Strefa Południa w Radiu Wrocław Kultura [SŁUCHAJ 21:00-00:00]

Paweł Iwanina | Utworzono: 2018-02-16 20:40 | Zmodyfikowano: 2018-02-16 20:40

Po dziesięciu latach krótkich, dynamicznych piosenek, wielkich nazwisk i kontrowersyjnych czynów ojcowie, architekci i matki rock and rolla poszły w odstawkę, przestano poświęcać im wiele czasu, a Ameryka rozwinęła swoje zamiłowanie do muzyki folk, próbując ochronić swoje i tak wątłe dziedzictwo. Młodzi wykonawcy szukali starych mistrzów, słuchali czarnych stacji radiowych, niektórzy z nich brali do rąk instrumenty i grali tak, jak to było kiedyś. Obok wielkich postaci takich jak Woody Guthrie czy Pete Seeger – ludzi, którzy śpiewali własną poezję, wyrósł nowy rodzaj artysty, który chciał grać tak, jak czarni. Czy to blues, jazz, jug band – nieważne, brano wszystko i robiono po swojemu. Czarni muzycy jednak nie patrzyli się na to z powagą ani z radością i nie można się im dziwić, bo raz jeszcze, tym razem pod przykrywką wielkiej idei, zabierano im ich muzykę. Dochodziły do tego jeszcze istniejące spięcia rasowe a także fakt, że nowo powstała muzyka była, jak to się mówi w Ameryce, „biała”, czyli pozbawiona charakterystycznego stylu. Dlatego też giganci bluesa jak Son House mówili, że biały być bluesmanem nie może i już i koniec. Nikt jednak nie mógł powstrzymać wielkiej rewolucji, jaka się nadarzyła w latach 60, gdy pierwsze białe poważne zespoły zaczęły grać naprawdę dobrą muzykę. Ta później przedostała się do Anglii, gdzie swoje bluesowe akcenty zostawiły takie zespoły jak Fleetwood Mac czy Status Quo, a z Anglii bluesowy styl rozsiano po całej Europie. Żelazna kurtyna zostawiła swoje piętno.

W najbliższej Strefie Południa posłuchamy dźwięków i historii z tego wyjątkowego okresu. Do usłyszenia!

SŁUCHAJ RADIA WROCŁAW KULTURA

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.