Dogrywka bez happy endu. Śląsk nie obroni Pucharu Polski

Bartosz Tomczak | Utworzono: 2015-02-20 20:17 | Zmodyfikowano: 2015-02-20 20:18

Pierwsza kwarta należała do wicemistrzów kraju. Co prawda Śląsk po nieco ponad minucie wyszedł na prowadzenie - 4:3 po rzucie Roberta Tomaszka - ale był to jedyny taki moment w tej części gry. Potem swój koncert zaczął Stelmet, który na początku grał głównie do środka. W pomalowanym bardzo dobrze radził sobie Adam Hrycaniuk, który uzbierał wtedy 7 punktów, a zielonogórzanie po 4 minutach prowadzili 12:6. Śląsk starał się zniwelować straty. Wrocławianie byli blisko bo na 90 sekund przed końcem kwarty doprowadzili do remisu 16:16 - po celnym osobistym Rodericka Trice'a. Do zakończenia tej odsłony oba zespoły trafiały już tylko zza łuku. Stelmet trafił za trzy dwukrotnie za sprawą Aarona Cela i Kamila Chanasa. Dla Śląska odpowiedział Jakub Dłoniak. Po pierwszej kwarcie wrocławianie przegrywali 19:22.

W kolejnej części meczu gracze Emila Rajkovica nadal trzymali się blisko rywali. Tak jak w poprzedniej odsłonie, tak i teraz wyszli nawet na moment na prowadzenie. Po trzech minutach tej kwarty i udanym wejściu pod kosz Rodericka Trice'a było 26:24 dla Śląska. Przewaga znów trwała jednak bardzo krótko. Stelemt zaliczył wtedy serię 6:0. Kiedy na trzy minuty przed końcem drugiej odsłony z półdystansu trafił Łukasz Koszarek, wrocławianie przegrywali 28:34. Końcówka należała jednak do dolnośląskiego zespołu. Do przerwy wrocławianie nie stracili już żadnego punktu, a sami rzucili sześć. Ostatnie słowo w pierwszej połowie miał Roderick Trice. Po jego rzucie był remis 34:34.

Po powrocie z szatni koszykarze Emila Rajkovica zaliczyli fatalny przestój. Przez pierwsze pięć minut trzeciej kwarty ani razu nie trafili do kosza! Stelemt to wykorzystał i zdobywając 10 punktów z rzędu odskoczył do wyniku 44:34. Śląsk się jednak nie załamał i podobnie jak w niedawnym ligowym meczu między tymi drużynami ruszył do odrabiania strat. Do końca trzeciej kwarty wrocławska defensywa pozwoliła Stelmetowi zdobyć jedynie cztery punkty. W końcu zaczął działać także atak Śląska i znów zrobiło się ciekawie. Po trzech kwartach WKS przegrywał jedynie 46:48.

Czwarta kwarta to znów zacięta walka i emocje do ostatniej syreny. Na 3 minuty i 40 sekund przed końcem zza łuku trafił Vuk Radivojević i wrocławianie doprowadzili do remisu 57:57. Na kolejne punkty trzeba było czekać przez blisko dwie minuty. Wtedy przy rzucie za trzy punkty sfaulowany został Roderick Trice. Amerykanin powędrował zatem na linię osobistych i trafił wszystkie z przysługujących mu prób. Śląsk prowadził 60:57. Wystarczyło jednak 30 sekund i już sytuacja się odwróciła. Najpierw dwa osobiste wykorzystał Adam Hrycaniuk - na co jednym celnym odpowiedział Robert Tomaszek - a za chwilę kibice w końcu doczekali się trafienia z gry. Celna trójka Przemysława Zamojskiego dała Stelmetowi prowadzenie 62:61 na minutę i 23 sekund przed końcem. Śląsk znalazł na to odpowiedź. Łukasz Wiśniewski wymusił stratę na Koszarku, a potem zawodnik zielonogórzan sfaulowal gracza Śląska. Efekt? Dwa celne osobiste i prowadzenie wrocławian 63:62 na minutę i cztery sekundy przed końcem. Wojna na linii trwała w najlepsze. Po przeciwnej stronie parkietu łatwe punkty miał zdobyć Aaron Cel, ale trafił tylko jedną z dwóch prób. To oznaczało, że na 17 sekund przed końcem był remis 63:63. Trener Emil Rajković poprosił o czas i rozrysował decydującą akcję. W niej za trzy rzucał Łukasz Wiśniewski, ale nie trafił i o wszystkim miała przesądzić pięciominutowa dogrywka.

Dodatkowy czas gry był wyrównany, choć do czasu. Po dwóch minutach był remis 66:66. Ostatnie 180 sekund to już jednak lepsza gra Stelmetu. Kluczem do sukcesu zielonogórzan była łatwość w dostawaniu się na linię. Wicemistrzowie Polski zdobyli z osobistych sześć ze swoich ośmiu ostatnich punktów. Śląsk w tym czasie zanotował tylko pięć "oczek". Wrocławianie przegrali ostatecznie 71:74.

Porażka Śląska oznacza, że wrocławski zespół nie obroni wywalczonego przed rokiem tytułu. Z rywalizacji odpadła już także druga drużyna z naszego regionu - PGE Turów Zgorzelec. Mistrzowie Polski przegrali w czwartek z Energą Czarnymi Słupsk 83:84.

Stelmet Zielona Góra - Śląsk Wrocław 74:71 (22:19, 12:15, 14:12, 15:17, 11:8)

Punkty dla Śląska: Trice 14, Ikovlev 13, Mladenović 10, Radivojević 8, Wiśniewski 6, Romaszek 6, Dłoniak 5, Gabiński 5, Kinnard 4

Punkty dla Stelmetu: Koszarek 15, Hrycaniuk 15, zamojski 11, Cel 9, Hosley 8, Lalić 6, Robinson 4, Troutman 3, Chanas 3


Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.