"Zieloni grają w zielone" (Felieton polityczny)

Czesław Cyrul | Utworzono: 2009-06-20 10:30 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12

Od lat, co jakiś czas, dowiadujemy się, że ktoś będący u władzy dopuszcza się nieprawidłowości w obrocie ziemią (były poseł Samoobrony Janusz M.) czy rozdziale funduszy dla rolnictwa. Można przypuszczać, ze tylko niektóre sprawy zastają ujawnione.

Tak też się składa, że sprawy te łączą się często z nazwiskami ludzi PSL, bo rolnictwo to przecież ich matecznik. Należy jednak pamiętać, że kiedy Samoobrona była – na szczęście chwilowo – u władzy to jej niektórzy prominenci także ocierali się o granice prawa, a nawet je przekraczali, by coś uszczknąć dla siebie pod stołem.

Trzeba jednak pamiętać, że wiele nagłaśnianych afer nie zostało udowodnionych, więc dopóki sąd nie orzeknie kary należy wstrzymywać się z publicznym wydawaniem wyroku.

Póki co żadna partia nie może pozbyć się ludzi o lepkich rękach; od prawicy do lewicy. Kiedy partia wygrywa wybory, od razu zaczynają się wokół niej kręcić osobnicy wietrzący interes w wygranych przetargach, załapaniu się do rad nadzorczych spółek skarbu państwa, czy zarządów. To też jest korupcja polityczna, tyle że robiona zgodnie z prawem. Nikt mnie nie przekona, że skoro prawie wszyscy szefowie spółek skarbu państwa są protegowanymi rządzących partii ( ustępujący prezes KGHM też jak najbardziej był protegowanym PO) to wynika to wyłącznie z tego, że są tak dobrzy, że zostali bezstronnie wybrani w konkursach.

To jest obdarowywanie „swoich” politycznymi łupami.

Kiedy partia przegrywa wybory, wtedy liczni beneficjenci rządowych posad i ochotnicy grzania się przy blasku władzy porzucają przegranych i szukają przyjaźni w zwycięskich partiach.

Pamiętam jak liczni, czasem prominentni członkowie SLD prawie hurtem pobiegli do Samoobrony, bo ta miała trochę stołków do podziału, a własnych kadr niewiele.

Wielu ludzi traktuje politykę nie jak służbę społeczną, ale jak pewnego rodzaju biznes, a w biznesie nieuczciwym często „nadarza się okazja” skręcenia czegoś pod stołem.

Tym razem wpadli ludzie PSL, ale za czas jakiś zapewne wpadną inni.

Polska nie jest wyjątkiem. Ostatnie przypadki wydawanie państwowych pieniędzy przez posłów na prywatne potrzeby w Anglii, czy megakorupcje w rządach Japonii czy Korei, wpływy mafii we włoskich władzach, to dowiedzione fakty.

Czy wpadka ludzi PSL wstrząśnie koalicją PO–PSL w Sejmiku Dolnośląskim? Ależ skądże. Upokorzony mniejszy brat (PSL) będzie bardziej spolegliwy, bo przecież PSL bardzo lubi być przy władzy. Zresztą na kogo mógłby być PSL wymieniony? Na banitów (Łoś i koledzy) PO nałożyła schizmę.

SLD jest w Sejmiku nieobecny, bo jego radni kłaniają się teraz Platformie. Resztki Samoobrony też popierają koalicję. Nowym koalicjantem dającym większość w sejmiku mogłoby być tylko PiS, ale to na razie jest herezja, której nawet w luźnych rozważaniach w PO wypowiadać nie należy.


 

Zobacz też "Każdy odpowiada za swoje czyny" (Komentarz polityczny Jarosława Kurzawy z PSL)

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.