Sportowe podsumowanie roku 2010

| Utworzono: 2010-12-29 23:14 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12

Piotr Małachowski i Maja Włoszczowska – to najwięksi zwycięzcy roku. Potężny lekkoatleta i drobna kolarka górska nie zawiedli swoich kibiców.

Najlepsi sportowcy ubiegłego roku w plebiscycie Radia Wrocław i Gazety Wrocławskiej wspięli się na szczyt.

Posłuchaj, jak o dokonaniach sportowców rozmawiali: Artur Brzozowski ("Gazeta Wyborcza") i Robert Skrzyński oraz Filip Marczyński (Radio Wrocław):

Gladiator i pszczółka

Za dyskobolem Śląska Wrocław od lat ciągnęła się łatka „wiecznie drugiego”. W tym roku „srebrny” Piotr w końcu wywalczył złoto. Na mistrzostwach Europy w Barcelonie, po emocjonującym boju z Niemcem Robertem Hartingiem, który w 2009 roku pozbawił Małachowskiego szans na tytuł mistrza świata, nasz zawodnik stanął na najwyższym stopniu podium. I po raz pierwszy na dużej imprezie mógł zaśpiewać Mazurka Dąbrowskiego. Był także bezkonkurencyjny w elitarnej Diamentowej Lidze.

Maja Włoszczowska srebrem też zdołała się już okryć. Ale ambitna jeleniogórzanka lubi złoto. W tym roku w końcu zdobyła to, o czym od dawna marzyła, czyli tytuł mistrzyni świata. Na kanadyjskiej trasie rywalki oglądały tylko jej plecy.

Włoszczowska i Małachowski mają teraz wspólny cel. Czy go zrealizują? O tym będziemy pisać w podsumowaniu roku 2012, roku igrzysk olimpijskich w Londynie.

Cichy wór medali

Na międzynarodowych arenach błyszczał ponownie Paweł Rańda. Wrócił po kontuzji i wywalczył srebrny medal wioślarskich mistrzostw Europy. Ucieszył medal sprinterskiej sztafety lekkoatletycznej – wrocławianki Weronika Wedler i Daria Korczyńska wywalczyły w Barcelonie brąz.

Mistrzem Europy został sztangista Arsen Kasabijew z Górnika Polkowice. To na pewno bohaterowie roku, choć większość z nich święciła triumfy po cichu. Trudno mieć jednak pretensje do nich, że ich dyscyplin nie oglądają miliony.

Samotny mundial i olimpijski suckesik

Oczy kibiców w 2010 roku były skupione na dwóch największych imprezach. Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Vancouver i piłkarskim mundialu w RPA. Tam „nasi” pierwszoplanowych ról nie odegrali. Zwłaszcza w Afryce nie mieli na to szans. Wypatrywanie na ławce rezerwowych Serbii Bojana Isailovicia z KGHM Zagłębia Lubin to marny dolnośląski akcent.

Igrzyska były bardziej udane. Wiadomo. Justyna Kowalczyk toczyła epickie pojedynki z Marit Bjoergen, a Adam Małysz imponował formą wszystkim tylko nie Simonowi Ammanowi. Ale byli tam także Dolnoślązacy. Ósme miejsce Eweliny Staszulonek nie robi pewnie na nikim wrażenia. A powinno. Wszak być w czołówce najlepszych saneczkarzy świata pochodząc z kraju, w którym nie ma żadnego toru, to na naprawdę duża rzecz. Największą niespodziankę roku mogła sprawić w Vancouver Weronika Nowakowska. Zabrakło…milimetrów. Pochodząca z Dusznik Zdroju biathlonistka w biegu indywidualnym walczyła o złoto, ale na ostatnim strzelaniu raz spudłowała. Finiszowała piąta. Agnieszka Cyl z Karkonoszy Jelenia Góra w tym samym biegu była siódma. Ale kibice będą raczej pamiętać nieudany występ Tomasza Sikory.

O medal otarła się Natalia Czerwonka. Panczenistka Cuprum Lubin tylko patrzyła jak koleżanki pędzą po sensacyjny brąz. Drużyny nie byłoby jednak na igrzyskach gdyby nie „ta czwarta”.

Wyskok siatkarek i dołek koszykarzy

To nie był najlepszy rok dla sportów zespołowych w regionie. Oczywiście wielkim sukcesem był awans do finałowego turnieju Challenge Cup siatkarek Impelu Gwardii Wrocław. Po raz trzeci zespół ze stolicy Dolnego Śląska dotarł tak daleko. Szkoda, że w lidze dziewczyny Rafała Błaszczyka do końca musiały walczyć o utrzymanie.

Piłkarze? Byli. Są i będą. Oby w lepszej formie i z lepszymi wynikami. Śląsk Wrocław i Zagłębie w szarej ligowej rzeczywistości są… szarzy. Wiosną szalał klub z Lubina, pod koniec jesieni błyszczał zespół Oresta Lenczyka. Ale bilans wychodzi na zero.

Zawiedli koszykarze. PGE Turów Zgorzelec po serii wicemistrzowskich tytułów miał w końcu zdetronizować Asseco Prokom. Zamiast tego po raz pierwszy od lat nie zdobył nawet medalu. Na „pudle” zabrakło także „Pomarańczowych” Koszykarki CCC Polkowice w sezonie zasadniczym grały świetnie, ale skończyły rozgrywki na tak nielubianym miejscu czwartym.

Niedosyt można było poczuć także w Lubinie, gdzie szczypiornistki Zagłębia miały po latach przerwać hegemonię koleżanek z Lublina. Były emocje, była walka. Ale zespół Bożeny Karkut finiszował na miejscu drugim.

Cieszylibyśmy się z medalu żużlowców, gdyby mechanicy nie spieszyli się tak z wyprowadzaniem z parku maszyn motoru Piotra Świderskiego. Betard dobry sezon zakończył jednak na miejscu czwartym, choć finał był na wyciągnięcie ręki. A raczej koła. Na pocieszenie upragniony medal mistrzostw świata juniorów zdobył Maciej Janowski. Nie złoty, który znów zgarnął Darcy Ward, ale srebro to największy sukces w karierze wrocławianina. Wielkie rzeczy jeszcze przed nim.

Nadzieja na przyszły rok

Tak samo jak przed szermierzem Leszkiem Rajskim, czy strzelcem sportowym Tomaszem Pałamarzem. To tylko dwaj z wielu utalentowanych Dolnoślązaków. W tym roku byli jeszcze „tylko” odkryciami, ale być może już wkrótce będą przywozić medale z najważniejszych imprez.

Na razie cieszymy się z tego co mamy, a mamy czym. Świadczy o tym aż setka nominowanych do tytułu najlepszego sportowca roku. Wszystkim gratulujemy. I wszystkim dziękujemy. Także tym, którym się nie udało. Bo przecież jak głosił napis na autokarze polskich piłkarzy przed dwoma laty „liczy się sport i dobra zabawa”. A my bawiliśmy się świetnie.

 


Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.