Nie Było Grane czyli Baroness i John Cale w Radiu Wrocław Kultura

Michał Kwiatkowski | Utworzono: 2016-02-06 13:30 | Zmodyfikowano: 2016-02-06 13:30

Mówisz „purpura”, myślisz Deep Purple. Prawdopodobnie 18 grudnia 2015 r. uległo to zmianie, a to za sprawą kwartetu Baroness. W 2012 r. po wydaniu świetnego, dwupłytowego „Yellow & Green” zespół udał się w trasę, którą już na starcie przerwał fatalny wypadek autobusowy. Wypadek, który omal nie zakończył działalności zespołu, choć spowodował, że dotychczasowa sekcja rytmiczna Baroness (Allen Blickle – perk., Matt Maggioni – b.) postanowiła opuścić grupę. John Baizley, wokalista odpowiedzialny również za oprawę graficzną albumów, opowiadał po kilku miesiącach od tego zdarzenia, że trauma po wypadku była tak wielka, iż nawet on wahał się czy nie zakończyć kariery. Jego stan był ciężki, groziła mu amputacja ręki, ale na szczęście udało mu się przetrwać. I to było głównym impulsem do sklecenia nowego składu oraz napisania materiału na "Purple", która wydaje się być najlepszą płytą kwartetu. Zresztą, kiedy Baizley opuścił szpital, napisał do fanów list, w którym dziękował za wsparcie oraz zapowiedział, że to zdarzenia posłuży jako katalizator procesu twórczego.

Baroness potrafią zagrać dla kilku tysięcy jak i dla kilkunastu swoich fanów (Baroness Official FB)

Na "Purple" znajduje się 10 kompozycji, zadziornych i melodyjnych zarazem, a chwytliwe riffy i gitarowe solówki przeplatają się z chóralnym śpiewem całego zespołu. Nowi muzycy, czyli basista Nick Jost i perkusista Sebastian Thomson, świetnie wkomponowali się w zespół, którym podczas sesji pokierował znakomity producent, Dave Fridmann (przez lata The Flaming Lips).
Baroness pochodzą z Savannah a więc miasta, o które walczył kiedyś Kazimierz Pułaski. Nie wiem czy ma to jakieś znaczenie, ale ta płyta ma w sobie ducha nieposłuszeństwa, walki i sprzeciwu wobec wszystkich przykrych okoliczności w naszym życiu.
Muzyce zespołu przez lata przyczepiano łatkę sludge/metalu. W tym momencie nie potrzebuje określeń. To po prostu wielki wachlarz emocji, z których kipi wręcz afirmacja życia.

Obok Baroness pojawi się również nowa – stara muzyka, a to za sprawą jednego z najważniejszych twórców XX wieku, choć takiej informacji przy nazwisku John Cale raczej się nie umieszcza. A szkoda.

Po wydaniu albumu „M:FANS”, który zawiera zaaranżowane na nowo nagrania z sesji do płyty „Music for a New Society”, Cale powiedział takie słowa: „(…) Utrata Lou [Reeda – MK.] była zbyt bolesna, aby to zrozumieć. Zmusiła mnie, aby cały proces rejestracji zacząć od nowa... z innej perspektywy. Tak aby historię zawartą w tych smutnych przecież piosenkach, opowiedzieć z zupełnie innej perspektywy – to co kiedyś było smutkiem, teraz przybrało formę wściekłości. To był mój egzorcyzm, smutek został wypalony siłą ognia!!! (...)".

34 lata temu, w 1982 r. „Music For A New Society” brzmiało tak jak sugeruje tytuł, bardzo futurystycznie. W 2016 r. „M:FANS” jest inne choć wciąż takie samo - przepełnione elektronicznymi trzaskami, zaburzonymi częstotliwościami i wciąż bardziej zaskakuje niż cała masa innych produkcji.

Baroness, Johna Cale'a i wiele innych dźwięków usłyszymy w audycji Nie Było Grane na antenie Radia Wrocław Kultura, dziś od 20.00.

Słuchaj Radia Wrocław Kultura (link do streamu jest dostępny TUTAJ)

 

 

 

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.