Serenady barowe i psychodeliczno-bluesowe tripy w Radiu Wrocław Kultura

Michał Kwiatkowski | Utworzono: 2016-05-28 14:55 | Zmodyfikowano: 2016-05-28 14:55

Ale życie rzadko przypomina banalną komedię. W wypadku Kyle'a Crafta do pewnego momentu wszystko się zgadza. Faktycznie, po 8 latach nieoczekiwanie porzuciła go dziewczyna. Z położonego nad brzegami Missisipi rodzinnego Shreveport, udaje się do Portland. Tam jednak powstaje zaledwie zarys piosenek, które następnie zostaną dopracowane i nagrane w rodzinnym mieście. Dokładnie w przydomowej pralni, bo właśnie w takim miejscu Craft zainstaluje się u jednego z przyjaciół na blisko dwa miesiące. Pralnia dla notatek i wspomnień, tego wszystkiego co przez 20 kilka lat doświadczył, o tym wszystkim posłuchamy na Dolls of Highland. Oczyszczenie, które jak się okazało, przyniosło kilka radosnych opowieści o pięknie przegranych. Zagubionych i poszukujących swojego miejsca tancerkach w nocnych klubach, niedoszłych komediantach, naciągaczach, samotnych i niespełnionych piosenkarkach, stale wypatrujących poszukiwaczy talentów w miejscowym barze. Zresztą, takie było też zamierzenie tych 12 knajpianych serenad: „Te piosenki są jak wyznanie po nieprzespanej nocy w barze, która zostawia cię z pytaniem: OK, ale co teraz?”.

Amerykańscy krytycy już porównują Crafta do Bowiego i Dylana. Angielscy z kolei, do swoich idoli, Bretta Andersona (Suede) i Steve'a Hurleya (Cockney Rebel). Oczywiście, można przypiąć Craftowi różne łatki i znaleźć cechy, które łączą go ze wspomnianymi, ale w końcu „Dolls of Highland” to przecież muzyka AD 2016, która przecież siłą rzeczy wyrosła z takich dźwięków.

Znajdziemy tu więc intymny klimat jednoosobowej konfesji na harmonijkę i gitarę akustyczną („Three Candles”), czy też nieco elementów glam rocka lecz bez nadmiernego hałasu i brokatu ozdobników („Eye of the Hurricane”). Są i zaskakująco zgrabnie wplecione motywy: akordeon przeplatany melodramatycznym, przeszywającym quasi skowytem Crafta („Lady of the Ark”), urokliwe trąbki wyciągnięte żywcem z nowoorleańskego Mardi Gras („Gloom Girl”). Ale cechą charakterystyczną wszystkich piosenek, jest ich wprost urzekająca muzykalność. Ta płyta zaskakuje mnie też jeszcze jedną rzeczą. To album, który w swojej epoce spokojnie odnalazłby miejsce na półce obok Bolana czy Suede. Bo mimo tego, że piosenki oparte są na znanych już pomysłach, brzmią po prostu zaskakująco dobrze i świeżo!

Kyle Craft w pralni przyjaciela poskładał kilka nadpalonych przez swoje bolesne doświadczenia klisz i stworzył niebywale przemyślany album. Dodając do tego fakt, że to jego debiut, być może stoi przed nami jeden z najlepiej rokujących artystów ostatnich lat? Czas pokaże, czy ta mimo wszystko radosna i urokliwa ścieżka dźwiękową dotychczasowego życia Crafta, znajdzie swój muzyczny ciąg dalszy.

Audycja Nie Było Grane czyli sludge, doom, indie, shoegaze, alternatywa, eksperymenty i proste piosenki na antenie Radia Wrocław Kultura w każdą sobotę od 16.00 do 20.00.

Album „Dolls of Highland” został wydany sumptem zasłużonej wytwórni Sub Pop. Kojarzona w Polsce chyba najbardziej  z nurtem muzyki  grunge, jak widać ma różne oblicza. Wciąż jednak mocno osadzona jest w swojej historii. Dowodem na to będzie kolejny debiut, tym razem post punkowców, którzy charakteryzują się dość mocnym psychodelicznym zacięciem. Formacja nazywa się Arbor Union Labour, dosłownie przed momentem wydała krążek „I Hear You”, który wymyka się stylistycznym określeniom. 

A poza tym? Kolejne zapowiedzi wrocławskich koncertów i porcja grania 'na żywo' od Davida Gilmoura i Iron Maiden, zapowiedź nowej płyty The Kills (Alison Mosshart w wielkiej formie!), i kilka muzycznych niespodzianek!

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.