Za niebieskimi drzwiami - wywiad i recenzja

Jan Pelczar, Krzysztof Majewski | Utworzono: 2016-11-25 19:18 | Zmodyfikowano: 2016-11-25 19:30

Z reżyserem Mariuszem Palejem rozmawiał Krzysztof Majewski:

"Za niebieskimi drzwiami" korzysta z archetypu przejścia, ale najważniejszy pozostaje punkt wyjścia.

ZA NIEBIESKIMI DRZWIAMI ****

Książkę Marcina Szczygielskiego lubią dzieci, a nauczyciele dołączają do spisu lektur. Teraz doczekała się filmowej adaptacji, która trafiła w dziesiątkę. 

W domu do snu czytamy dzieciom Brzechwę i Tuwima, ale do kina zabieramy na adaptację bajek Dahla, a nawet Dr Seussa. To się może zmienić po premierze „Za niebieskimi drzwiami”. Wreszcie mamy polskie kino familijne na światowym poziomie. Przemawia do najmłodszych efektownym obrazem, nowoczesnymi efektami specjalnymi i tworzy spójny równoległy świat, który nie jest umowny ani przerysowany. Wielka w tym zasługa konsekwentnego reżysera Mariusza Paleja, scenograf Katarzyny Sobańskiej, czy całego zespołu specjalistów od efektów wizualnych, ale także operatora Witolda Płóciennika, który wytrwale i z talentem koloryzował każdą klatkę filmu. 

W pierwszej scenie główny bohater Łukasz budzi mamę z samego rana, by jak najdłużej mogli cieszyć się pierwszym dniem wakacji i jak najszybciej wyruszyli nad morze. W jednej z kolejnych nie będzie już mógł jej dobudzić, po wypadku samochodowym, który zrujnuje plany na szczęśliwe wakacje. W świecie Łukasza matka zapadnie w śpiączkę, a on trafi do ciotki, do Wysokiego Klifu, bardzo tajemniczego hotelu, w którym znajdują się tytułowe niebieskie drzwi.

Magiczny świat za nimi  przemienia dolnośląskie krajobrazy w nadmorską Narnię. Wystarczy odpowiednio zapukać, by stanąć oko w oko z dziwnymi ptakami, halucynogennymi drzewogrzybami, czy demonicznym Krwawcem. Pajęcza sieć, którą może on zastawić na głównego bohatera i jego tajemniczą ciotkę, także sugestywnie działa na widzów. Drugoplanowe występy Ewy Błaszczyk i Michała Żebrowskiego dopasowane są do konwencji.

Palej adresuje swój film do nastolatków – od dziesiątego do czternastego roku życia. Jego zdaniem młodsi mogą się przestraszyć, a starsi znudzić, ale ja zostawiłbym decyzję rodzicom młodych kinomanów. Znają wrażliwość swoich dzieci, a jeśli pójdą najpierw sprawdzić jakie są horrorowe strachy, a jakie psychologiczne traumy, w filmowej adaptacji polskiego bestsellera, to na pewno się nie wynudzą. Film zmontowano bez dłużyzn, oryginalną muzykę napisał Michał Szabłowski, a po drodze pobrzmiewają m.in piosenki Mary Komasy. Sprawdźcie, jak malowniczo mogą wyglądać zrujnowane rejony Bystrzycy Kłodzkiej, jak magiczne są Góry Stołowe, okolice Nowej Rudy i Jakuszyce, i jakby to było, gdyby z dolnośląskich pagórków, rozpościerał się widok na morze.


Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.