PŚ w kolarstwie górskim - zwycięstwo Mai Włoszczowskiej

Piotr Pietraszek, PAP | Utworzono: 2018-07-08 15:55 | Zmodyfikowano: 2018-07-08 15:55

Poprzedni triumf Polka zanotowała w marcu 2012 roku, kiedy była najlepsza w południowoafrykańskim Pietermaritzburgu.

Włoszczowska (Kross Racing Team) w Val di Sole uzyskała czas 1:30.51 i wyprzedziła o dziewięć sekund Kanadyjkę Emily Batty oraz o 30 klubową koleżankę Szwajcarkę Jolandę Neff.

Zawodniczka z Jeleniej Góry podkreśliła, że sukces zawdzięcza "mądrej jeździe". - Przede wszystkim pojechałam mądrze. Start nie miałam najlepszy, ale na tyle szczęśliwy, że nie leżałam w kraksie. Z przodu znalazły się trzy zawodniczki: Pauline Ferrand-Prevot, Jolanda Neff i Emily Batty. Na krótkich podjazdach odjeżdżały mi, a na zakrętach walczyły o pozycję, a ja zmniejszałam do nich stratę. Jechałam swoim tempem, nie szarpałam się niepotrzebnie i zachowałam najwięcej sił na końcówkę. Zaatakowałam dwie rundy przed końcem na dłuższym podjeździe i zdobytą przewagę utrzymałam - relacjonowała Włoszczowska.

Wejście na podium było dla Włoszczowskiej wzruszającym momentem. Przyznała, że wspominała trenera Marka Galińskiego, który zginął w wypadku samochodowym w 2014 roku. - Łezka w oku się zakręciła. Jestem z siebie dumna i nie dowierzam do końca, co się stało. Nie miałam pewności siebie, bo nie najlepiej wypadłam w piątek w short race. Przed wyścigiem spojrzałam na opaskę, na której była dewiza Marka Galińskiego: "just do your job", czyli "rób swoje". Pomyślałam, kurczę, muszę się postarać, żeby Marek był ze mnie dumny - powiedziała triumfatorka.

W klasyfikacji generalnej PŚ, po czterech z siedmiu zawodów, prowadzi Neff 975 pkt. Włoszczowska plasuje się na czwartej pozycji - 732.

Do zakończenia sezonu pozostały trzy imprezy - najbliższa w przyszłą niedzielę (15 lipca) w Vallnord w Andorze.

Element Serwisów Informacyjnych PAP
Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.