Wyznania nastolatki kontra Księga dżungli

Jan Pelczar | Utworzono: 2016-04-21 18:46 | Zmodyfikowano: 2016-06-09 11:09

IŚĆ


WYZNANIA NASTOLATKI *****


To był mój faworyt w konkursie głównym zeszłorocznego, stojącego na bardzo wysokim poziomie, American Film Festival. Wraz z przemiłą „Babką", której ogólnopolska premiera już wkrótce, stanowił kolejny krok w mądrym i dobrym kinie familijnym, przy którym „Juno" to konserwatywna ramotka. Nakręcone i zmysłowo i subtelnie, w kapitalnej stylizacji, z wyczuciem dialogu, dźwięku, muzyki, kostiumu i scenografii „Wyznania nastolatki" to wspomnienia dziewczyny, która w San Francisco lat 70. XX wieku rozpętuje romans z kochankiem swojej mamy. Bel Powley jest aktorskim odkryciem roku, Kristen Wiig ma tyle uroku, że bylibyśmy jej w stanie wybaczyć wszystko, a Alexander Skarsgaard przyprawi wszystkich fanów „True Blood" o zawał serca – toż wampir Eryk bardziej trzymał swój temperament na wodzy. Odważna, mądra, zabawna i poważna historia o dorastaniu. Marielle Heller przeniosła na ekran prozę Phoebe Gloeckner, wspólnie z autorką pisząc scenariusz.


NIE IŚĆ


KSIĘGA DŻUNGLI ***


Nie przekonała mnie fabularna wersja "Księgi dżungli". Status animowanego klasyka Disneya pozostanie niezagrożony. Największe wrażenie robią efekty wizualne, dzięki którym zwierzęta z dżungli dorównują tym z "Życia Pi". Scenariuszowo sprowadzone są albo do infantylnych figur, albo postaci napędzających fabułę, a w epizodach do wyskakujących znienacka dostarczycieli gagów. Całość bliska jest animowanego pierwowzoru (zdaje się, że Disney chce przerobić na fabuły z użyciem komputerowych efektów całą swoją klasykę), ale nie ma ducha oryginału. Gonitwa po dżungli, wykreowanej rzeczywiście w imponujący sposób, szybko mnie znużyła. W pamięci zostaną mi przypomniane i nowe piosenki. Richard Sherman wciąż ma czar.

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.