pakuje, co nie znaczy, że gdyby taką świadomość miał, to by się z imprezy wycofał. W każdym razie nie wiedział, że w tłumie widzów znajdowali się nie tylko fani muzyki i działacze społeczni, ale że byli tam też agenci FBI pilnie notujący słowa padające z estrady. A Lennon nie tylko śpiewał zaangażowane piosenki, ale mówił tam między innymi tak: „Rewolucja Flower Power skończyła się. Zaczynamy nową". Wkrótce raport z imprezy trafił na biurko prezydenta USA, Richarda Nixona.

Okazało się, że koncert w sprawie Sinclaira przyniósł skutek, bo Sinclaira wkrótce wypuszczono na wolność. I - jak twierdzi ktoś w filmie - organizatorom przedsięwzięcia odbiło, poczuli się zbyt mocni. Natychmiast mieli kolejne pomysły. Na przykład taki: ubiegający się o reelekcję Nixon jeździ po kraju, a oni za nim, grając swoje koncerty. Cały plan zakładał oczywiście uczestnictwo Lennona. Jak mówi w filmie jeden z ówczesnych pracowników rządowych: „Manipulowano Lennonem w taki sposób, że przynosiło to szkodę wysiłkom rządu USA, dążącego wygrania wojny w Wietnamie oraz dbającego o porządek i stabilizację na własnym podwórku". Po czym dodaje: "Dzięki nam (czyli Ameryce) stał się bogaty, a potem zamiast być wdzięcznym, na nas nadawał". Wkrótce na czarnej liście administracji Nixona, Lennon zajmował już jedno z czołowych miejsc.

Zaczęły się konkretne działania. I tak, Lennon stwierdził, że jego telefon jest na podsłuchu, a kiedy wychodził z domu, natychmiast zauważał ludzi, którzy podążali za nim, i to nawet się z tym nie kryjąc. „Chcieli mnie wystraszyć i udało im się to", mówił potem Lennon. Kiedy opowiadał o tym w wywiadach, ludzie byli przekonani, że popadł w paranoję. I nie byli wcale dalecy od prawdy. Jak mówi w filmie jeden z przyjaciół Lennona: „Był przekonany, że podsłuchują jego rozmowy telefoniczne, że w Nowym Jorku tajniacy nie opuszczają go na krok, że ludzie, których uważał za przyjaciół są tajnymi informatorami służb wywiadowczych". A potem ktoś wpadł na pomysł poradzenia sobie z Lennonem w prostszy sposób. Któregoś dnia ktoś wsunął pod drzwi Lennonów kopertę. W kopercie było pismo takiej oto treści: „Drodzy państwo Lennon, wasze amerykańskie wizy wygasły 28 lutego 1972 roku, prosimy o opuszczenie USA 15 marca lub wcześniej, odmowa spowoduje uruchomienia procedury deportacyjnej". Lennon autentycznie się przestraszył, bo planował osiąść w Stanach na stałe. Wynajął prawnika specjalizującego się w sprawach emigracyjnych. Taktyka była prosta: nieustanne odwoływanie się i... czekanie na rozwój zdarzeń. Dzięki temu Lennon nie musiał wynosić się w wyznaczonym terminie.

A potem nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji. Nixon wygrał wybory. Lennon był oczywiście tym faktem rozgoryczony, ale paradoksalnie to niekoniecznie była dla niego zła informacja, bo gdy tylko Nixon zwyciężył, natychmiast stracił Lennonem zainteresowanie - ten nie mógł mu już w niczym przeszkodzić. Tyle że wcześniej uruchomione zostały przeróżne procedury, a jak mówi w filmie jedna z osób: "Amerykańskie biuro emigracyjne jeśli raz dostanie jakieś zadanie, choćby nie wiem co doprowadzi sprawę do końca". Ostatecznie swoją walkę o pobyt w Ameryce Lennon wygrał. I to był dla niego wyjątkowo szczęśliwy dzień. Tego dnia miał urodziny, tego dnia urodziło mu się upragnione dziecko, no i wreszcie tego samego dnia dostał prawo stałego pobytu w Stanach.

Film „Ameryka kontra John Lennon" to bardzo rzetelne dzieło. Autorom udało się dotrzeć do wielu uczestników zdarzeń. Widzimy więc choćby Carla Bernsteina, słynnego dziennikarza - tego samego, który odkrył sprawę Watergate, a którego w słynnym filmie „Wszyscy ludzie prezydenta" grał Dustin Hoffman. Zgodzili się wystąpić przed kamerą ludzie pracujący w owym czasie w administracji Nixona, wypowiada się John Sinclair, także legendarni przywódcy Czarnych Panter: Bobby Seale i Angela Davis.
„Sztuka jest na pierwszym miejscu, polityka dopiero potem", mówi w którymś momencie Lennon. Prawda jest taka, że doraźna publicystyka tekstów Lennona z tego okresu zestarzała się szybciej niż cokolwiek z jego dorobku. Zauważył to wkrótce sam Lennon: „przestałem być poetą, stałem się jakimś pismakiem", powiedział potem. Na okładce wydania DVD mamy takie oto zdanie autorstwa Yoko Ono: „Ze wszystkich filmów, jakie powstały na temat Johna, ten jest jedynym, który by pokochał". No nie wiem, być może tak by było. Na pewno tak to wygląda z punktu widzenia Yoko Ono. Od siebie powiem jednak, że gdyby ktoś miał się rzeczywiście decydować na zakup jednego tylko filmu o Lennonie, to polecałbym raczej „Imagine". A ten, o którym tu mowa, jest dobry co najwyżej jako uzupełnienie. Film niewątpliwie jest wartościowy, tyle tylko, że pokazuje nam Lennona jako działacza, a my przecież cenimy go przede wszystkim jako artystę.
......................................................
David Leaf, John Scheinfeld „Ameryka kontra John Lennon", 2008

 


Komentarze (1)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~bartek chicago2008-05-29 02:40:42 z adresu IP: (208.64.xxx.xxx)
Świetnie zrealizowany film dokumentalny, oglada sie z zapartym tchem, moze wlasnie dlatego ze bazuje na faktach i realiach, a nie fikcji. Polecam ogladnac z napisami (bez lektora) i na dobrym sprzecie - film posiada, a jakze!, rewelacyjna sciezke dzwiekowa.