Dźwięk był bardziej przestrzenny, a... kury lepiej się niosły

Andrzej Andrzejewski, PP | Utworzono: 2021-01-28 07:15 | Zmodyfikowano: 2021-01-28 07:15
Dźwięk był bardziej przestrzenny, a... kury lepiej się niosły - fot. archiwum radiowroclaw.pl
fot. archiwum radiowroclaw.pl

- Słynne "helikoptery" z floydowskiej płyty "The Wall" nie fruwały między lewym a prawy głośnikiem... One krążyły nad naszymi głowami! - wspomina Piotr z legnickiego Zakaczawia.

Spory wkład w te emisje miał właściciel fermy, który kwadrofoniczną muzyką z powodzeniem zachęcał kury do częstszego znoszenia jaj.

Jednak wszystko zaczęło się od Włodzimierza Rybarczyka, inżyniera dźwięku, który uznał, że stereofonia to za mało.

Tamtą atmosferę odkrywania dźwięków współtworzył i doskonale pamięta inż. Stanisław Kołodziej, nasz starszy kolega, który do dziś pracuje przy Karkonoskiej 10.

Cześć sprzętu zmontowali nasi technicy radiowi, część urządzeń powstało we współpracy z dzierżoniowską "Diorą". Jednak w 1975 roku - w świecie podzielonym żelazną kurtyną na część socjalistyczną i kapitalistyczną - problemem było zdobycie odpowiednich nagrań.

Kwadrofoniczny odbiornik Cezar, który powstał w dzierżoniowskiej "Diorze" specjalnie do odbioru audycji kwadrofonicznych naszej rozgłośni. Dziś to "biały kruk" - cena za sprawny egzemplarz sięga 10 tysięcy złotych

I właśnie historia tego darczyńcy brzmi wręcz niewiarygodnie. Był nim właściciel kurzej fermy, który sprowadził z USA sprzęt i sporą kolekcję nagrań, by odtwarzać je w swoim kurniku. Nasi reporterzy odwiedzili jego gospodarstwo w 1975 roku.

Takie były początki - nie tylko dolnośląskiej, ale i ogólnopolskiej kwadrofonii. Polskie Radio Wrocław jako jedyna stacja w socjalistycznej części Europy nadawała "czterowymiarowe" dźwięki. Światowe szlagiery dla kur szybko zostały wzbogacone o nasze produkcje: powstawały programy muzyczne, słuchowiska. Łącznie ponad 700 audycji.

Eksperyment, który przeobraził się w sześcioletni cykl audycji, zyskał bardzo dużą popularność wśród Słuchaczy.

POSŁUCHAJ:


Komentarze (7)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~Witold2022-01-11 17:57:52 z adresu IP: (193.238.xxx.xxx)
Witam! Zapraszam na moją stronę internetową "Nowa Kwadrofonia". Witold Ciechanowicz
~loper2021-01-28 19:10:09 z adresu IP: (79.110.xxx.xxx)
Historia polskiej rozgłośni rozpoczęła się dokładnie 74 lata temu, 29 września 1946 roku. Tego dnia, spiker Stanisław Długoszewski wypowiedział pamiętne słowa:„Tu Polskie Radio Wrocław na fali 315,8 metra"Komunikat ten wygłoszono w 4 językach, a audycja została nadana na całą Polskę.
~loper2021-01-28 13:27:33 z adresu IP: (79.110.xxx.xxx)
Upadek Dzierżoniowskiej Diory sprokurowany przez środowisko tzw. gdańskich liberałów, jest wzorcową ilustracją transformacyjnego wygaszania polskiej gospodarki. Na początku przemian produkująca elektronikę hi-tech Diora nie musiała gonić technologicznie Zachodu, gdyż była w I lidze. Diora zapowiadała wówczas utworzenie w Dzierzoniowie polskiej Doliny Krzemowej, która swoimi produktami podbije Europę. Na początku przemian pisano o Diorze w niemieckim piśmie fachowym „Stereoplay": „Polacy nadchodzą. Czyżby kraj sprzętu hi-fi?". W opublikowanym tam teście Diora wyprzedzała czołowe marki światowe, takie jak JVC, Technics, Aiwa, Grundig. Naturalnie, Zachód nie miał zamiaru zostać podbitym, więc cała polska elektronika została skazana na wygaszenie. W 1991 premier Jan Krzysztof Bielecki powiedział, że Polsce elektronika jest niepotrzebna. Był to zapewne element dążenia do integracji europejskiej. Europejskie struktury polityczne nigdy nie zgodziłyby się na integrację, gdyby wiedziały, że ich wrażliwe, wysoko rozwinięte i strategiczne sektory gospodarki mogą zostać podbite przez polskie firmy. Bielecki doglądał integracji europejskiej już w rządzie Suchockiej. W 1993 został powołany do Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. Później był namiestnikiem międzynarodowej finansjery na Polskę. Diorę załatwiły właśnie banki. Zachodni rynek był wówczas zainteresowany produktami Diory, lecz tuż po podpisaniu dużej umowy eksportowej — naraz banki odmówiły dalszych kredytów. Zaczęło się kawałkowanie zakładu i jego dobijanie fiskalne. Efekt był taki, że Diora miała zamówienia, lecz nie miała środków na materiały, więc nie mogła ich realizować. W 1995 zapowiedziano więc wygaszenie zakładu, który jeszcze w roku ubiegłym przyniósł Skarbowi 100 mld zł. Cudem go wówczas uratowano. Główna w tym zasługa Elżbiety Jaworowicz, która zrobiła niezwykle poruszający całą Polskę materiał w ramach „Sprawy dla reportera", pt. „Ostatnie dni Diory". Na pomoc fabryce ruszyli wówczas minister przemysłu i handlu Klemens Ścierski, wiceminister przemysłu i handlu, Jerzy Markowski (inżynier górniczy), wicepremier i minister finansów Grzegorz Kołodko, poseł wałbrzyski Mieczysław Jedoń. I naraz Agencja Rozwoju Przemysłu podjęła decyzję o ratowaniu zakładu. Nim jednak Diora stanęła na nogi do władzy doszli znów liberałowie gdańscy, którzy dokończyli robotę. Diora padła w 2001. W 2011 na miejscu Diory wybudowano Kauflanda, który został cichaczem dofinansowany przez bank Bieleckiego — EBOiR. Podobny wyrok spadł na całą polską elektronikę. Elwro, Elta, Elwa, Cemi, Telcza, Diora, Fonica, Radmor… Byliśmy jedynym krajem z własną technologią układów scalonych i półprzewodnikowych, nie bazowaliśny na Tajwanie Chinach.
~Bzdury doBzdury do bzdury2021-01-28 16:57:13 z adresu IP: (194.242.xxx.xxx)
Sprzęt tzw. Hi-Fi Diory to był co najwyżej sprzęt klasy średniej na zachodzi. I w tym segmencie faktycznie był sprzedawany. Ale skończmy z ta gloryfikacją świętej DIORY. Ten sprzęt nie był wybitny i nie powalał. Owszem, w siermiężnych latach 80-tych i 90-tych wydawało się nam, że jak ktoś kupi wieżę Diory (a zwłaszcza "szufladę") to już jakby kupił mercedesa. No nie. Tak nie było. I nie koloryzujmy tamtych lat, chociaż byliśmy wówczas 'piękni i młodzi'. Sentyment sentymentem - też go mam - ale bez przesady. I nie porównujmy dzisiejszego rynku do tego sprzed 30 lat. Tak na marginesie. DIORA, tak samo jak TONSIL nadal istnieją ale tak jak wspomniany First sprzedają tylko tanią chińszczyznę pod swoim logo. Mnie to smuci. Wolałbym już aby te kultowe dla nas marki z czasów PRL-u 'zmarły', bo jak to się mówi o zmarłych albo dobrze albo wcale. A TONSIL z kolei do grobu wpędziły związki zawodowe, a Japończycy (właściciele) uciekli 20 lat temu z Polski, bo było dla nich kompletnie niezrozumiałe, że w firmie więcej do powiedzenia mają związkowcy niż właściciele. Co do lat 90-tych i programu Jaworowicz nie podniecałbym się aż tak bardzo. Pamiętam doskonale zarówno tamte lata jak i sam program (mam go chyba jeszcze w archiwum). O ile doskonale rozumiem emocjonalne podejście o tematu pracowników DIORY, o tyle Jaworowicz jest raczej znana z robienia programów pod założoną tezę i z rzetelnością u niej - delikatnie mówiąc - różnie bywa.
~Bzdury do bzdury2021-01-28 15:49:46 z adresu IP: (37.248.xxx.xxx)
Diora jak absolutna większość socjalistycznych firm nie przewyższała jakością zadnich zachodnich marek lecz w wielu przypadkach im dorównywała i tak jestem posiadaczem wieży Diora z 1991 roku i wierzy Sony z 1993 która miała wówczas wszystko co mógł posiadać sprzęt Hi-fi czyli: Magnetofony z autoreversem oraz dolby nr i dolby digital korektory graficzne, odtwarzacz CD i gramofon. Obydwie rozsypały się w podobnym czasie magnetofony przestały działać dźwięk z czasem stał się płaski. W Diorze ciekawa była wysuwana automatycznie szuflada z kasetą. Do tej pory te sprzęty odbierają już tylko jedna słuszną rozgłośnie (ma najmocniejszy sygnał z tego wynika)... Dzisiaj ze średniej półki w niemieckich marketach kupujemy radia austriackiego Firsta we francuskich marketach można kupić amerykańskiego Thompson'a i gdyby Diora przetrwała głupotę lat 90 to spokojnie między tymi firmami mogła by funkcjonować ze swoimi radiami czy wzmacniaczami lub odtwarzaczami dvd np z mini kinami domowymi 5 x 45 Wat (wzmacniacz plus dvd w jednym małym urządzeniu). Po za tym przerzucając się na inną gałęz socjalistycznej gospodarki jak motoryzacja czy czechosłowacka Skoda 100 lub 105 była bardziej zaawansowana technologicznie że przetrwała po transformacjach? Odpowiedź: Przetrwała gdyz Czesi odsunęli dygnitarzy partyjnych i całe partyjne kierownictwo zakładowe i nie pozwolili do bezpośredniego przejęcia majątków państwowych przez osoby nie niekompetentne i nieudolne w swoim socjalistycznym myśleniu do działania w nowych realiach.
~Trzeci punkt widzenia2021-01-28 14:56:23 z adresu IP: (88.156.xxx.xxx)
A ja mam wrażenie, że prawda leży na środku. Polski sprzęt elektroniczny nie był aż tak słaby. Wyróżnika klasy Hi-Fi nie można - zdaje się - pakować na obudowy jak nalepki na zapałki. Nawet jeśli zaglądniemy do prostych magnetofonów z Kasprzaka - były w nich prawdziwe głowice kasujące. Jednak taki układ musiał kosztować. Natomiast zalew chińskiej (I TANIEJ!) elektroniki wywołał dużą zmianę. Ludzie już nie musieli odkładać miesiącami, by kupić radio czy magnetofon, jak w zasięgu ręki (i portfela) mieli plastikowe, kolorowe, dwukieszeniowe "jamniki" niemal na każdym bazarze. ZAGRANICZNE, CHOĆ NIE Z PEWEXU. Jamniki - w których rolę głowicy kasującej pełnił... kawałek magnesu. To oczywiście tylko jeden z wielu przykładów. Legendarna legnicka "Hanka" też padła przez kiepskiej jakości (ale tanie) koszulki z Chin.
~bdury2021-01-28 14:43:11 z adresu IP: (194.242.xxx.xxx)
DIORA nie robiła żadnego "hi-tech" a próby porównywania jej sprzętu do takich marek JVC, Technics, Aiwa, Grundig jest co najmniej śmieszne. Diora i owszem, eksportowała niektóre produkty na zachód, ale po pierwsze były to produkty co najwyżej ze średniej półki a po drugie nigdy nie były one sprzedawane pod marką DIORA. Sam przez wiele lat miałem diorowski tuner ale sygnowany zupełnie inną marką, bo była to właśnie wersja 'eksportowa'. Niestety jakością i trwałością nawet ten produkt eksportowy przegrywał z zagranicznymi markami. Wspomniany tuner już dawno poszedł na złom, za to do dziś świetnie działa u mnie sprzęt Technics'a czy Denona. Mam jeszcze wieżę serii 500, ale to tylko z sentymentu, bo jakościowo jest to słaby produkt. Natomiast należy zdecydowanie podkreślić, że po latach komuny ludzie nie chcieli już kupować sprzętu unitrowskiego, tylko woleli dołożyć i kupić lepszej marki. A do upadku Diory przyczynił się pewien "zakonnik" z Torunia. Zdziwienie? To proszę sobie przypomnieć, jaką ten zakonnik-biznesmen zrobił kiedyś akcję handlową sprzedaży odbiorników jego "radyja". Sprowadził kontenery badziewnego i taniego sprzętu z Korei i sprzedawał a w procederze brały udział praktycznie wszystkie parafie w Polsce. Także opowieści o spisku to sobie można między bajki włożyć. Typowa propaganda pisowska - przyszli obcy, wichrzyciele i wzieli rozgrabili / sprzedali. Trzeba sobie powiedzieć wprost i przyjąć to na klatę, że Diora żadnym cudem nie była. Typowe przedsiębiorstwo PRL-owskie, które niestety nie podołało w gospodarce rynkowej, jak bardzo wiele innych. Pretensje można mieć do ludzi, że wybierali lepszy sprzęt zamiast gorszy, ale "nasz".