Emocje do ostatnich sekund ale bez happy endu. Ślęza gorsza od Pszczółki

Bartosz Tomczak | Utworzono: 2017-12-07 20:28 | Zmodyfikowano: 2017-12-07 20:28

Pierwsza kwarta była wyrównana. Ślęza zaczęła od trzech posiadań zakończonych punktami i szybko wyszła na prowadzanie 7:5. Pięć punktów zdobyła wtedy Marissa Kastanek. Na kolejną przewagę wrocławianki czekały do połowy odsłony, kiedy to Sharnee Zoll skuteczną akcja 2+1 rozpoczęła serię 7:0. Taka gra doprowadziła do wyniku 18:13 dla gospodarzy na nieco ponad 2 minut przed końcem. Trafiająca głównie z okolic pomalowanego Pszczółka odrobiła jednak straty i mieliśmy remis. Kwartę wygrała jednak Ślęza - 20:18 - po tym jak swoje kolejne punkty zdobyła Tijana Ajduković. Serbka w inauguracyjnej odsłonie trafiła wszystkie 4 rzuty z gry.

Kolejne 10 minut było już niemal klasycznie w tym sezonie gorszym okresem wrocławianek. Po tym jak po 2 minutach i 40 sekundach znów trafiła Ajduković na 24:20, Ślęza na kolejną udaną próbę z gry czekała aż do ostatnich 90 sekund pierwszej połowy. Wtedy trójkę zanotowała Marissa Kastanek, ale Ślęza przegrywała 28:31. Ofensywnie także Pszczółka miała swoje problemy. W całej drugiej kwarcie zobaczyliśmy tylko osiem celnych rzutów z gry - po cztery z obu stron. Dość powiedzieć, że w poprzedniej odsłonie gospodarze trafili dziewięć prób, a goście osiem. W takich okolicznościach mistrzynie Polski schodziły do szatni przegrywając 32:33.

Po przerwie zawodniczki Arkadiusza Rusina pozwoliły rywalkom na serię 6:0, którą przerwała dopiero trójka z rogu Marissy Kastanek (35:39). Ślęza przezwyciężyła trudny moment i już w połowie kwarty po rzucie z kontry tej samej koszykarki było 41:41. Kastanek złapała także rytm w okolicach 6 minuty drugiej połowy. Jej rzut zza łuku, a potem trafienie z półdystansu w połączeniu z celną trójką Sharnee Zoll dały gospodarzom prowadzenie - 51:46. Niestety od tego momentu to Pszczółka zanotowała passę 9:2 zwieńczoną penetracją 2+1 w wykonaniu Feyondy Fitzgerald, co dało jej korzystny wynik po trzech kwartach - 55:53.

Czwarta odsłona to był czas Marissy Kastanek. Amerykanka do tej pory zdobyła już 23 punkty, a teraz dokładała kolejne. Decydującą część meczu zaczęła od trójki i klasycznej dla siebie indywidualnej akcji zakończonej rzutem z wysokości linii wolnych. To w dużej mierze dzięki jej postawie Ślęza prowadziła na niespełna sześć minut przed końcem 61:57. Kiedy Pszczółka wyrównała na po 61, gospodarze znów mieli Kastanek i jej kolejna próba z półdystansu rozgrzała publiczność. Za chwilę liderka mistrzyni Polski wystąpiła jako podająca i zanotowała asystę przy trójce Sharnee Zoll na 66:61. To nie był jednak koniec emocji. Na dwie minuty przed końcem Dajana Butulija wejściem w środek pomalowanego zdobyła punkty, które poprawiła trafieniem z linii i mieliśmy remis - 66:66. W kolejnej akcji błąd kroków popełniła Kourntey Treffers, a w odpowiedzi z półdystansu ze szczytu trafiła Uju Ugoka na 68:66 dla gości. Trener Arkadiusz Rusin poprosił o czas i po akcji z boku i rozegraniu między Zoll i Kastanek punkty zdobyła Ajduković. Remis nie przetrwał nawet kilkunastu sekund, bo z faulem trafiła Ugoka, ale nie dołożyła do tego punktów z linii. Po stronie Ślęzy z półdystansu pomyliła się Kastanek i gospodarze byli w bardzo trudnej sytuacji. Na 9 sekund przed końcem sensacyjną trójkę (Pszczółka była 4/17 w tym elemencie) trafiła Kateryna Dorogobuzowa niemal równo z zegarem akcji 24 sekund i było po meczu. Wrocławianki przegrywały wtedy 68:73 i nie były już w stanie przy tak krótkim czasie odwrócić losów spotkania.

Ślęza Wrocław - Pszczółka AZS Lublin 68:73 (20:18, 12:15 21:22, 15:18)

Punkty dla Ślęzy: Kastanek 30, Zoll 15, Ajduković 14, Kaczmarczyk 3, Treffers 3, Boonstra 2, Perez 1

Punkty dla Pszczółki: Fitzgerald 19, Ugoka 16, Witkowska 12, Dorogobuzoa 10, Butulija 7, Cebulska 4, Mistygacz 3, Dobrowolska 2

 

 


Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.