Koszykarze PGE Turowa zagrają z Asseco Gdynia

Robert Skrzyński, inf. prasowa | Utworzono: 2018-01-31 07:00

Z pewnością do dziś PGE Turów śni się koszykarzom Asseco Gdynia po nocach po tym jak ponad miesiąc temu Roderick Camphor wyrwał im zwycięstwo w ostatnich sekundach. Musimy starać się nie dopuścić teraz do takiej końcówki - przestrzega jednak Kacper Borowski.

Mecz z Asseco Gdynia wydaje się być dla koszykarzy PGE Turowa idealnym momentem na przełamanie. Czarno-zieloni po trudnej walce przegrali dwa ostatnie mecze wyjazdowe w Ostrowie Wielkopolskim i Gliwicach. Teraz powracają do własnej hali w której czują się wyjątkowo silni - w PGE Turów Arenie przegrali dotąd tylko raz na 9 rozegranych spotkań.

Na pewno własny parkiet jest atutem. Musimy to wykorzystać i wrócić na właściwe tory. Nie można zlekceważyć Asseco, trzeba wyjść w stu procentach skoncentrowanym i starać się nie dopuścić do trudnej końcówki - dodaje Kacper Borowski.

A do tych zgorzelczanie mają w bieżącym sezonie wyjątkowe szczęście. W ostatnim meczu na własnym parkiecie pokonali Start Lublin po trzech wyczerpujących dogrywkach, a w połowie grudnia triumfowali właśnie nad Asseco w Gdyni po niesamowitym rzucie Rodericka Camphora w ostatnich sekundach.

Co ciekawe oba zespoły są obecnie w zupełnie innym rytmem. Podopieczni trenera Michaela Claxtona w niedzielną noc wrócili z Gliwic i już w poniedziałkowy wieczór czekała ich wideo analiza oraz trening regeneracyjny. Gdynianie byli z kolei aż 21 dni bez rywalizacji meczowej. Swoje ostatnie spotkanie gracze trenera Frasunkiewicza rozegrali 10 stycznia z Czarnymi Słupsk (przegrali wówczas 73:82). Jedni przystąpią więc do środowego starcia wypoczęci, drudzy będą z kolei w rytmie meczowym.

Początek meczu PGE Turów - Asseco o 18.30.

Reklama