Po tygodniu sprawdzamy sytuację dzieci, które uczą się w zastępczej placówce. "Spełnił się czarny scenariusz"

Martyna Czerwińska, WK | Utworzono: 2022-09-08 07:55 | Zmodyfikowano: 2022-09-08 08:00
Po tygodniu sprawdzamy sytuację dzieci, które uczą się w zastępczej placówce. "Spełnił się czarny scenariusz" - fot. Martyna Czerwińska
fot. Martyna Czerwińska

8 i 9 -latki musiały się wynieść z własnej szkoły, bo strop nad ich skrzydłem wymagał pilnego remontu. Niestety spełnił się czarny scenariusz - dojazd autokarami z Gałczyńskiego na Powstańców Śląskich i Wałbrzyską zajmuje im co najmniej 45 minut, a często nawet godzinę. Rada Rodziców chce interweniować i ma dla miasta propozycję:

- Sprawdzamy czy to możliwe - zdradza Monika Dubec z Urzędu Miasta:

- Nie możemy tego tak zostawić, bo sytuacja może się pogorszyć - mówi Sebastian Wilk, przewodniczący Rady Rodziców:

- Jesteśmy otwarci na wszystkie opcje, ale mamy zobowiązania prawne - zapewnia Monika Dubec:

Remont stropu potrwa co najmniej pół roku. Miasto nie znalazło wolnych lokali bliżej Gałczyńskiego.

ZOBACZ TEŻ: Remont się przedłuży, dzieci z SP 34 rozpoczną naukę w innych szkołach. Rodzice mają żal

Reklama

Komentarze (2)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~Mariano2022-09-08 13:38:11 z adresu IP: (185.56.xxx.xxx)
Oczywiście dzięki naszym wspaniałym urzędnikom z bezradnym prezydentem miasta na czele na Zwycięskiej stoi się w tym roku jeszcze dłużej niż w zeszłym. Teraz już nie tylko kierowcy cierpią przez naszych nieudolnych włodarzy ale też dzieci (chociaż dzieci już i tak stały w korku bo nie wszyscy uczą się w rejonowej szkole). Najgorsze, że nikt nie poczuwa się do odpowiedzialności i chęci naprawy sytuacji. Taka wyuczona bezradność urzędników czekająca na nagrody pod koniec roku za dobrą pracę (starym komunistycznym zwyczajem).
~Karolina2022-09-08 09:54:23 z adresu IP: (45.11.xxx.xxx)
Niestety widać opór zarówno Dyrekcji szkoły jak i Urzędu Miasta. Z jednej strony rodzicom obiecuje się gruszki na wierzbie - sale komputerowe w przedszkolu, przejazd przez Zwycięska w 20 minut, dodatkowych opiekunów, szafki, bo pieniądze nie grają roli, z drugiej, gdy pada pomysl postawienia kontenerów okazuje się, że pieniądz gra ogromną rolę. Dyrekcja wywozi dzieci bez pisemnej zgody rodziców, sale lekcyjne przy Wałbrzyskiej przypominają przechowalnię (brak jakichkolwiek pomocy dydaktycznych, niedziałający rzutnik, brak internetu), spóźniony dojazd codziennie skraca lekcje o 30-35 minut. Pracownik Urzędu Miasta nie widzi w tym wszystkim problemu, Pani Dyrektor jest niedostępna dla przeciętnego rodzica ukrywając się w swoim gabinecie. W tej całej walce umyka nam niestety najważniejsze - dzieci. To ile tracą lekcji każdego tygodnia, to jak codziennie spędzają czas znudzeni w autokarze bez ruchu, to jak przebywając w budynku przedszkola zastanawiają się czemu inne dzieci dostają przygotowane śniadanie, a oni nie. Szkoła przy Gałczyńskiego niestety od dawna nie jest przyjaźń miejscem dla dziecka. Sytuację ratują teraz otwarci nauczyciele. Dyrekcja powinna uderzyć się w pierś i podać się do dymisji. Wstyd.