Siemoniak o 4-dniowym tygodniu pracy: Jestem ciekaw zdania PiS-u. To normalna debata publiczna

Dariusz Wieczorkowski, GN | Utworzono: 2022-07-13 09:57 | Zmodyfikowano: 2022-07-13 10:00
Siemoniak o 4-dniowym tygodniu pracy: Jestem ciekaw zdania PiS-u. To normalna debata publiczna - fot. RW
fot. RW

Zacznę panie ministrze nasze spotkanie od cytatu z rozmowy w radiowej Trójce z panem marszałkiem Terleckim. Otóż pan marszałek ogłosił, że w kuluarach krążą plotki o nowej partii po stronie opozycji i że więcej w tej sprawie będzie wiadomo po wakacjach. Czy pan reprezentujący opozycję chciałby się jakoś odnieść do tych rewelacji? 

Nic na ten temat nie wiem. Nie wiem skąd miałby to wiedzieć marszałek Ryszard Terlecki. Sądzę, że to sezon ogórkowy jednak trochę trwa, mamy lipiec, ludzie są na wczasach, więc może to jest wypowiedź, która jest z tym związana. Mówiąc już tak zupełnie poważnie, w opozycji mamy szeroką paletę partii: Platforma Obywatelska, PSL, Lewica, Ruch Szymona Hołowni Polska 2050, więc myślę, że tutaj przestrzeni na jakieś nowe inicjatywy polityczne nie ma, bo i pod względem ideowo-programowym, i takim politycznym sądzę tutaj różne temperamenty są zaspokajane. Natomiast oczywiście, zawsze tak w Polsce było, że jak do wyborów zostaje mniej niż rok, spekulacji może być dużo. Ja sądzę, że tutaj raczej o Zjednoczoną Prawicę powinien obawiać się marszałek Terlecki, czy ona przetrwa najbliższe miesiące, bo konflikty tak ostre i raczej tu się można by było spodziewać jakichś ruchów politycznych.  

Tylko pytanie kto miałby takie nowe ciało polityczne na prawicy powołać.

No minister Ziobro chyba nieodległy jest od tego, tak. 

Ale on walczy o swoją Solidarną Polskę, więc chyba nie ma mowy o nowym podmiocie politycznym.

No tak, ale to nie jest odrębny podmiot, to jest część Zjednoczonej Prawicy, razem na listach z PiS-em. Oczywiście różne tutaj wyobrażam scenariusze, ale też i taki, że Solidarna Polska nie będzie na listach PiS-u, będzie kandydowała sama, bądź, nie wiem, z Konfederacją, więc tutaj może się coś dziać. To raczej ci, którzy rządzą po 8 latach wpadają w pewne kłopoty polityczne ze wszystkimi, nawet tymi co rządzili 4 lata tak było, więc raczej u rządzących jakichś pęknięć. Zobaczymy. Wszystko tu otwarte. 

To prawda, choć wydaje się, że nikomu to się w tej chwili nie opłaca. Prezes Narodowego Banku Polskiego w ubiegłym tygodniu zapowiedział pozew przeciwko panu. Czy już dotarły do pana jakieś dokumenty w tej sprawie? Czy to był tylko straszak?

Nic nie dotarło. Ja sądzę zresztą, że to takie strachy na lachy były. Prezes Glapiński, który tak naprawdę powinien mówić o drożyźnie i o tym co bank i on zrobią w tej sprawie, a nie zajmować się atakami na opozycję. Kłamliwie mnie zacytował z wypowiedzi telewizyjnej, która miała miejsce 6 dni wcześniej i na tej podstawie zbudował atak na Donalda Tuska i na mnie. Natomiast sądzę, że to wszystko było w takiej konwencji, jaką on zwykle przyjmuje, takiego show, dziwnych słów, dziwnych gestów, tak. Nie traktuję tego absolutnie poważnie, nie boję się, nie damy się, Donald Tusk tym bardziej, zastraszyć i przestać mówić o tym, kto odpowiada za drożyznę, kto odpowiada za najsłabszą złotówkę od dziesiątków lat. To jest po prostu właśnie Glapiński, tak. Choćby on tutaj zapowiadał nie wiadomo co, tej prawdy nie da się ukryć. Proszę, dyskutujmy o problemach, a nie obrzucajmy się jakimiś tutaj straszakami.

A swoją drogą, sądzi pan, że można legalnie skrócić kadencję pana Adama Glapińskiego, tak jak to zapowiedział pan premier Tusk?

Na pewno są i przesłanki prawne, była o tym mowa, bo ta dyskusja się toczy, tak, więc przecież to nie jest tak, że w państwie nie ma możliwości, pod pewnymi warunkami, zgodnie z prawem, skrócić czyjejś kadencji. Zresztą tutaj sam PiS pokazał, to akurat oczywiście zły przykład, ale to się stało z Krajową Radą Sądownictwa, z Krajową Radą Radiofonii, itd. Sądzę, że tutaj problem nie jest w tym momencie, jak odwołać Glapińskiego po wygranych wyborach, bo o takiej sytuacji mówił Tusk i do takiej ja się odnosiłem, tylko co się dzieje w tej chwili. Mamy sytuację absolutnie dramatyczną. Mamy galopujące ceny, mamy najsłabszą złotówkę, mówiłem o tym i mamy prezesa banku, to byłoby śmieszne, gdyby nie było katastrofalne, który się we wszystkim myli, który zapowiada szczyt inflacji na ten czas, na tamten, wcześniej mówił, że inflacji nie będzie, zachęcał ludzi do brania kredytów, teraz ludzie są w dramatycznej sytuacji. To jest prawdziwy problem i myślę, że tu Glapiński, właśnie też przez ten swój fatalny styl, jest dla Polaków twarzą tej drożyzny i ludzie po prostu bardzo by chcieli tego, żeby stał się prawdziwym prezesem Narodowego Banku Polskiego albo po prostu odszedł, jeśli nie daje rady. Niech po prostu zrezygnuje. Zrezygnować może, to nie jest żaden przymus być prezesem banku, skoro sobie nie daje rady zupełnie.  

Ostatnio głośniej jest o tym co zapowiedział pan premier Donald Tusk, czyli o 4-dniowym tygodniu pracy, niż o pomysłach na walkę z inflacją. Włodzimierz Czarzasty pytany o ten projekt ocenił, że "Polacy generalnie nie chcą mniej pracować, wolą pracować i więcej zarabiać. Tusk tego nie wie, w związku z tym to powiedział". Czy pan jest zwolennikiem pomysłu Donalda Tuska? Jaki pomysł ma Platforma, żeby tej drożyzny nie było albo była mniej odczuwalna?

Przedstawiliśmy już wiele tygodni temu taki konkretny pakiet trzech kroków. Jeden dotyczył ochrony najsłabszych, czyli podwyżek dla budżetówki, która najbardziej jest uderzona tym, co się dzieje, bo ma dość sztywne pensje, one nie rosną. Mówiliśmy o obligacjach oprocentowanych jak inflacja, żeby ludziom to, co się dzieje, nie zjadało oszczędności. Mówiliśmy o tym, żeby stworzyć rozwiązanie, które sprawie, że raty kredytu będą spłacane na poziomie grudnia ubiegłego roku. Więc to był taki pakiet interwencyjny, taki strażacki pakiet na tę inflację.

Ale widzi pan, że o tym się teraz nie mówi? Wszyscy mówią o 4-dniowym tygodniu pracy. 

Ale i dobrze, bo Donald Tusk przedstawia różne propozycje. Tak to się mówi: wy nie rozmawiacie o programie, atakujecie tylko PiS. Jak Donald Tusk inicjuje bardzo poważną dyskusję, mówiąc ostrożnie, że to pilotaż, trzeba się przyjrzeć, wchodzi robotyzacja, świat się zmienia, ludzie, zwłaszcza młodzi, chcą inaczej pracować. Przecież to nie oznacza, że ktoś będzie zmuszany do tego, żeby mniej pracować. Jeśli ktoś chce więcej pracować i więcej zarabiać, nie wiem, chociażby we własnej firmie, to zawsze to będzie mógł robić. Potrzeba takich poważnych dyskusji, które nie są naszym codziennym obrzucaniem się wyzwiskami, tylko o takich fundamentach, czyli właśnie praca, Kodeks Pracy, relacje pracodawca-pracobiorca, ile godzin pracy w tygodni, tak. Więc ja uważam, że to jest bardzo dobrze i że Tusk, który ma parę lat doświadczenia w europejskiej i światowej polityce, patrzył na różne kraje, o czym tam się mówi, nad czym tam się politycy zastawiają, to dobrze, że wrzuca nam takie tematy, bo jest o czym rozmawiać. Ludzie o tym rozmawiają po prostu, a o to chodzi. Ja jestem ciekaw zdania PiS-u w tej sprawie, który nie będzie tylko takim rutynowym atakowaniem Tuska, ale jakoś tam merytorycznym stanowiskiem. Co związki zawodowe, co pracodawcy? No to jest normalna debata publiczna. 

A jak pan patrzy panie ministrze na kolejne maile, które rzekomo mają pochodzić ze skrzynki pana ministra Michała Dworczyka? Pan uważa, że te maile, które pojawiają się w przestrzeni publicznej są zmanipulowane, czy wręcz przeciwnie - są autentyczne i pokazują pewne mechanizmy? 

Różni przedstawiciele też władzy potwierdzali autentyczność niektórych maili, więc ja nie mam wątpliwości, że one są prawdziwe. Zresztą nie ma takich geniuszy nigdzie na świecie, którzy by tak umieli podrobić ten styl ministra Dworczyka, premiera Morawieckiego, tej władzy, więc jestem przekonany, że to jest absolutnie prawdziwie. Ja się dziwię, że obóz władzy na to nie reaguje, zasłaniając się dość absurdalnym tłumaczeniem, że to jakaś rosyjska operacja. Być może jest jakaś operacja, natomiast przecież z łatwością Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, pewnie to zrobiła, ustaliła czy te maile są prawdziwe, po prostu sięgając do skrzynek premiera, ministra i powinna po prostu wyciągać z tego wnioski, bo tam już w kilkunastu co najmniej sytuacjach było poważne podejrzenie naruszania prawa. Ja już nie mówię o tym, kto prywatną skrzynką zarządza państwem, kto takie rzeczy w ogóle wypisuje, o ludziach też przecież. W tych mailach obrażano, nie wiem, marszałek Witek, minister Zalewską, tak, przecież to jest coś niesłychanego. To, że żadnych konsekwencji się nie wyciąga z tego, to jest karygodne. 

Kto ostatecznie może rozstrzygnąć, czy maile są prawdziwe czy nie? Bo pan premier Mateusz Morawiecki kolejny raz w ostatnich dniach podkreślił, że to prowokacja białoruskich i rosyjskich służb. Mówił stanowczo: nie dajmy się wciągnąć w sidła polityki Kremla. 

No ale to niech powie, czy wysyłał ministra Dworczyka do prezes Trybunału Konstytucyjnego, tak zwanej prezes Trybunału, pani Przyłębskiej, czy nie. To jest ważne. Niech badają działania służb, niech prowadzą śledztwo, że to robią jakieś służby, ale mnie jako obywatela i różnych innych ludzi, interesuje to, czy wysyłał Dworczyka do przesuwania orzeczeń Trybunału, żeby nie wypłacić kobietom z rocznika 53 należnych emerytur. To jest ważne. Morawiecki nie ucieknie przed odpowiedzialnością za to co jest w tych mailach. Nie uciekną ci, którzy poufne, wojskowe materiały, zdaję się, że zresztą  odebrano poświadczenia jednemu z pracowników i autorów maili do ministra Dworczyka na tematy wojskowe, więc oni nie uciekną przed odpowiedzialnością. Nie da się do końca świata odpowiadać, że to jest rosyjska prowokacja. To niech powiedzą, niech minister Dworczyk powie, nie chodziłem do prezes Przyłębskiej i nie ustalałem z nią kwestii wyroków, tak. Nie mówi tego, a to jest ważne w tej chwili.  

A dlaczego nie mówi?

Bo ta sprawa zakończy kariery ministra Dworczyka na pewno i pewnie też premiera Morawieckiego, choć w tym drugim przypadku tych powodów jest znacznie więcej. Katastrofa Polskiego Ładu, wszystko to co widzimy. 

Gdyby okazało się, że wszystkie maile są prawdziwe, co wtedy? Kto i jakie konsekwencje może ponieść? 

Prokuratura musi się tym zająć po prostu. Na pewno ci, którzy dopuścili do odsłonięcia polskiego państwa w taki sposób, mówię już o samym tym, że prywatnymi skrzynkami takie rzeczy wypisywali i powinni ponieść konsekwencje i wszyscy ci, którzy tam są wzmiankowani jako załatwiający różne rzeczy, naciskający na media, Morawiecki, który szczuł na sędziego, który wydał niewygodne dla nich orzeczenie. Tam jest pracy dla prokuratury na dwa lata. 

Posłuchaj całej rozmowy: 

Reklama