Zakk Wylde i Black Label Society we Wrocławiu

Michał Kwiatkowski | Utworzono: 2015-07-03 14:50 | Zmodyfikowano: 2015-07-03 15:04

Byłem wielkim fanem Black Sabbath i Ozzy'ego. Uwielbiałem gitarowe brzmienie, zarówno Tony'ego Iommiego jaki Randy'ego Rhodesa”, tak opowie po latach w magazynie Rolling Stone.

Był rok 1982. Zapalonemu piętnastolatkowi z Bayonne w Stanie New Jersey w spełnieniu marzeń pomaga starszy o dekadę, miejscowy gitarzysta Leroy Wright, jego pierwszy i ostatni muzyczny nauczyciel. Luz, pewność siebie ale i umiejętności Wrighta, sprawiają że młody Jeffrey Wielandt wie już, że nawet za cenę nieprzespanych nocy i zdartych palców, zostanie muzykiem.
Godzinami ćwiczy, przesypia zajęcia w szkole, zakłada też Stone Henge, swój pierwszy zespół. Na warsztat idą oczywiście "War Pigs", "Paranoid" ale i numery Kanadyjczyków z Rush.

I...? I nic. Zainteresowania szerszego nie wzbudza. Szybki koniec jeszcze nie rozpoczętej kariery?

Pewnego dnia z nudów manipuluje przy odbiorniku radiowym. Buczenie w głośniku przerywa głos Ozzy'ego Osbourne'a, który jako gość porannego programu Howarda Sterna, na nowojorskiej antenie zdradza, że poszukuje gitarzysty. Nie uszło to uwadze siedzącej obok Barbaranne. To właśnie przyszła pani Wylde, namawia chłopaka do wysłania taśmy demo Osbournowi. W przygotowaniu próbnego materiału pomaga poznany po jednym z koncertów Dave Feld, człowiek, który chwilę potem maczać będzie palce w sukcesie pierwszego krążka Skid Row.



Jeffrey, który już wtedy posługuje się imieniem Zack, zostaje zaproszony przez Osbourne'a na przesłuchanie, i w maju 1987 r. dwudziestolatek jest już w jednym zespole u boku swojego idola! To Ozzy zresztą stoi za całkowitą transformacją jego scenicznego image'u. Jak miał powiedzieć młodemu gitarzyście „Słuchaj, nie mogę grać z Madison Square Garden z kimś kto nazywa się Zack Wielandt. Zrób coś z tym”. Zakk Wylde wydaje się całkiem sensownym wyjściem.


Nagrał 21 albumów, zarówno z Ozzym jak i swoim muzycznym dzieckiem czyli zespołami Black Label Society, Pride and Glory oraz jako solowy artysta. Jest cenionym muzykiem, zarówno przez ludzi z branży jak słuchaczy i dziennikarzy. Magazyn Guitar World umieścił go na 8 miejscu najlepszych gitarzystów w historii heavy metalu. I mimo z pozoru groźnego wyglądu, prywatnie to ponoć jeden z najsympatyczniejszych muzyków na rockowej scenie.


Już jutro, jedna z najbardziej rozpoznawalnych gitar w historii rocka i metalu, pojawi się i zabrzmi na Stadionie Olimpijskim. Zakk Wylde wraz ze swoim Black Label Society będzie promował ostatnie wydawnictwo zespołu, płytę "Catacombs of the Black Vatican".

 

 

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.