Schetyna: PiS obieca wszystko. W takim festiwalu obietnic nie powinniśmy brać udziału

Dariusz Wieczorkowski, GN | Utworzono: 2022-09-09 09:55 | Zmodyfikowano: 2022-09-09 09:59
Schetyna: PiS obieca wszystko. W takim festiwalu obietnic nie powinniśmy brać udziału - fot. RW
fot. RW

Panie przewodniczący, panie pośle. Jak pan zapamięta królową Elżbietę II?

Przede wszystkim jako symbol monarchii, najbardziej klasyczny, najbliższy nam. Zawsze była, tak możemy chyba, ci wszyscy, nawet przecież nie interesują polityką, czy polityką międzynarodową, to pamiętają ją od zawsze.

Myślę, że to jest kluczowe, o czym pan mówi - że królowa zawsze była. Niewątpliwe kończy się epoka, niektórzy mówią, że dzieje się historia na naszych oczach i trudno się z tym nie zgodzić. Co przed Wielką Brytanią?

Tu będzie problem. Uważam, że jednak jest tak, że oprócz tego całego ceremoniału, rytuału pogrzebu, który pewnie się pewnie już 18 września, to będą takie klasyczne pytania, co dalej. Nawet nie jeśli chodzi o całą koronę i o te kraje, które taki mają bardziej iluzoryczny kontakt z koroną i królestwem, a zachowują przecież całkowitą suwerenność, a te bliższe: Szkocja, Irlandia Północna. Co po brexicie? Co z nowym rządem, co z nowym premierem? Uważam, że będziemy świadkami nowych procesów, które pojawią się w Wielkiej Brytanii i będą związane z końcem pewnej epoki i siłą rzeczy z początkiem następnej.

Ale chyba nie z końcem korony?

Nie, to na pewno nie. To już jest tradycja tak bardzo wrosła i tak bardzo żywa i w Europie, i na świecie, że to jest niemożliwe. Ale sam fakt, że tam się naprawdę wiele musi zmienić, począwszy od słów hymnu, przez banknoty, paszporty, dokumenty, tak. To wszystko będzie musiało być napisane, przygotowane w nowy sposób, na nowo. Ciekawy czas. Taki bardzo intrygujący.

Zmieniamy temat. Jak się panu funkcjonuje bez prawa jazdy? Da się poruszać po Wrocławiu komunikacją miejską?

Mało jestem we Wrocławiu, bo byłem w Warszawie i w Karpaczu w ostatnim czasie. Ale korzystałem z komunikacji miejskiej. Zresztą mieszkam tutaj niedaleko pańskiej rozgłośni, na południu Wrocławia.

To prawda, że niedaleko. Jednak na tyle daleko, że nie udało się Panu tutaj dzisiaj dotrzeć.

To już zostawiam, bo musiałbym użyć samochodu, którego nie mogę używać przez paręnaście tygodni. Natomiast trzeba z tym żyć. Przeprosiłem, zamknąłem tę rzecz i wyciągam wnioski, żeby to się nie powtórzyło. Muszę sobie dawać radę w inny sposób.

Pytałem pana o to w lipcu, zapytam też dziś. Jaka przyszłość polityczna przed panem? Coś się zmieniło od naszego ostatniego spotkania?

Wydaję mi się, że wszystko będzie się zmieniać w tych najbliższych miesiącach, bo to jest ostatni rok przed wyborami. To już widać. Czuję się taką atmosferę, która będzie, nie powiem żeby gęstniała, czy będzie gęstnieć.

Moim zdaniem już gęstnieje.

Tak, ale zbliżać będzie nas do wyborów, do decyzji, do takich nowych strategii, do ułożenia tego w nowy sposób. Szczególnie, że te sondaże są takie ciekawe, prawda. Spadający PiS, no i te problemy, które nasz wszystkich dotykają, które wszyscy czujemy i które mamy przekonanie, że będą miały wpływ na wyborcze decyzje w przyszłym roku. Idzie ciekawy czas, trzeba się dobrze w nim usytuować, znaleźć swoje miejsce i swój pomysł. Mówię nie tylko o sobie, ale przede wszystkim o całej opozycji.

Dlaczego senatorowie Platformy, m.in. Bogdan Zdrojewski, rezygnują z Senatu? Zdrojewski już o tym mówił - o czym pisał portal interia.pl. Zbyt mała władza? Estyma?

Wprost przeciwnie. Senat jest symbolem sukcesu politycznego, wyborczego. Jest elementem bardzo ważnym, bo daje gwarancję, w związku ze zwycięstwem opozycji demokratycznej, daje gwarancje prawidłowości procesu legislacyjnego w parlamencie. Jeżeli ktoś się w nim nudzi to znaczy, że ma inne plany, a nie chce o nich powiedzieć. Rozmawiam z senatorkami i senatorami, oni funkcjonują w zupełnie innym świecie, niż my w Sejmie. Tam jest prawdziwa debata, tam jest czas na zadawanie pytań i egzekwowanie odpowiedzi od ministrów i przedstawicieli rządu. Tam jest taki Sejm, który ja pamiętam, którego byłem marszałkiem, tam są takie relacje między senatorami, jak byłem kiedyś w Sejmie, przed 2015 rokiem. Jest inna sytuacja.

O tym mówią też politycy partii rządzącej, że akurat pan był takim marszałkiem, który brał pod uwagę zdanie wszystkich stron sceny politycznej. A pan widziałby się w Senacie?

Marszałek to primus inter pares, pierwszy między równymi. On musi tak samo traktować swoich partnerów politycznych, jak i opozycję. Wie pan, ja nie myślę, jeszcze dużo czasu przed nami.

Ja w to nie wierzę, panie pośle. Ja w to nie wierzę, że naprawdę pan nie myśli.

Jestem posłem 25 lat, będę jesienią obchodził 25. rocznicę momentu kiedy zostałem po raz pierwszy posłem, parlamentarzystą i to zawsze jest taki dobry czas, żeby myśleć o podsumowaniach. Ale ja się nie wybieram na żadną emeryturę, czy parlamentarną, czy polityczną i dlatego, jak ktoś mówi, że czegoś nie będzie robił albo coś będzie, albo coś planuje, albo gdzieś się nie może odnaleźć na rok przed wyborami, to mówię: poczekajcie, na razie zróbmy wszystko, żeby wygrać te wybory, a potem będziemy myśleć o sobie i o swoim komforcie funkcjonowania w następnej kadencji, przez następne 4 lata. Jest dużo do zrobienia, naprawdę.

Gdzie by panu było najefektywniej? Gdzie mógłby pan swoje 25-letnie doświadczenie wykorzystać?

Na pewno w parlamencie, bo mam doświadczenie z funkcji parlamentarnych i na pewni jako osoba, która zrobi wszystko, żeby integrować ośrodki opozycji demokratycznej, tej parlamentarnej i pozaparlamentarnej, żeby wygrać te wybory. To jest dzisiaj kluczowe. Wszystkie pytania o personalną przyszłość są drugo i trzeciorzędne. Naprawdę dzisiaj celem jest skończenie z tym politycznym koszmarem ostatnich lat i przygotowaniem też, takim sensownym, racjonalnym przygotowaniem Polaków i Polski do trudnych czasów zimowych miesięcy, bo dzisiaj uważam, że to także będzie zadanie opozycji, samorządów, nie tylko rządzących, żeby przez tę trudną zimę, w trudnych warunkach, Polaków próbować skutecznie przeprowadzić

A czysto hipotetycznie wyobraża pan sobie start z list innego klubu niż Platforma? Gdyby doszło do sytuacji np., że dla pana nie ma miejsca albo jest ono niesatysfakcjonujące?

Nie myślałem o tym. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Wie pan, to jest kwestia doświadczeń i pewnej instytucjonalnej mądrości każdej partii i takiej jak Platforma Obywatelska, że ona wykorzystuje wszystkie szanse, które posiada i które może zbudować i przekuć na lepszy wynik wyborczy, na większą liczbę mandatów.

Czyli Platformy nie stać na to, żeby zrezygnować z Grzegorza Schetyny?

Nie stać, żeby zrezygnować w ogóle z nazwisk, które mogą przynosić głosy i pomóc wyborczemu zwycięstwu. Wszystkie ręce na pokład. Jeżeli zwracamy się do Polaków z takim zawołaniem, to musimy wszyscy stanąć koło siebie i twardo pracować na rzecz wyborczego zwycięstwa.

Rafał Trzaskowski mówi tak: jeżeli chcemy wygrywać wybory, musimy w sprawach fundamentalnych być wyraziści. Pan jest za liberalizacją ustawy aborcyjnej?

Ja jestem oczywiście za odejściem od tego co zrobił Kaczyński z Przyłębską w Trybunale Konstytucyjnym, bo to jest katastrofalna zmiana i mówiliśmy o tym bardzo wyraźnie, że ona wywoła reperkusje i wprowadzi system wahadła. To znaczy, że sytuacja i stosunek Polaków do aborcji będzie się zmieniał i będzie to taki proces radykalny. Pamiętamy strajk kobiet. Tam jest przyczyna tego, że Polacy chcą liberalizacji. Jest pytanie, jaka ona ma być, w jakim wymiarze ma to być zapisane.

Macie odpowiedzi na te pytania już?

W lutym zeszłego roku zarząd krajowy przyjął taką wykładnie właśnie mówiący o liberalizacji ustawy antyaborcyjnej i to dzisiaj jest stanowisko Platformy Obywatelskiej. Ja bym zrobił bardzo wiele, powiem wprost, żeby kwestia aborcji nie była pierwszym planem, czy pierwszorzędnym punktem programu dyskusji opozycyjnych partii, które mają doprowadzić do ich wspólnego pójścia do wyborów.

A co by pan zrobił?

Uważam, że każdy powinien powiedzieć jakie ma zdanie i każda partia powinna mieć stanowisko w tej sprawie, ale to nie powinno nas podzielić i odsunąć od siebie, bo uważam, że dzisiaj najważniejsze jest to, żeby szukać tego, co jest wspólne.

Co jest wspólne? Co powinno być na sztandarach?

To co wspólne. Ja uważam, że to co najważniejsze, czyli demokracja, praworządność, obecność w Unii Europejskiej, skuteczne pozyskanie środków europejskich, prawa mniejszości, podmiotowość samorządów i wreszcie kraj, w którym wszyscy mogą się czuć jak u siebie, który nie wyklucza, a łączy. Uważam, że absolutnie to co musi być krytyczne i kluczowe, poprawa finansów publicznych, ratowanie tych zdemolowanych finansów, które dzisiaj są w fatalnym stanie i widzimy to po jakości złotego. To musi być ten fundament programowy.

Myśli pan, że to jest atrakcyjne dla wyborców? Że to się sprzeda?

Myślę, że sprzeda się w cudzysłowie, bo rozumiem, że tutaj pan używa takiego znaku.

Tak.

Że opozycja może złożyć gwarantujący bezpieczeństwo rząd. Że po doświadczeniach zimy i braku opału, węglu, horrendalnych podwyżek cen energii, że wszyscy zobaczymy do jakiego stanu doprowadziły nas rządy PiS. Uważam, że nie powinien być alternatywą do tego festiwal obietnic, czy przebijania finansowych marzeń PiS-u, bo oni będą obiecywać wszystko. To widzimy i uważam, że w takim festiwalu obietnic nie powinniśmy brać udziału. My powinniśmy dać gwarancję rzetelnego rządu, który zadba i da gwarancję bezpieczeństwa Polkom i Polakom, tego finansowego, zewnętrznego, ale także wewnętrznego, jeśli chodzi o ciepło w domach i na końcu ciepłą wodę w kranie, bo wiemy ile ona będzie znaczyć w te zimowe miesiące.

Czyli historia zatoczyła koło w pewnym sensie. Uśmiecham się, chociaż wielu osobom do śmiechu nie jest. A co będzie z Jackiem Kurskim? Jak pan myśli?

Na pewno dowiemy się w perspektywie najbliższych dni, tygodni, jakie były prawdziwe przyczyny odwołania go z funkcji prezesa telewizji. Na pewno decyzję podjął Kaczyński, to nie mam co do tego złudzeń. Różne są plotki na sejmowych korytarzach, nie chciałbym ich powielać. Wolę poczekać, bo takie mówienie też po takim gwałtownym usunięciu, że ma wielkie plany, że ma wielką karierę, nie wierzę w takie zapowiedzi. Bardziej będę czekał na dziennikarskie śledztwo i na konkretne informacje dlaczego został odwołany i co nabroił w telewizji, że doszło do tak gwałtownej reakcji Rady Mediów Narodowych.

A sądzi pan, że Jacek Kurski jest dziś, gdy teraz rozmawiamy, wartością dodaną dla obozu Zjednoczonej Prawicy? Czy wręcz przeciwnie?

Jako twarz, to absolutnie jest obciążeniem. Jako osoba, która używa chwytów, które pamiętamy z poprzednich kampanii wyborczej, może być pokusą dla Kaczyńskiego, bo jestem przekonany, że to będzie brudna kampania wyborcza. Najgorsze, co mogło by być, to właśnie chęć Kaczyńskiego, żeby się w tej kampanii posłużyć Jackiem Kurskim, jego polityczno-wyborczym doświadczeniem. To jeszcze bardziej tę kampanię obrzydzi Polakom i całą politykę. Uważam, że to jest zły scenariusz. Poza tym takie transfery z polityki do telewizji, z telewizji do polityki, pokazują jak mało znaczy wartość mediów publicznych i w ogóle wolności mediów dla tej władzy, dla tej ekipy, dla PiS-u.

Posłuchaj całej rozmowy:

Reklama