Klątwa przełamana, Turów mistrzem Polski! (ZDJĘCIA)

Tomasz Lubczyński, Robert Skrzyński | Utworzono: 2014-06-11 21:52 | Zmodyfikowano: 2014-06-11 22:10

Szóste spotkanie finału Tauron Basket Ligi okazało się decydujące w walce o mistrzostwo Polski. PGE Turów Zgorzelec pokonał obrońcę tytułu, Stelmet Zielona Góra 72:60 i zwyciężył w finałowej rywalizacji 4:2. Tym samym Zgorzelczanie przerwali passę pięciu przegranych finałów i po raz pierwszy zostali najlepszą drużyną koszykarską w Polsce.

Pierwsze minuty spotkania były wyjątkowo wyrównane. Dopiero po pięciu minutach akcję zepsuł zespół Turowa i po kontrze Stelmetu i rzucie Vladimira Dragičevicia gospodarze wyszli na trzypunktowe prowadzenie 10:7. Później jednak Michał Chyliński i Nemanja Jaramaz popisali się celnymi rzutami za trzy punkty, dzięki czemu mieliśmy remis 15:15. Do końca pierwszej kwarty nie zobaczyliśmy już skutecznej akcji, zespoły zdobywały punkty tylko po rzutach wolnych. W drużynie Turowa stuprocentową skutecznością popisali się Filip Dylewicz i Nemanja Jarmaz, natomiast ze strony mistrza Polski dwa rzuty trafił Mantas Cesnauskis. Nie zmieniło to jednak sytuacji po pierwszych dziesięciu minutach - Zgorzelczanie prowadzili 19:17.

Druga kwarta rozpoczęła się od szybkich punktów Jarmaza i Turów podwyższył na 21:17. Obrońcy tytułu odpowiedzeili po chwili rozegraniem Eyengi z Koszarkiem, zakończoną dwoma punktami tego pierwszego. Turów grał akcja za akcję i utrzymywał cztery punkty przewagi, co wprowadziło nerwowość w szeregi rywala. Zareagował na to trener Stelmetu, Mihailo Uvalin, który poprosił o czas dla swojej drużyny. Przerwa nie pomogła zielonogórzanom, gdyż pierwsze punkty po wznowieniu zdobyli przyjezdni po rzucie za trzy punkty Tony'ego Taylora. W tym momencie zespół ze Zgorzelca prowadził 28:19 i wciąż powiększał przewagę. Uvalin nie wytrzymał po raz kolejny na trzy minuty przed końcem drugiej kwarty, po "trójce" Mike Taylora, kiedy na tablicy wyników mieliśmy już 34:21 dla gości. Po powrocie na boisko nie zobaczyliśmy żadnej skutecznej akcji, gdyż po niespełna minucie o czas poprosił szkoleniowiec Turowa, Modrag Rajković. Ostatnie chwile przed końcem drugich dziesięciu minut były już spokojniejsze, jednak goście wciąż trafiali więcej, co ukoronował Damian Kulig rzutem za trzy punkty. Co za tym idzie po końcowej syrenie Turów prowadził 41:24, w drugiej odsłonie pojedynku deklasując zielonogórzan 22:7, którzy zepsuli w niej aż 12 akcji.

Stelmet musiał zacząć odrabiać straty i pierwsze punkty zapisał na konto gospodarzy Craig Brackins. Jednak Turów ani myślał oddawać pola i dzięki trzem punktom Mike Taylora przewaga wzrosła do 18 "oczek". Dwie skuteczne akcje gospodarzy z rzędu spowodowały, że po trzeciej i celnym rzucie Eyengi mieliśmy 32:44, a trener Zgorzelczan poprosił o przerwę. Pomogło, bo pierwsze punkty po wznowieniu gry padły łupem Turowa, a następnie Tony Taylor zaliczył akcję 2+1 i wróciliśmy do przewagi 17 "oczek". W kolejnych minutach oba zespoły obniżyły nieco loty, ale czas działał na korzyść przyjezdnych, a dodatkowo świetny mecz rozgrywał Jaramaz. To właśnie on ponownie trafił za trzy punkty i wówczas było właściwie po meczu. Stelmet jeszcze walczył, ale trzecia kwarta zakończyła się wynikiem 57:38.

 

Ostatnie dziesięć minut rozpoczęło się od szybkiego tempa gospodarzy, którzy robili wszystko, aby złapać kontakt z rywalem. Dzięki determinacji zdołali oni zniwelować straty do 11 punktów, po rzucie Dragičevicia i dwóch trafieniach Koszarka. W odpowiedzi "trójkę" trafił Łukasz Wiśniewski i Zgorzelczanie kontrolowali spotkanie. Rywale tracili natomiast nerwy i wiarę - Eyenga nie trafił jednego z rzutów wolnych, na co Turów zareagował rzutem za trzy punkty Filipa Dylewicza. Na cztery minuty przed końcem, przy wyniku 63:49 dla gości, trener Stelmetu poprosił o przerwę. Nie zmieniło to jednak niczego, bo choć Przemysław Zamojski trafił dwa rzuty wolne, a później Craig Brackins rzucił za trzy punkty, to tym samym odpowiedział Tony Taylor i wszystko wróciło do normy. Brackins obudził się w końcówce i to on ciągnął grę Stelmetu - zaliczył kolejne trzy punkty, ale zielonogórzanie byli bezradni w obronie, gdy J.P. Prince z impetem wpakował piłkę do kosza. Na niecałe dwie minuty przed końcem dolnośląska drużyna prowadziła 70:57 i rozpoczęło się odliczanie do mistrzostwa Polski. Wówczas gospodarze właściwie się poddali, dzięki czemu Zgorzelczanie łatwo dowieźli zwycięstwo do końca.

Dzięki zwycięstwu 72:60 Turów Zgorzelec zaliczył czwarte zwycięstwo i zwyciężył w rywalizacji o mistrzostwo Polski 4:2. Przełamana została tym samym passa pięciu kolejnych przegranych finałów.

 

 


Komentarze (1)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~dastak2014-06-12 07:32:24 z adresu IP: (194.181.xxx.xxx)
Świetna gra i brawa.