Wrocław: Sąd przyznał rację kobiecie zatrzymanej po marszu 11 listopada

Beata Makowska, mk | Utworzono: 2020-01-11 10:52 | Zmodyfikowano: 2020-01-11 12:00
Wrocław: Sąd przyznał rację kobiecie zatrzymanej po marszu 11 listopada - fot. archiwum RW (zdjęcie ilustracyjne)
fot. archiwum RW (zdjęcie ilustracyjne)

- Jestem ogromnie wdzięczna za taką decyzję sądu i cieszę się, że w końcu sprawiedliwość dosięgnęła tej całej sprawy - powiedziała Radiu Wrocław pani Ania.

Wrocławianka 11 listopada brała udział w marszu, ale szła na jego końcu, dlatego nie dotarły do niej informacje o rozwiązaniu pochodu. Kilka dni po tym policja zatrzymała ją w miejscu w pracy (w zespole szkolno-przedszkolnym) i przewiozła na komisariat. Tam uznano, że trzeba ją przeszukać.

- Kazano mi się rozebrać się do naga i zrobić przysiad - wspomina.

Zdaniem wrocławskiego sądu zatrzymanie było bezzasadne, bo doszło do niego w szkole, czyli w miejscu jej pracy, trzy dni po marszu.

Jak ocenił sąd, wrocławianka mogła zostać wezwana telefonicznie lub listownie, bo ma stałe miejsce zamieszkania oraz pracę.

Sąd uchylił wobec kobiety i jej partnera środki zapobiegawcze w postaci dozoru policji i kaucji. Podkreślił, że wrocławianka ani partner nie unikali kontaktu z policją. Mówiła Beata Makowska.

Reklama