Jarmark Bożonarodzeniowy drogi, ale oblegany

Pajda ze smalcem za 30 zł, szaszłyk w zestawie za ponad 50 zł i serki góralskie po 6 zł. Tak wyglądają w tym roku ceny na Jarmarku Bożonarodzeniowym, które rosną z roku na rok. Odwiedzający przyznają, że choć paragony opiewają na wysokie kwoty, nie zniechęca ich to do odwiedzin:

- Czapeczka za 99 zł to wie Pani... Nie da wszystkich.

- Myślę, że ceny są wysokie, ale w sumie jak otwierają to raz na rok, to ceny są mniej więcej normalne.

I choć głosy o tym, że ceny są zbyt wygórowane, a sam jarmark zbyt kiczowaty pojawiają się co roku - to tłumów zwiedzających nie brakuje. Jak tłumaczy psycholożka, Anetta Pereświet-Sołtan, duże znaczenie w naszym uczestnictwie w jarmarku ma psychologia tłumu. -Jesteśmy zwierzętami społecznymi. My bardzo potrzebujemy być w grupie. Mieć akceptację grupy - pokazujemy swoją scenę. Myślimy sobie tak: oni mają tak cudownie, a kiedy się jest na tym Jarmarku we Wrocławiu, to wszyscy są szczęśliwi. I to pewnie ten grzaniec.

Z tego też powodu jesteśmy w stanie za grzaniec w firmowym kubeczku zapłacić 30 - 40 zł. -Ceny na pewno nie są małe, ale my akurat jesteśmy bez dzieci, ale z dziećmi to jest szok. 500 plus to na luzie.

Historycy przekonują, że Jarmark już od XVIII wieku był wydarzeniem komercyjnym. Jak mówi Arkadiusz Cencora z Oddział Dokumentacji Śląskiego Dziedzictwa Kulturowego, zawartość jarmarcznych budek przez te lata nie zmieniła się aż tak bardzo. -Symbolem jarmarku były pierniki, a zwłaszcza serca z piernika z wypisanymi na nich sentencjami. W latach 30'tych XIX w. korzennych oferowało około 20 bud. Z 1856 roku pochodzi informacja, ze wrocławscy piernikarze utargowali za sprzedaż ponad 29 tys. talarów. 

A było to wtedy niemałą fortuną. Jarmark Bożonarodzeniowy jest organizowany po raz szesnasty i potrwa do 7 stycznia 2024 roku. 

Posłuchaj całego programu: