To GPS, a nie rozsądek decyduje, gdzie pogotowie wiezie chorego

| Utworzono: 2014-11-21 14:02 | Zmodyfikowano: 2014-11-21 14:45
To GPS, a nie rozsądek decyduje, gdzie pogotowie wiezie chorego - fot. archiwum prw.pl
fot. archiwum prw.pl

Lekarze z Dolnośląskiego Centrum Chorób Płuc we Wrocławiu wysłali pismo z protestem do wojewody. Piszą w nim, że zmiany dotyczące transportu pacjentów przez pogotowie ratunkowe stanowią zagrożenie dla życia i zdrowia chorych. Podkreślają, że od miesiąca, pogotowie wiezie chorego do najbliższego szpitala. - A to nie zawsze ma sens i tworzy ogromne, i niepotrzebne kolejki na izbach - mówi szef szpitala przy Grabiszyńskiej Andrzej Woźny:

"Arbitralną i niekonsultowaną ze środowiskiem medycznym decyzją Pogotowia Ratunkowego z dnia 24.10.2014 zespoły ratownictwa przestały kierować pacjentów do oddziałów wewnętrznych (ale również oddziałów innych specjalności) zgodnie z przyjętymi zasadami, uwzględniającymi zarówno odległości od szpitali, jak również wielkość oddziałów, ilość personelu oraz możliwości lokalowe, diagnostyczne i terapeutyczne izb przyjęć i oddziałów poszczególnych jednostek (...) W wyniku powyższego rozwiązania, liczba konsultacji i przyjęć  przyjęć udzielanych w internistycznej izbie przyjęć szpitala wzrosła o 100 proc., co jest wynikiem jedynie tego, że nasz szpital jest zlokalizowany najbliżej centralnej i południowo-zachodniej części Wrocławia, gdzie jest dużo mieszkańców" - czytamy w liście-apelu.

- Od końca października pogotowie ma obowiązek wozić pacjentów do najbliższego szpitala - przekonuje dyrektor centrum Andrzej Woźny. - Później tych samych pacjentów ale już swoim transportem wysyłamy do innych szpitali.

Jak się dowiedzieliśmy, właśnie w październiku dyrektor ds lecznictwa Andrzej Czyrek wysłał pismo do załóg karetek pogotowia, by jeździły do najbliższych placówek. - To postępowanie zgodnie z przepisami przyjętymi przez resort zdrowia w 2006 roku - mówi dyrektor.

Pismo przypominające ratownikom o zasadach przewożenia pacjentów to pokłosie słynnych już grafików szpitali, które nieformalnie obowiązywały w mieście. Wyszło to na jaw, kiedy lecznica przy Borowskiej odesłała do innej placówki 8-latka w ciężkim stanie. Dziecko zmarło. Stanowisko stracił odpowiedzialny za służbę zdrowia w urzędzie wojewódzkim Edward Kostecki. Jak nieoficjalnie mówią ratownicy wożenie do najbliższego szpitala to normalna praktyka w całej Polsce, nie stosowana wyłącznie... we Wrocławiu.

Andrzej Czyrek zapewnił nas, że wszystko odbywa się zgodnie z obowiązującymi przepisami, a takie rozwiązanie zakłada od dawna rozporządzenie Ministra Zdrowia. Dlaczego zatem we Wrocławiu funkcjonuje od kilku tygodni? Bo wcześniej w mieście szpitale nieformalnie dzieliły się dyżurami i dyspozytor wysyłał chorych  Sprawa wyszła na jaw, kiedy szpital przy ul. Borowskiej odesłał do innej lecznicy 8-latka w ciężkim stanie (KLIKNIJ I CZYTAJ WIĘCEJ). Dziecko zmarło. Szpital nie przyjęła chłopca, bo według grafika, nie on dyżurował tego dnia. Po ujawnieniu sprawy stanowisko stracił odpowiedzialny za służbę zdrowia w urzędzie wojewódzkim Edward Kostecki (KLIKNIJ I CZYTAJ WIĘCEJ). Jak nieoficjalnie mówią ratownicy, wożenie do najbliższego szpitala to normalna praktyka. Nie stosowano jej wyłącznie we Wrocławiu. 

Reklama

Komentarze (1)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~WIELKA2014-11-22 02:34:18 z adresu IP: (188.33.xxx.xxx)
PO lska , kop płacz