Chcą zlikwidować szkołę w Giebułtowie. Rodzice protestują

Z decyzją radnych nie zgadzają się rodzice i uczniowie, którzy rozpoczęli protest. Jak podkreśla p. Joanna, mama jednego z uczniów -to jest olbrzymi stres dla dzieci:

„Dojazdy, stanie na przystankach, czekanie - często w deszcz. Zostaną po prostu rzucone na taką obczyznę. Tutaj jest malutka szkółka, kameralne zajęcia. Nasze dzieci zostaną porozdzielane po klasach, zostaną przeniesione do szkoły, która ma klasy i tak już bardzo przepełnione.”

Uczniowie obawiają się zmiany nauczycieli, kolegów i środowiska. Gmina jednak podjęła już uchwałę o likwidacji placówki. Szkoła może zostać zamknięta z końcem tego roku szkolnego. -Za likwidacją przemawiają przede wszystkim względy ekonomiczne, bo uczniów jest coraz mniej - przekonuje Burmistrz Mirska, Arkadiusz Jasiński:

„W tej chwili mamy 41 dzieciaków w szkole. W przyszłym roku, jeśli nic się nie zmieni, będzie ich 35. W związku z czym coraz trudniej wykazywać tutaj jakieś ekonomiczne możliwości finansowania. Tym bardziej że coraz mocniej samorządy muszą dofinansowywać oświatę.”

Żeby uratować szkołę, radny Gminy Mirsk, Paweł Tylus, widzi tylko trzy rozwiązania:

„Zwiększenie ilości dzieci, działania komercyjne, które by uzupełniały lukę budżetową, jaką generuje szkoła, a także wzięcie przez rodziców tej w szkoły w szkołę społeczną.”

Szkoła może zmienić się też w niepubliczną, prowadzoną przez organizacjĘ pozarządową. Rodzice jednak zadeklarowali, że ich dzieci nie będą chodzić do szkoły, jaką proponuje fundacja Ditero. Utrzymanie szkoły w Giebułtowie kosztuje gminę około półtora miliona złotych, natomiast dowóz dzieci do szkoły w Mirsku wyniósłby zaledwie 80 tys. złotych.

POSŁUCHAJ: