Kaja Ziomek-Nogal i Andżelika Wójcik jadą po medale mistrzostw świata

Przedolimpijski sezon to ostatni czas na spokojne poszukiwanie rozwiązań, które już za kilkanaście miesięcy mają pomóc w uzyskiwaniu życiowych wyników i tym samym w walce o najwyższe cele na igrzyskach. Reprezentanci Polski, prowadzeni przez trenerów Rolanda Cieślaka i Artura Wasia, efektywnie spożytkowali ten okres. Rodzima federacja do mistrzostw zgłosiła trzynaścioro łyżwiarzy.
Po rezultatach uzyskanych w Pucharze Świata czy na mistrzostwach Europy w holenderskim Heerenveen można pokusić się o stwierdzenie, iż to właśnie panczeniści stają się jedną z największych nadziei na polskie medale w Mediolanie i Cortinie d’Ampezzo.
Znakomitą formę od kilku sezonów utrzymują zwłaszcza sprinterki i sprinterzy. Druga na podium klasyfikacji generalnej PŚ na 500 metrów była Andżelika Wójcik, która w całym cyklu aż pięciokrotnie stawała na podium. Na piątej pozycji w cyklu uplasowała się powracająca do ścigania po przerwie macierzyńskiej Kaja Ziomek-Nogal, która wywalczyła trzy miejsca w czołowej "trójce". W grudniu w Pekinie wygrała swój pierwszy PŚ. Dodatkowo, obie wspólnie z Karoliną Bosiek błyszczały w sprincie drużynowym i wygrały PŚ w tej konkurencji.
- Jestem zadowolona, że do tej pory, biorąc pod uwagę dwa ostatnie sezony, osiągnęłam małą "życiówkę". Mamy marzec, ścigam się i jestem w stanie być na bardzo wysokiej pozycji – mówiła po finale PŚ w Heerenveen Wójcik, która obok Holenderki Femke Kok czy Amerykanki Erin Jackson będzie jedną z głównych kandydatek do medali MŚ na 500 m.
Czołowe miejsca w PŚ na najkrótszym z dystansów wśród mężczyzn zajmowali Marek Kania i Damian Żurek, który w Hamar będzie bronił brązu z zeszłorocznych MŚ w Calgary. Dla polskiej reprezentacji był to pierwszy indywidualny medal w historii jej startów w światowym czempionacie. I jest wielce prawdopodobne, że właśnie w Norwegii znów zobaczymy któregoś z Polaków na podium MŚ. Żurek, Kania oraz Piotr Michalski będą mieli indywidualnie po dwie szanse na medal MŚ – na 500 i 1000 m, a także w sprincie drużynowym.
- Cały sezon szykowaliśmy szczyt formy na MŚ. Mam nadzieję, że cała nasza kadra tam "wystrzeli" i pokaże się z jak najlepszej strony – przyznał Kania.
Na wysokie miejsca w Hamar liczą również pozostali reprezentanci Polski na średnich i długich dystansach, którzy w tym sezonie bardzo dobrze spisują się pod wodzą nowego sztabu szkoleniowego. Pozytywnym zaskoczeniem w ostatnich miesiącach jest życiowa forma Natalii Jabrzyk, która obiecująco spisywała się na dystansach 1000 i 1500 m oraz w biegu masowym. Piorunujący debiut na międzynarodowej arenie w biało-czerwonych barwach zaliczył z kolei Władimir Semirunnij, który na 5 i 10 km stanie do walki o wysokie lokaty.
- Czołowa dziesiątka na koniec PŚ to spełnienie marzeń. Na pewno nie podejrzewałabym tego na początku sezonu – powiedziała Jabrzyk, ósma w PŚ na 1000 m.
Rozpoczęcie czterodniowych MŚ w łyżwiarstwie szybkim w Hamar w hali Vikingskipet (Statek Wikingów) zaplanowano na czwartek.
Program zawodów:
czwartek:
18.00 3000 m kobiet
19.11 5000 m mężczyzn
20.57 sprint drużynowy kobiet
21.14 sprint drużynowy mężczyzn
piątek
19.00 bieg drużynowy kobiet
19.25 bieg drużynowy mężczyzn
20.07 500 m kobiet
20.46 500 m mężczyzn
sobota
14.00 1000 m kobiet
14.45 1000 m mężczyzn
15.37 5000 m kobiet
16.48 bieg masowy mężczyzn
niedziela
12.00 1500 m mężczyzn
12.56 1500 m kobiet
13.53 10 000 m mężczyzn
15.58 bieg masowy kobiet
Przeczytaj także: Wokół Śląska: Gościem Paweł Dziakowicz, asystent trenera Ante Simundzy
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.