Recenzje Iana Pelczara: Fotograf (****)

Jan Pelczar | Utworzono: 2015-01-07 16:06 | Zmodyfikowano: 2015-01-07 16:07

Waldemar Krzystek zbierał w ostatnich latach laury i oklaski za „Małą Moskwę" oraz „80 milionów". „Fotograf" wydaje mi się filmem ciekawszym, ale niedoskonałym. Wchodzącym głębiej w psychologię portretowanych postaci, w pierwszej części sięgającym rzadko spotykanych w polskim kinie wyżyn realizacji sprawnego kina gatunkowego. Niestety, w obu przypadkach nie trzymającym poziomu do końca. Na frapujące pytania zasugerowano odpowiedzi, a mroczna zagadka kryminalna przeobraża się w banalną pogoń za sprawcą. Krzystek opowiada o manipulacji, ukrywaniu prawdy, o przywyknięciu do życia w fałszu. Moskiewskie realia pokazuje mimochodem, w tle, gdy przedstawia widzom bohaterów – członków grupy śledczej, utworzonej na potrzeby schwytania seryjnego mordercy. Tytułowy fotograf  przy kolejnych ofiarach zostawia kartoniki z numerami, na podobieństwo techników policyjnych, dokumentujących miejsce oględzin zwłok.

Co łączy sprawcę, z dzieckiem, które przed laty zostało wywiezione z garnizonu wojsk radzieckich w Legnicy? Widzowie mogą dość łatwo odpowiedzieć na to pytanie, ale nie samo rozwiązanie kryminalnej intrygi jest w najnowszym filmie Krzystka najważniejsze. Chłopiec, którego poznajemy w serii retrospekcji, jest tu najbardziej intrygującą postacią – ucieka od własnej osobowości, mówi głosami innych, perfekcyjnie ich naśladuje. I staje się niewygodny dla radzieckiego oficera i jego żony – wojskowej prokurator. Elena Babenko za rolę surowej matki została wyróżniona nagrodą dla najlepszej aktorki drugoplanowej na ostatnim festiwalu w Gdyni. Laury należą się też Andriejowi Kostaszowi za budzące niepokój wcielenie się w małego Kolę oraz Tatianie Arntgolts, której udało się stworzyć niebanalną kreację, chociaż grała z kryminalną kliszą – rolą policjantki odkrywającej, że ścigany przestępca jest jej bliski charakterem, przeżyciami, a nawet w sposobie postrzegania świata.

Dopóki akcja toczy się w nieprzyjemnej Moskwie, dialogi prowadzone są po rosyjsku i dopiero wchodzimy w wielowymiarowy kryminał, „Fotograf" potrafi zaskoczyć mocnymi scenami. Na przykład z psychuszki, szpitalnego oddziału psychiatrycznego, na który w Związku Radzieckim wtrącano niewygodnych. Po latach nikt się już o nich nie upomina. „Schizofrenia bezobjawowa" to tylko jedna z ostrych refleksji Krzystka na temat Rosji.

Szkoda, że otwarte w Moskwie tropy są szybko zamykane w Legnicy. W polskiej części filmu Tomasz Kot, Adam Woronowicz, Agata Buzek i Sonia Bohosiewicz mają w swoich kreacjach więcej odpowiedzi niż pytań. Wyjaśniają konteksty, opisują dokładnie to, czego domyślaliśmy się sami, szarą rzeczywistość przemalowują na czarno-białą. W efekcie „Fotograf" nie przyniósł mi pełnej satysfakcji jako kryminał. Mrok z wprowadzających odpowiedni nastrój zdjęć Arkadiusza Tomiaka opadł, gdy na rozwiązanie kolejnych wątków rzucono zbyt wiele światła. Z kolei społeczne i historyczne obserwacje Krzystka i współscenarzysty Krzysztofa Kopki wolałem wyłapywać spomiędzy scen i rozmów, a nie dostawać na tacy w dialogach-objaśnieniach. Jeśli wątpliwości można rozstrzygnąć na korzyść filmu, to ze względu na czas premiery – film zrealizowano przed aneksją Krymu, przed eskalacją konfliktu na Ukrainie. Po tych wydarzeniach, oddzielających rzeczywistość planu filmowego od realiów, w których efekt zobaczą widzowie, sprawdza się spojrzenie Krzystka na polsko-rosyjskie kompleksy.


Komentarze (3)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~xxx2015-01-14 09:13:47 z adresu IP: (156.17.xxx.xxx)
Po obejrzeniu filmu wydaje mi się, że powyższa recenzja jest i tak łagodna. Oczekiwałem "fajerwerków" i z nastawieniem, że zobaczę arcydzieło poszedłem do kina, z którego po seansie wyszedłem z wielkim niedosytem. Uważam, że film jest przegadany (żeby nie powiedzieć nudny), co potwierdza fakt, iż dopiero po ok. godzinie od rozpoczęcia akcja nabiera dynamizmu. Nie jest to jednak proces ciągły, ponieważ jest często "stopowana". Szkoda, bo mógł to być naprawdę dobry film. Uważam ponadto, że najsłabiej wypadł Woronowicz, na którego miejscu widziałbym innych legnickich aktorów, np. P. Bluszcza lub T. Kota (a tego ostatniego jako emerytowanego oficera LWP zagrałby np. J. Chabior)
~wroc.802015-01-08 12:32:23 z adresu IP: (37.128.xxx.xxx)
Autor recenzji nie widział filmu. Pisze bzdury.
~yyy2015-08-08 10:29:55 z adresu IP: (83.13.xxx.xxx)
kłamliwe oszczerstwo bez pokrycia