Gangster przyznał się do winy po 16 latach. Dziś usłyszał wyrok

Piotr Kaszuwara, BT | Utworzono: 2017-03-13 12:37 | Zmodyfikowano: 2017-03-13 13:07
Gangster przyznał się do winy po 16 latach. Dziś usłyszał wyrok - fot. Piotr Kaszuwara
fot. Piotr Kaszuwara

Wiele wody musiało upłynąć w Odrze zanim Witold M. wpadł przy okazji innego przestępstwa i zdecydował się zeznawać w tej oraz innych sprawach by uniknąć surowszych wyroków. Dziś oskarżony nie pojawił się na sali, ale jego adwokat odczytała list do żony zmarłego 40-latka:

- Szczerze przeprasza rodzinę i bliskich ofiary. Rozumiem, czuję i znam bezmiar bólu, cierpienia i smutku spowodowany stratą osoby kochanej. Żyję i będę żył ze świadomością, że jestem sprawcą tej tragedii. Chociaż nie zrobiłem tego bezpośrednio, ale jednak brałem w tym udział - wyjaśniał Witold M. w liście odczytanym przez adwokat Julitę Kittay.

To właśnie stąd takie łagodne orzeczenie, choć żona zmarłego domagała się początkowo dożywocia. - Sąd zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary - tłumaczy prokurator Dariusz Sobieski:

"W tamtym czasie był osobą, która była znana w świecie przestępczym z przestępstw popełnianych na terenie Wrocławia związanych z obrotem narkotykami. W trakcie postępowania prowadzonego przez prokuraturę ujawnił swoją działalność i działalność innych osób. Konsekwencją jest dzisiejszy wyrok jak i też postępowanie, które nadal jest prowadzone, którego konsekwencją będą kolejne akty oskarżenia"

W styczniu 2001 roku na Bulwarze Ikara we Wrocławiu wybucha bomba. Eksplozja zabija 40-letniego montera. Oskarżony poza karą pozbawienia wolności zapłaci na rzecz żony zmarłego 100 tysięcy złotych:

"Nie da się po prostu o tej sprawie zapomnieć. Mąż wyszedł z domu do pracy i po prostu nie wrócił. Kiedy policja powiadomiła mnie o tym co się stało, to dostałam takiego szoku, że nie wiedziałam jak się nazywam. A dziecku sześcioletniemu tym bardziej nie wiedziałam jak mam wytłumaczyć, że ojciec wyszedł do pracy i już z pracy nigdy nie wróci".

Łącznie w sprawę podłożenia bomby na dachu wieżowca przy Bulwarze Ikara zamieszane były 3 osoby. Ładunek miał najprawdopodobniej posłużyć jako "argument" w innych gangsterskich porachunkach. Witold M., w 2001 roku, jako początkujący w kryminalnym światku, dzięki tej akcji miał wkupić się w łaski swoich mocodawców.

Reklama