Koszykarze PGE Turowa w półfinale play - off

Robert Skrzyński | Utworzono: 2015-05-05 20:54

Mistrzowie Polski po dwóch wygranych u siebie chcieli zakończyć rywalizację już w trzecim meczu i to im się udało.

Turów dobrze rozpoczął mecz w Sopocie. Akcją 2+1 popisał się Kiryło Natjażko. Potem było jeszcze lepiej, bo po celnych rzutach wolnych Tony'ego Taylora mistrzowie Polski wygrywali już 7:2. Trefl odpowiedział jednak bardzo szybko punktami Sarunasa Vasiliauskasa i Tautvydasa Lydeki i na tablicy wyników po niespełna trzech minutach gry mieliśmy remis 7:7. Kolejne akcje to walka niemal kosz za kosz. Trefl wyszedł na prowadzenie 15:13 na niespełna cztery minuty przed końcem pierwszej kwarty po rzucie Pawła Leończyka, ale błyskawicznie odpowiedział Michał Chyliński. Leończyk chwilę później popisał się akcją 2+1. Mistrzowie Polski opanowali sytuację i po rzutach Damiana Kuliga i Mardy'ego Collinsa objęli prowadzenie 21:20. Ostatecznie po pierwszej kwarcie mieliśmy remis 25:25.

Drugą kwartę od rzutu za trzy punkty rozpoczął Vasiliauskas, w odpowiedzi za dwa trafił Aleksander Czyż. Po niespełna dwóch minutach gry cztery punkty z rzędu zdobył Damian Kulig. Turów objął prowadzenie 31:28 i o czas poprosił trener Trefla Mariusz Niedbalski. Wreszcie do kosza Turowa i to dwukrotnie trafił Eimantas Bendżius, ale błyskawicznie ponownie odpowiedział Kulig. Po czterech minutach tej kwarty mistrzowie Polski prowadzili 33:31. Turów osiągnął czteropunktową przewagę, ale zespół Trefla szybko doprowadził do remisu i przerwę wykorzystał trener Miodrag Rajković. To przyniosło efekt, bo błyskawicznie za trzy trafił Mardy Collins. Gra była wyrównana, a żadna z drużyn nie potrafiła wypracować większej przewagi. Po dwóch kwartach Turów proawdził w Sopocie z Treflem 50:47, a ostatnie punkty w tej części gry zdobył rzutem za trzy równo z syreną Collins.

Trzecia kwarta rozpoczęła się fantastycznie dla Turowa. W ciągu minuty mistrzowie Polski zdobyli osiem punktów, nie tracąc żadnego. Punkty zdobywali Filip Dylewicz i Taylor i zespół ze Zgorzelca prowadził już 58:47. Pierwszy raz w drużynie Trefla trafił do kosza Lydeka. Po niespełna trzech minutach tej części już dwukrotnie o czas poprosił trener Niedbalski, bo mistrzowie Polski utrzymywali prowadzenie 60:49. Zgorzelczanie grali bardzo konsekwentnie - twardo w obronie i skutecznie w ataku. Na cztery minut przed końcem tej części meczu prowadzili 63:51. W ciągu sześciu minut zdobyli 13 punktów, a stracili tylko 4. Mistrzowie Polski powiększali przewagę, a Trefl nie był w stanie odwrócić losów rywalizacji. Po dwóch rzutach wolnych Taylora zespół Miodraga Rajkovicia na dziesięć minut przed końcem meczu prowadził już 74:56.

Pierwsze punkty w czwartej kwarcie zdobył rzutem za trzy Damian Kulig. Trefl rzucił się do odrabiania strat. Po punktach Bendżiusa i Michała Michalaka przegrywał 64:79. Mimo to zespół mistrza Polski utrzymywał bezpieczną przewagę i na sześć minut przed końcem wygrywał 81:68. Zgorzelczanie byli już niemal jedną nogą w półfinale play - off. Bardzo skuteczni pod koszem rywala byli Kulig i Taylor i po kolejnej minucie było już 87:68 dla Turowa. Wkrótce potem za trzy trafił Chyliński i trener Trefla po raz kolejny musiał prosić o czas. To jednak nie zmieniło przebiegu rywalizacji. Mistrzowie Polski nie pozwolili już sobie odebrać wygranej i awansu do półfinału.

Ostatecznie Turów wygrał to spotkanie 98:73 i w ćwierćfinałowej rywalizacji triumfował 3:0. W półfinale zespół ze Zgorzelca zmierzy się z Czarnymi Słupsk, którzy pokonali we Wrocławiu Śląsk 85:70 i triumfowali w rywalizacji 3:0.

 

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.