Trzecia kwarta zaważyła. Koszykarze Śląska wygrali w Bydgoszczy

WK, inf. prasowa | Utworzono: 2022-03-03 21:25 | Zmodyfikowano: 2022-03-03 22:25

Pierwsze minuty należały do gospodarzy, którzy szybko wyszli na prowadzenie po lay-upie Klavsa Cavarsa oraz wsadzie Wesley’a Washpuna. Wrocławianie zaczęli to spotkanie dość nerwowo, nieskutecznie kończąc kilka zagrywek. Po blisko dwóch minutach jako pierwszy w ekipie Śląska „wstrzelił się” Travis Trice. Kolejne dwie akcje należały jednak do Rodericka Camphora, po których zrobiło się już 9:2. Tym samym Andrej Urlep bardzo szybko poprosił o czas.

I trzeba powiedzieć, że przerwa ta podziałała na koszykarzy Śląska, ponieważ po niej zdecydowanie lepiej wyglądali w ofensywie. Swoje akcje skutecznie kończyli Kanter, Kolenda oraz Travis Trice. Chwilę później po kontrze wykończonej przez Karolaka był już remis. W kolejnych minutach oba zespoły zmieniały się na prowadzeniu, a na parkiecie za punkty odpowiedzialni byli głównie Polacy. Jakub Nizioł dwukrotnie trafiał spod kosza, z kolei Szymon Tomczak był bezbłędny na linii. Pod koniec pierwszej kwarty na trafienia Kantera z rzutów wolnych odpowiedział jeszcze Andrzej Pluta i skończyła się ona wynikiem 18:18.

Kolejną część meczu obie drużyny zaczęły z dużą rezerwą i tym razem już obie nie trafiały swoich pierwszych akcji. Wrocławska ekipa przełamała się za sprawą lay-upa Kantera; w odpowiedzi spod kosza trafił również Cavars. Później nastąpił jednak kolejny słabszy fragment tego spotkania. Zarówno jedni, jak i drudzy nie byli w stanie wejść w odpowiedni rytm. Poza tym kibice oglądali na boisku też sporo chaotycznej gry, w trakcie której proste błędy popełniały obie ekipy. W trudnym momencie sprawy w swoje ręce wziął Travis Trice, który najpierw sam wykończył swoją akcję, a w kolejnej wypatrzył dobrze ustawionego Dziewę.

Po stronie bydgoszczan punktował głównie Cavars. Trójkolorowych na prowadzenie przywrócił D’mitrik Trice po rzucie z dystansu. Trzeba jednak wspomnieć, iż było to dopiero pierwsze takie trafienie w dziesiątej próbie WKS-u. Po akcji 2+1 oraz trójce starszego z braci Trice wrocławianie mieli już przewagę pięciu punktów. Chwilę później zza łuku rozstrzelali się też gospodarze i szybko powrócił do wynik remisowy. Ostatnie punkty pierwszej połowy należały jednak do Śląska. Z linii dwukrotnie trafił D’mitrik i do szatni zespoły schodziły przy wyniku 41:39 dla Trójkolorowych.

Po przerwie Astoria szybko zdołała wyrównać, lecz następnie podopieczni Artura Gronka rozpoczęli festiwal pudeł. Po drugiej stronie wyższy bieg momentalnie wrzucił Travis Trice, który dwukrotnie trafił z dystansu. Po dłuższym czasie bez punktów dla gospodarzy z linii celnie rzucił Washpun. W kolejnej akcji za trzy przymierzył Nizioł, zmniejszając straty do zaledwie jednego punktu. Wtedy po raz kolejny „odpalił” Travis. Najpierw trafił zza łuku, by następnie wykorzystać trzy rzuty wolne. Astoria kompletnie zatraciła skuteczność i tylko dawała się rozpędzać wrocławianom. Po punktach Kantera spod kosza wrocławscy koszykarze prowadzili już 57:46 i o czas poprosił trener Gronek.

Po niej gospodarze grali jednak jeszcze gorzej. Wciąż nie byli w stanie trafić do kosza, przy tym zaliczając sporo strat. Koszykarze Śląska w tym czasie bezlitośnie powiększali swoją – i tak już pokaźną – przewagę. Po blisko pięciu minutach bez punktu dla bydgoskiej drużyny w końcu trafił Camphor. Do niego należała też kolejna akcja Astorii, w której zapunktował z faulem. Trójkolorowi odpowiedzieli jednak trójką Kolendy oraz trafieniem D’mitrika i przed decydującą kwartą prowadzili 67:51.

Ostatnie dziesięć minut dobrze rozpoczęło się dla Śląska. Pod koszem zupełnie niepilnowany był Szymon Tomczak, który będąc świetnie obsłużonym skrzętnie wykorzystał taką okazję. Swoją drużynę do walki starał się pobudzić jeszcze Cavars, który w krótkim odstępie czasu zdobył pięć punktów. Śląsk nie zamierzał się jednak zatrzymywać. W dolnośląskim zespole celnie rzucali Meiers oraz Travis Trice. Po trafieniu z dystansu Camphora Astoria zbliżyła się na 11 oczek i wydawało się, że może być w tym spotkaniu jeszcze nieco emocji. Wtedy lepszy fragment zaliczył młodszy z braci Trice, zdobywając cztery punkty z rzędu. Po nich Artur Gronek poprosił o kolejną przerwę, by po raz ostatni poderwać zespół do walki.

Wydawało się, że na niewiele się ona zda po tym, jak do kosza trafili Tomczak oraz Kanter, ale nagle bydgoszczanie zaliczyli świetną serię. Trafili trzy rzuty z dystansu, dzięki czemu zbliżyli się na dziesięć punktów. Do końca meczu było już jednak niewiele czasu, a prawdziwym gwoździem do trumny okazała się być akcja 2+1 Tomczaka na minutę przed ostatnią syreną. W końcowych sekundach z linii trafiali jeszcze Camphor i D’mitrik Trice, lecz zwycięzca tego meczu był znany już wcześniej. Ostatecznie Śląsk pokonał Astorię 88:77.

Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz - Śląsk Wrocław 77:88 (18:18, 21:23, 12:26, 26:21).

Punkty:

Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz: Roderick Camphor 26, Klavs Cavars 18, Wesley Washpun 11, Jakub Nizioł 8, Mateusz Zębski 6, Michał Chyliński 6, Andrzej Pluta 2, Michał Aleksandrowicz 0, Alan Kerndon 0, Michał Krasuski 0, Patryk Kędel 0, Jakub Stupnicki 0.

Śląsk Wrocław: Travis Trice 30, Kerem Kanter 16, D'mitrik Trice 15, Szymon Tomczak 13, Łukasz Kolenda 5, Jakub Karolak 5, Aleksander Dziewa 2, Martins Meiers 2, Michał Gabiński 0, Ivan Ramljak 0.


Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.