Jerzy Kryszak: "Włożyłem sobie głowę pod klosz"

Michał Kazulo | Utworzono: 2022-04-02 14:47 | Zmodyfikowano: 2022-04-02 14:53

Posłuchaj wywiadu:

Wystawa fotografii Jerzego Kryszaka należy do tych wyjątkowych wydarzeń, które nieoczekiwanie zaskakują nas tematem, formą i treścią przekazu i kierują naszą uwagę ku niezwykłej scenerii z jej głównymi bohaterami, owadami.

Jerzy Kryszak, aktor, człowiek sceny, od kilku lat z pasją oddaje się fotografii przyrody. W swych pracach utrwala świat życia owadów, jednych z najmniejszych stworzeń na naszym globie.

Odkąd techniczne możliwości współczesnych aparatów fotograficznych pozwoliły doświadczać przyjemności wykonywania makrofotografii, zdjęcia owadów stały się szczególnie ulubionym tematem wśród fotografików przyrody. Kuszące stały się dla nich, z jednej strony, badania możliwości skali makro, a z drugiej, nie mniej ważnej, metody rejestrowania powiększonych ze szczegółami wizerunków fotografowanych owadów. Oba powody, dla których wielu fotografików wybrało ten trudny proces rejestrowania owada migawką aparatu, są niezwykle fascynujące tak dla wykonawcy jak i dla odbiorcy. Ten ostatni, odbiorca, zazwyczaj nie zauważa niezwykłych w swym wyglądzie maleńkich stworzeń i ich funkcjonującego tuż obok nas życia. Stąd zdjęcia makro wydają się nam niemal magiczne, bo przeobrażają znane formy i kształty w niezwykle barwne i nieznane nam dotąd krajobrazy. Odkrywają również skomplikowaną, fantazyjną budowę fotografowanych owadów, bliską wyobrażeniom o postaciach z innej planety.

W ciągu ostatnich 20 lat, wyłoniła się spora grupa pasjonatów i czołówka doświadczonych fotografów, którzy na drodze indywidualnych praktyk, uczynili z fotografii makro jedną z najważniejszych dziedzin współczesnej fotografii przyrodniczej. W tym kontekście, wystawa Jerzego Kryszaka ma bardzo ważne znaczenie, ponieważ twórczość artysty na tym tle, znacznie się wyróżnia i posiada całkowicie odmienne, indywidualne podejście do tematu.

Artystyczna wrażliwość Kryszaka, umożliwiła mu dostrzeżenie w tym pozornie chaotycznym świecie wartości plastycznych. Zaś jego aktorska wyobraźnia przetworzyła je i wykreowała spektakl, który całkowicie zmienił nasze spojrzenie na tę pozornie ‘małą’ rzeczywistość.

Fotografie artysty najmocniej oddziałują na nasze emocje gdy są zgrupowane po dwie lub trzy. Wnikamy wówczas w magiczne pejzaże budowane plamami barw, dajemy się ponieść surrealistycznej aurze fascynującej scenografii rozmytych przestrzeni. Główni bohaterowie tych niezwykłych scen, występują w nich nieświadomi swego znaczenia. Przypadek rządzi w świecie owadów, kadry wybiera artysta. Światło, w delikatnych kontrastach, zalewa mgłą półprzeźroczyste tiulowe skrzydła, blaskiem pozłaca żółte odcienie liści. Czy to jeszcze zwiędła roślina, czy może złota brosza secesji Rene Lalique’a?
Niewątpliwie aktorskie wykształcenie i bliski autorowi obszar teatru i sceny spowodowały, że oto w tytule wystawy mamy Scenę na dole, z żartobliwie dodanym czyli na czworakach. Inaczej nie da się podpatrzeć pełnego ruchu i zawiłości życia w poszyciu, o którym z takim znawstwem i w poetyckiej formie napisał we wstępie do katalogu wystawy autor zdjęć.

Przyjrzyjmy się z uwagą poszczególnym pracom, spróbujmy odkrywać je zgodnie z koncepcją artysty, bo każda z fotografii prezentuje niezwykle spójną kompozycję koloru i faktury tła, które otaczają centralną postać.

Jedno zdjęcie, to jeden owad, czasami, ale rzadko, dwa. Kompozycja zwykle ma głęboką, różnobarwną, lekko rozmytą perspektywę. Ta zaś, poprzecinana jest zawiłymi kreskami zwiędniętych liści. Niezwykle malownicze perforowane blaszki liści, niczym misterna jubilerska koronka, otaczają owada – klejnot tej sceny. Patrzmy dalej, uważnie śledząc ruch i dynamikę życia maleńkich stworzeń, inteligentnie uchwyconych okiem obiektywu. Ten świat zatrzymany w kadrze żyje, jest pełen energii, a niekiedy przygaszony, a może zatroskany własnymi sprawami? Mimowolne spojrzenia wprost do obiektywu bohaterów tych niezwykłych scen, zdają się wyrażać uczucia. Piękno i gracja tych kruchych postaci, zachwycają nas tym bardziej im więcej dostrzegamy szczegółów misternej budowy ciała, a szczególnie głowy i oczu. Niewątpliwie to, co interesuje artystę w fotografowaniu owadów, skupia się w wyrazie „psychologicznym” postaci i uważnym (świadomym?) spojrzeniu modela. Wiele zdjęć to genialna antropomorfizacja tak trudna do uchwycenia, wymagająca niezwykłej cierpliwości i długiego czasu obserwacji.

Umiejętność dostrzeżenia najdrobniejszych fragmentów świata przyrody, skutkuje serią niesamowitych ujęć, przepięknych, intensywnie nasyconych barwami czerwieni, fioletu i żółcieni. Maleńkie owady, w kontrastowych ubarwieniach ciał seledynowych zieleni, połyskują w srebrzystym świetle dnia, przenikają się wzajemnie w żółcieniach, ostatecznie rozmywając się w zamglonej powierzchni tła.

Na koniec, w fotografii Jerzego Kryszaka dostrzeżemy głębokie przesłanie artysty, dla którego natura ma najważniejsze znaczenie. Jeśli więc możemy cokolwiek zrobić, to zróbmy to dla przyrody.

Henryka Milczanowska - Kurator wystawy

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.