Koszykarze Śląska powiększyli przewagę w finale Basket Ligi

WK, PAP | Utworzono: 2022-05-24 22:22 | Zmodyfikowano: 2022-05-24 22:37

Pierwsza kwarta to „nerwówka” w wykonaniu koszykarzy obydwu zespołów. Było dużo spudłowanych rzutów i nieporozumień w ataku, wynikających także z dobrej defensywy po obydwu stronach boiska. Legioniści szybciej uspokoili grę, a po pierwszym rzucie Roberta Johnsona za trzy punkty na listę strzelców wpisali się kolejno wszyscy zawodnicy z parkietu.

W 6. minucie po kontrze zakończonej punktami Muhammada-Alego Abdur-Rakhmana zespół trenera Wojciecha Kamińskiego prowadził 13:4. Trener wrocławian Andrej Urlep zmuszony był do wzięcia czasu, a jego uwagi przyniosły częściowy skutek - Śląsk zmniejszył straty do trzech punktów (10:13), ale wynik kwarty 16:10 ustalił Abdur-Rakhman trafiając zza linii 6,75 m równo z końcową syreną czasu przeznaczonego na ofensywną akcję Legii.

Koszykarze Śląska „rozkręcali się” z każdą minutą wykorzystując każdy błąd gospodarzy. Do remisu 16:16 w 12. minucie doprowadził reprezentacyjny skrzydłowy Aleksander Dziewa, dobrze spisywał się D’mitrik Trice, a po dwóch kontrach wykończonych przez innego kadrowicza Łukasza Kolendę 17-krotni mistrzowie Polski z Wrocławia prowadzili 23:21.

Wyrównana walka trwała do końca tej części - w Legii punktowali nie tylko liderzy Johnson i Cowels, ale z dystansu trafiali pozostawieni na wolnych pozycjach przez obrońców rywali Dariusz Wyka i Grzegorz Kamiński. W Śląsku ciężar gry spoczywał na liderze Trice, który nie tylko trafiał, ale dzielił się też piłką. Ta jednak często wykręcała się z kosza wysokim zawodnikom - Dziewie (2 z 5 rzutów za dwa) i Turkowi Keremowi Kanterowi (1 z 4 rzutów za dwa).

Po 20 minutach Legia prowadziła 34:31, głównie dzięki rzutom z dystansu - jej zawodnicy trafili 6 „trójek” podczas gdy goście tylko dwie. Losy spotkania pełnego zwrotów akcji i minimalnej przewagi Legii rozstrzygnęły się w ostatnich trzech minutach - decydowała defensywa i rzuty z dystansu duetu wrocławskich braci Trice - lidera zespołu Travisa i młodszego D’mitrika. Ten drugi jako rezerwowy uzyskał 13 pkt, trafiając 3 z 4 prób zza linii 6,75 m.

Przy prowadzeniu Legii 63:59 na trzy minuty przed końcem Travis Trice trafił zza linii 6,75 m. Chwilę później faulowany wykorzystał jeden z dwóch wolnych i Śląsk remisował 63:63. Legia miała kontratak, ale nie zakończyła go punktami - to mógł być przełomowy moment końcówki dla gospodarzy. Na 39,9 sekund przed końcem amerykański rozgrywający trafił jeszcze raz z dystansu z ośmiu metrów i Śląsk prowadził 66:63.

W kolejnej akcji piłkę rozgrywaną przez legionistów przechwycił najlepszy obrońca sezonu zasadniczego, skrzydłowy Śląska Ivan Ramljak i popędził na kosz. Zmęczony nie trafił i Legia miała szansę na wyrównanie. Trener stołecznych Wojciech Kamiński na 20 sekund przed końcem spotkania wziął czas. Legioniści chcieli trafić za trzy punkty, ale rzuty Johnsona i Koszarka zza linii 6,75 m były niecelne.

Legia trafiła 11 razy za trzy punkty, ale rywale mieli nieco wyższą skuteczność w tym elemencie (8 z 19). Śląsk miał minimalnie mniej strat (12), przy 13 złych podaniach Legii. Decydowały, tak jak w całej finałowej serii detale, w tych był lepszy zespół z Wrocławia.

Czwarty mecz finałowy:

Legia Warszawa - Śląsk Wrocław 63:66 (16:10, 18:21, 15:16, 14:19).

Stan rywalizacji play off (do czterech zwycięstw) 3-1 dla Śląska. Kolejny mecz odbędzie się w piątek we Wrocławiu.

Punkty:

Legia Warszawa: Robert Johnson 19, Raymond Cowels III 14, Muhammad-Ali Abdur-Rahkman 13, Łukasz Koszarek 7, Grzegorz Kamiński 3, Dariusz Wyka 3, Jure Skific 2, Adam Kemp 2, Jakub Sadowski 0.

Śląsk Wrocław: Travis Trice 21, D'mitrik Trice 13, Łukasz Kolenda 11, Kodi Justice 7, Aleksander Dziewa 6, Ivan Ramljak 4, Kerem Kanter 2, Szymon Tomczak 2, Martins Meiers 0.

Element Serwisów Informacyjnych PAP

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.