Zbrodnia w Miłoszycach: Śledczy mówią, że jest niewinny, ale wciąż nie wypuszczono go z więzienia

Piotr Kaszuwara, jk | Utworzono: 2018-03-13 17:19 | Zmodyfikowano: 2018-03-13 17:39
Zbrodnia w Miłoszycach: Śledczy mówią, że jest niewinny, ale wciąż nie wypuszczono go z więzienia - zdjęcia: fot. TVP Wrocław
zdjęcia: fot. TVP Wrocław

Już dwa lata temu o nieprawidłowościach przy zbieraniu dowodów, które zabezpieczono dopiero tydzień po śmierci dziewczyny i o zastraszaniu świadków, mówiła mecenas rodziców Małgosi Ewa Szymecka.

ZOBACZ: W Miłoszycach trwa cisza (REPORTAŻ) 

Dziś niektóre z tych przypuszczeń mogą się potwierdzić. Tomasz Komenda nadal jednak odsiaduje karę 25 lat pozbawienia wolności orzeczoną w 2003 roku. Prokuratorzy nie przesłali jeszcze wniosku do Sądu Najwyższego o ponowne rozpatrzenie jego sprawy, ale po doniesieniach medialnych sąd penitencjarny we Wrocławiu ponaglił prokuraturę krajową, by ta wystosowała wniosek o przerwę w wykonywaniu kary dla Tomasza Komendy. Dziś nie udało się zakończyć wszystkich procedur administracyjnych. Posiedzenie w tej sprawie zaplanowano na czwartek.

CZYTAJ KONIECZNIE: Zbrodnia w Miłoszycach: Spędził w więzieniu całą młodość. Po 18 latach prokuratura złoży wniosek o uniewinnienie

W połowie ubiegłego roku śledczym udało się zatrzymać Ireneusza M., którego DNA ma pasować do tego znalezionego na miejscu zbrodni w 1997 roku. Imię Irek wymieniane jest także w aktach sprawy. Jeden z pierwszych przesłuchanych świadków mówił, że podszedł do nich człowiek przedstawiający się jako Irek, rzekomy brat dziewczyny i powiedział, że zabiera ją do domu. Kolejnego dnia Małgosia już nie żyła.

Ireneusz M. był znany prokuratorom z Oławy, którzy byli zaangażowani w prowadzenie śledztwa dotyczącego Małgosi. Był karany za inne gwałty w okolicy. Do jednego z nich miało dojść zaledwie kilka miesięcy po zbrodni w Miłoszycach. Mimo to, dopiero 20 lat po śmierci dziewczyny, specjalnej grupie policjantów i prokuratorów z Wrocławia udało się na nowo zbadać sprawę i zatrzymać podejrzanego. Ireneusz M. do winy się nie przyznaje.

Jak wynika z akt sprawy, na miejscu zbrodni w Miłoszycach znaleziono DNA trzech sprawców. Jednym z nich miał być Tomasz Komenda. Wg nieoficjalnych informacji śledczy obstawiają, że morderców Małgosi mogło być dwóch, a nie trzech. Jak więc ślady Tomasza Komendy znalazły się na miejscu zbrodni? Kto zawinił skazując 23-letniego wówczas mężczyznę na tak surową karę, dlaczego śledztwo było kilka razy umarzane i czy ktoś odpowie za rażące nieprawidłowości w postępowaniu? Te pytania od kilku dniu stawiane są Prokuraturze Krajowej oraz Ministrowi Sprawiedliwości, ale odpowiedzi na razie brak.

Reklama

Komentarze (1)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~Tomik2019-06-28 11:50:37 z adresu IP: (31.60.xxx.xxx)
A kiedy Tomkowi oddacie 19 milionów plus odsetki