Kogut pieje za głośno, dzwon z kościoła irytuje, czyli jak rozwiązywać konflikty sąsiedzkie

, DK | Utworzono: 2020-09-07 21:28 | Zmodyfikowano: 2020-09-07 21:29
Kogut pieje za głośno, dzwon z kościoła irytuje, czyli jak rozwiązywać konflikty sąsiedzkie - FOT. Maciej Sas
FOT. Maciej Sas

Ich skutkiem są nie tyko niemiłe, sąsiedzkie rozmowy, ale też interwencje policji czy kierowanie spraw do sądu. Skąd bierze się ta chęć do ułożenia życia całej okolicy po swojemu? Czy takim awanturom można zapobiec? Jak ugasić takie sąsiedzkie pożary? O tym w „Wieczorze zDolnego Śląska" Maciej Sas rozmawiał z Leszkiem Gralą, prezesem Dolnośląskiej Izby Rolniczej, księdzem doktorem Rafałem Kowalskim, rzecznikiem Kurii Metropolitalnej Wrocławskiej oraz z psychologiem społecznym doktorem habilitowanym Tomaszem Grzybem, profesorem Uniwersytetu SWPS we Wrocławiu.


Komentarze (12)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~Martina2020-09-11 22:14:09 z adresu IP: (188.146.xxx.xxx)
Właśnie nie rozumie tej wypowiedzi o ateistach to jakaś prowokacja a Ksiądz super! Dziwny tytuł, audycja, jakieś nieporozumienie! A przed rolnikami naród będzie klęczał .... aczkolwiek bardzo szanuje ich prace!!!
~do martina2020-09-12 12:20:14 z adresu IP: (188.146.xxx.xxx)
Fakt, ostatnio trwa jakaś nagonka na ludzi inteligentnych, a pseudo rolników, którzy wszystko czego się dotkną przemieniają w g... traktuje się jak "święte krowy". Kedyś nie było tak dużych różnic między ludźmi. Niektórzy rolnicy zatrzymali się w średniowieczu i mimo, że dostają dużą kasę z Państwa nie potrafią zrobić z nich pożytku. Nie przeceniajmy też pracy rolników. Każdą pracę należy uszanować i ludzi, którzy płacą podatki. Może gdyby rolnik, jak każdy inny człowiek musiałby zacząć się dzielić z Państwem, a nie tylko brać od Państwa zacząłby szanować innych. Może należałoby w końcu uregulować kwestię gospodarstw, gdy zaczynają przypominać fabryki. Te naklejki informujące, że rolnik jest w pracy to jakaś bzdura. Skoro ludzie płacący podatki nie zakłócają swoją pracą życia rolnikom może wypadałoby, aby rolnicy też nie zakłocali zycia innym. Szanujmy siebie nawzajem, a wszystkim będzie żyło się lepiej.
~KEN2020-09-11 13:37:33 z adresu IP: (83.26.xxx.xxx)
Nie wiem czy dobrze zrozumiałam twierdzenie pana dziennikarza, że ateiści są grupą protestującą. Brawa dla Księdza, który nie dał się zmanipulować i wciągnąć w temat przekonań religijnych, gnębiących ateistów. Wydaje mi się, że pan dziennikarz nie lubi ateistów i ludzi, którzy chcą żyć w normalnych warunkach. W temat o obornikach, kogutach została wciągnięta wiara i niewiara. Ludzie inteligentni szanują przekonania religijne i prawo do swojego zdania Panie dziennikarzu. Każdy z nas ma w swoim środowisku ludzi wierzących jak i ludzi niewierzących i ja protestuje jako katolik, że ateiści to osoby protestujące. Znam mnóstwo takich osób i są to ludzie dobrzy, życzliwi i nikt tak jak one nie szukają nici porozumienia i dialogu z innymi ludźmi. Jestem dumna, że ich znam i wiem, że zawsze mogę liczyć na ich pomoc, zaangażowanie, zrozumienie i nie tylko puste słowa....Przykre jest, że Pan dziennikarz tym razem uderzył w taką grupę ludzi....smutne, gdzie tyle mówi się o szacunku i tolerancji.
~Gienia2020-09-11 00:56:49 z adresu IP: (188.146.xxx.xxx)
A co na to Pana koledzy dziennikarze zamieszkujący podwrocławskie wsie? Na pewno ucieszyłaby ich wiadomość, że tuż za ich pięknym osiedlem rolnik który sprzedał im działki teraz będzie rozwijał hodowlę przemysłową czyli jak to ostatnio gdzieś przeczytałam "obóz zagłady zwierząt", że wszystkimi uciążliwościami, odorem, hałasem, wyciem ubijanych zwierząt... Zgodnie z Panów sugestią w końcu będą mogli pokazywać swoim mieszczańskim dzieciom skąd się bierze schabowy albo co robi się że śliczną krówką zanim trafi na talerz jako stek wołowy. To na pewno nauczy dzieci empatii wobec bliźniego i braci mniejszych. Wypowiadający się w temacie niewiedzy skąd się bierze posiłek mają blade pojęcie o obecnych czasach i inteligencji dzieci. Coraz bardziej jesteśmy świadomi tego, że mięsko nie pochodzi z marketu, dlatego coraz więcej ludzi decyduje się na ograniczenie jego spożycia lub na wegetarianizm a nawet weganizm. Owszem znamy przypadki ludzi nie podlegających żadnym reformom światopoglądowym np niektórych rolników, którzy na oczach dziecka ubijają cielaczka. Przestańmy też oczarować się, że rolnicy nawożą pola pod uprawy jakże ekologicznym obornikiem. Owszem zdarza a się, ale używają też sztucznych nawozów a nawet zawartości szamb i dlatego robią to nocami. Nie raz widziałam jak sąsiad rolnik oproznia7szambo a potem wylewał je na pole za domem gdzie uprawia ekologiczne" ziemniaczki na handel.
~Gienia2020-09-10 23:52:43 z adresu IP: (188.146.xxx.xxx)
Wieś nie dzieli się na rolników i mieszczuchów, bo to ograniczone. W takim razie do jakiej kategorii można zaliczyć kogoś takiego jak jak, pochodzącego ze wsi i mieszkającego na niej, a nie będącego ani rolnikiem ani mieszczuchem? Na Dolnym Śląsku jest wiele takich wsi i mieszkańców wykraczających poza Panów kategoryzację. Mimo Pana dziennikarza kąśliwości wobec ludzi, którzy wyprowadzili się z miast, nie powinien Pan zapominać, że wszyscy ludzie mają równe prawa. Rolnik mieszkający w mieście ma takie same prawa jak mieszczuch mieszkający na wsi. Dlaczego ma godzić się na pogorszenie warunków życia w stosunku do tych, na które się decydował w momencie zakupu działki. Proszę nie traktować mieszczuchów mieszkających na wsi i tych innych mieszkańców wsi jak obywateli kategorii B. Póki co rolnik nie jest królem i władcą wsi i nie może obniżać jakość życia innym mieszkańcom oraz stanowić o tym, czy i kiedy mogą swobodnie oddychać bez uszczerbku dla zdrowia. Wystarczy sprawdzić ilu rolników mieszka w danej miejscowości a ilu spoza rolnictwa i od kiedy tam mieszkają lub prowadzą gospodarstwa, żeby się przekonać czy miejscowość, której mieszkańców Pan wręcz szykanuje to typowa wieś w złym znaczeniu tego słowa.
~Mieszkaniec Kamiennej G2020-09-10 09:54:57 z adresu IP: (31.60.xxx.xxx)
Kościół ma służyć wiernym a nie ich budzić, gnębić i dokuczać każdego dnia o 6 rano!!! Dzień w dzień dzwony budzą nas wszystkich bez względu na to czy idziemy do kościoła czy też nie. Egoizm i pogarda dla wolności ludzi kierują księdzem w kamiennej górze. Szkoda że ksiądz idąc koło mieszkańców uśmiecha się i udaje że nic się złego nie dzieje. Każdy chce odpocząć i mieć komfort życia bez względu na to czy artykuł jest nagrany w taki sposób jak ten o konfliktach. Nazywanie smrodu „zapachem” albo dzwony kościelne o 6 rano czymś normalnym to .......!
~Kogucik2020-09-09 14:09:13 z adresu IP: (188.146.xxx.xxx)
Zakladacie Panowie, że to mieszczuchy przeprowadzają się na wieś i przeszkadza im prowadzone gospodarstwo, ale bywa też zupełnie inaczej. Nie zawsze rolnictwo było pierwsze. Są wsie podmiejskie przypominające osiedla i funkcjonują tak od dawna. Problemy pojawiają się w przypadku niektórych młodych rolników rozpoczynających swoją przygode z rolnictwem lecz w swoich planach rozwoju nie uwzględniają istniejącego otoczenia. Pchają uciążliwości smród i brud pod domy sąsiadów, nie słuchają próśb sąsiadów, a później się dziwią, że sąsiedzi ich nie lubią. Zawsze są dwie strony medalu. Może warto przyjrzeć się tej drugiej zanim zacznie się w coś ślepo wierzyć i powtarzać bzdury? Panie dziennikarzu mniej powierzchowności a więcej obiektywizmu i prawdy.
~Jolanka2020-09-09 13:42:55 z adresu IP: (188.146.xxx.xxx)
Nie rozumiem dlaczego Panowie tak użalają się nad młodym rolnikiem, który wykazał się totalnym brakiem odpowiedzialności. Przecież pracując przez 18 godzin bez przerw i jedzenia mógł spowodować wypadek. Był zagrożeniem dla siebie i innych! Podobnie jak inny rolnik, o którym ostatnio było głośno w mediach, który przyłapany na jezdzie kombajnem po autostradzie, naiwnie tłumaczył, że nie wiedział, że nie wolno. Wśród rolników niestety często brak jest odpowiedniej wiedzy, właściwej organizacji pracy i zachowania zasad bhp. Stąd tyle wypadków w rolnictwie często również z udziałem dzieci, które od wczesnych lat gonione są do pracy w polu i w gospodarstwie. Nie dziwię się, że komuś puściły nerwy, gdy pod jego domem rolnik burczał do póznych godzin nocnych. Każdy z nas wykonuje ciężką pracę i musi się przed nią wyspać i wypocząć, bo inaczej sam może spowodować wypadek. Domy i mieszkania mają być naszą oazą spokoju, w której wypoczywamy, więc może wypadałoby aby ten rolnik szanował cudzą prywatność. Może ten człowiek jest ratownikiem medycznym albo lekarzem po ciężkim dyżurze i od tego czy wyłącznie będzie zależeć ludzkie życie? Albo wykonuje inna wymagającą uwagi pracę? Czasami warto włączyć myślenie. Dobrze by było aby rolnicy nie patrzyli tylko na czubek własnego nosa i zaczeli liczyć się z innymi ludźmi!
~Ireneusz2020-09-09 13:14:24 z adresu IP: (194.183.xxx.xxx)
Jestem emerytem przed siedemdziesiątką. Praktycznie całe życie mieszkam w podmiejskiej miejscowości zwanej wsią. Mam mały domek, ogródek, własne warzywa i owoce. Pochodzę z rodziny robotniczej. Nikt z mojej rodziny nie był rolnikiem, a moi sąsiedzi w przewadze są ludźmi spoza rolnictwa. Mimo to zawsze utrzymywałem poprawne relacje z miejscowymi nielicznymi rolnikami. Wszyscy w mojej rodzinie zawsze ciężko pracowali, nikt nie dostawał dotacji na cokolwiek, czy 500+ na dziecko albo na krowę. Dlatego ludzie szanowali siebie wzajemnie. Problem, który dotyka obecnie polskie miasta i tzw. wsie bierze się właśnie z owej rozrzutności Państwa i Unii wobec ludzi, którzy jeszcze sobie na to niczym nie zasłużyli. Obecnie młodzi rolnicy przejmując skromne gospodarstwa po ojcach zaczynają bardzo agresywną politykę. Nie szanują swoich odwiecznych sąsiadów. Nawet, gdy tamci pamiętają tych młodych rolników jeszcze gdy biegali po podwórku w pieluchach. Dostają dotacje i zaczynają całkowicie zmieniać życie swoim sąsiadom, układać je po swojemu. Nagle zmieniają całą wieś, wprowadzają hodowle przemysłowe w miejsca gdzie od dawien dawna żyją ludzie a hodowli nie było. Bardzo ładnie wypowiada się ksiądz oraz psycholog społeczny. Chociaż nie mogę się zgodzić, z tym, że ludzie chcą słyszeć, że dzwon bije dla nich, bo jest takie stare powiedzenie: „Jeśli słyszysz dzwonu ton, nie dla ciebie bije on”, na szczęście, gdyż dzwony wieściły o śmierci. Rozumiem, że gdy w niektórych parafiach biją zbyt często i z byle powodu może to komuś przeszkadzać. Niektóre wypowiedzi pana dziennikarza i pana z izby rolnej wołają o pomstę do nieba. Czy według panów człowiek, który nie godzi się na to, aby ktoś zakłócał mu życie w ten czy inny sposób to od razu ateista? To kompletna bzdura! A nawet gdyby, to co? Spalić go na stosie? Aż ciarki przechodzą, gdy słucha się tak zacofanego podejścia. Odnoszę wrażenie, że pan redaktor jest ode mnie starszy i bardziej zacofany o jakieś co najmniej 200 lat. Czy pan siedziałby cicho i przyzwalał na to by ktoś fundował panu w gratisie raka, czy inną ciężką chorobę wraz z trucizną, którą musiałby pan codziennie wdychać tylko za to, że całe życie mieszka pan na wsi obok młodego „pseudo rolnika”, którego ojciec dorobił się na „mieszczuchach” zbywając im działki pod domki jednorodzinne, wszczynając niejednokrotnie w gminach karczemne awantury, gdy gmina chciała pozostawić grunty jako rolne, a teraz gdy zmieniła się koniunktura to on chce się dorobić, bo bardziej opłaca się posiadać grunty i hodować zwierzęta, bo za to są dotacje. Czy uważa pan, że pozbywanie się przez rolnika mieszkańców wsi w taki czy inny sposób jest czymś godnym pochwały? Zapomina pan jednak, że polskie gminy, wsie i sołectwa, o których chwali się w wypowiedzi pan z izby rolnej, nie są utrzymywane przez rolników, lecz przez tych tzw. przez pana „mieszczuchów”, głównie przedsiębiorców, podatników i emerytów. Kiedy oni opuszczą gminy, znowu zapuka bieda do kieszeni rolnika i do sołectwa i do gminy. Tym bardziej, że świadomość ludzi zaczyna się zmieniać. Mając swój własny ogródek zawsze mogę sobie hodować krowę, kozę, ze trzy kurki, itd. Przynajmniej będę pewien, że produkty od moich przyjaciół zwierząt nie będą z dodatkiem w postaci raka. Rozpiętość pomiędzy poglądami ludzi myślących a tym co przedstawiają panowie jest jak przysłowiowe „od Sasa do Lasa”. Tylko zacofany człowiek siedzi cicho, gdy ktoś działa na jego szkodę. A ludzie, którzy widzą, że ktoś komuś wyrządza krzywdę i siedzą cicho nie są dobrymi katolikami, są po prostu biernymi sprzymierzeńcami szatana, stają się współwinni. Panu z izby proponuję szkolenia dla siebie i dla rolników, bo często działają poza prawem, a pan rzeczywiście chyba zatrzymał się na tej wsi sprzed 20 lat. Wieś od zawsze była zamieszkiwana przez różne grupy społeczne, połączone ze sobą. Nie zapominajmy o tym.
~BARBIE2020-09-08 20:29:43 z adresu IP: (81.15.xxx.xxx)
Bardzo dziwna rzecz....dlaczego ktoś- kto zdecydował się na zamieszkanie na wsi postrzegany jest od razu jako wróg "obornika". sama świadomie podjęłam decyzję o zamieszkaniu na wsi i Panie redaktorze mam świadomość tego, że obornik nie jest zapachem od Diora! Mam dziwne wrażenie, że "mieszczuchy", którzy zamieszkali na wsi są źle postrzegani ale nie tak przez ludzi zamieszkujących na wsi tylko przez PANA!!! Wiemy, że koguty pieją wcześnie rano, że psy szczekają, że nieszczęsny obornik nie pachnie. Mamy XXI wiek i ta wieś jest i powinna być inna- dostosowana do standardów UE.
~do barbie2020-09-11 12:00:38 z adresu IP: (188.146.xxx.xxx)
Nie wiem, ale też odniosłem takie wrażenie, że dziennikarz ma jakiś problem z "mieszczuchami" albo nawet, że audycja "zawiera lokowanie produktu" lub jest sponsorowana. Pozdrawiam.
~Wierzący2020-09-08 14:23:00 z adresu IP: (188.146.xxx.xxx)
Polecam wszystkim przeczytanie artykułu Pani Redaktor Beaty Igielskiej w tygodniku „Przegląd” pn. „Ani spokojna, ani wesoła”. Pani Redaktor bardzo trafnie przedstawia faktyczne problemy polskiej wsi i prawdziwe przyczyny konfliktów sąsiedzkich, które dalekie są od tych wyimaginowanych przez redaktora Sasa i przedstawiciela Izby Rolniczej. Przede wszystkim należałoby skupić się na szacunku do drugiego człowieka i do środowiska. Żyjemy w 21 wieku. Nie możemy zapominać, że bez wspólnego dbania o środowisko za chwilę może w ogólne nie być nas. Czynności, które wykonują rolnicy bardzo często szkodzą środowisku i naszemu zdrowiu. Cudownie byłoby gdyby wszyscy rolnicy żyli w zgodzie z naturą i z ludźmi i prowadzili ekologiczne hodowle i uprawy, nie stosowali trującej nas chemii, nie niszczyli środowiska, ale niestety rolnik rolnikowi nie równy. Bardzo często osoba podająca się za rolnika myśli tylko i wyłącznie o własnych korzyściach, a z uczciwością niewiele ma wspólnego. Niestety izby rolnicze zaślepione i ukierunkowane wyłącznie na rolników zapominają o innych ludziach i o tym, że rolnicy wytwarzają produkty właśnie dla tych ludzi i wspólnie z tymi ludźmi powinni tworzyć symbiozę. Obecna żywność proponowana nam przez rolników najzwyczajniej zaczyna nam szkodzić i szkodzić środowisku. Dlaczego izby rolnicze zamiast zajmować się sprawami międzyludzkimi i wmawiać ludziom, że (nieuczciwi) rolnicy mają prawo łamać konstytucję i zakłócać innym mir domowy, nie zajmują się tym co istotne, tj. zdrową żywnością, czystością na wsiach, nie znęcaniem się nad zwierzętami, przestrzeganiem przez rolników obowiązujących przepisów i zachowywaniem norm społecznych? W przypadku dużych firm rolniczych z europejskimi standardami nie ma aż takich problemów. Działają jak w zegarku, nie zakłócają życia innym. Gorzej sprawa wygląda w przypadku małych rolników, którzy myślą tylko o tym jak się dorobić, często nawet kosztem zdrowia i życia innych mieszkańców wsi. Bywają bardzo złośliwi dla swoich sąsiadów niezwiązanych z rolnictwem. Często są zazdrośni i działają poza prawem i świadomie uprzykrzają życie innym. A prośby ze strony sąsiadów o zaprzestanie zakłócania spokoju, bądź zatruwania życia kończą się dla sąsiedztwa jeszcze większą dawką złośliwości ze strony rolnika. Bo przecież on jest rolnikiem i nie ważne, że od wczoraj, bo właśnie wskórał dotację i teraz będzie pozyskiwał kolejne. Ludzie mieszkający na wsi, nie będący rolnikami szanują każdą pracę, w tym pracę rolników i mają bardzo dużą dawkę tolerancji wobec normalnych sezonowych uciążliwości związanych z rolnictwem. Jednak są ludźmi wolnego kraju Polski i logiczne, że nie godzą się na czynności rolników wykraczające poza zwykłą specyfikę wsi, ograniczające ich wolność i pogwałcenie praw. Co innego pianie koguta na wsi, czy szczekania psa, a co innego praca maszynami rolniczymi pod domami ludzi po północy. Jeżeli to jest praca sezonowa może wypadałoby, aby rolnik przyszedł do mieszkańców z prośbą o wyrozumiałość w tej wyjątkowej sytuacji? Jednak najczęściej wygląda to tak, że gdy osoba zwróci uwagę rolnikowi, aby nie zakłócał spokoju, ten zakłóca go jeszcze bardziej, bo przecież nie liczy się z innym człowiekiem i jego odczuciami, jego prawem do spokoju w miejscu zamieszkania czy bytowania. Przykre to, ale niestety prawdziwe. Jak również to, że coraz częściej się słyszy, że prawo jest tylko dla ludzi uczciwych, a ludzie nieuczciwi mogą działać poza prawem, bo mają za sobą wsparcie instytucji czy mediów. Szkoda, że do ludzi podających się często za osoby wierzące nie docierają kazania i słowa głoszone przez Kościół. Stąd zapewne brak tolerancji wobec innych ludzi i skupienie się wyłącznie na sobie.