Szybko zdobyty gol przesądził o wygranej mistrza Polski

PP/PAP | Utworzono: 2018-11-25 17:35 | Zmodyfikowano: 2018-11-25 17:35

Legia nie zachwyciła w Lubinie, ale zasłużenie wygrała po golu zdobytym na początku spotkania. Zagłębie natomiast od 14 września czeka na wygraną i jeszcze poczeka przynajmniej tydzień. Dla zespołu z Dolnego Śląska niedzielny mecz był ósmym z rzędu bez zwycięstwa.

Początek spotkania wskazywał, że Legia odniesie łatwe zwycięstwo. Przyjezdni w pierwszych minutach zepchnęli gospodarzy do obrony. Swoją przewagę warszawianie szybko udokumentowali golem, bo już w dziewiątej minucie trafili do siatki. Po rzucie rożnym Dominik Hładun wybił piłkę, ale ta trafiła ponownie w pole karne, gdzie dopadł do niej William Remy i zrobiło się 0:1. Legia nie poszła jednak za ciosem i od tego momentu spotkanie się wyrównało. Na boisku nie brakowało walki, ale nie było za to w ogóle sytuacji podbramkowych.

Zagłębie właściwie tylko dwa razy zagroziło bramce strzeżonej przez Radosława Majeckiego. Pierwszy raz zaraz po stracie gole, kiedy po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Filipa Starzyńskiego próbował głową strzelać Sasa Balic. Za drugim razem ponownie w akcji brał udział Starzyński, ale strzał wślizgiem Patryka Tuszyńskiego był niecelny. Legia nie była lepsza, bo tylko raz jeszcze zmusiła do wysiłku Hładuna. Michał Kucharczyk ni to strzelał ni to dośrodkował i bramkarz Zagłębia musiał ratować swoją drużynę. To było wszystko, co ciekawego wydarzyło się w pierwszej połowie w Lubinie.

Druga zaczęła się obiecująco dla Zagłębia. Po ładnej akcji piłka trafiła do Filipa Jagiełły, który zdecydował się na strzał i niewiele się pomylił. Chwilę później Bartosz Kopacz wstrzelił piłkę w pole karne gości, ale nikt nie zdołał jej uderzyć w kierunku bramki. Lubinianie starali się grać szybciej i atakować większą liczbą zawodników. Legia natomiast zwalniała grę, a gdy nadarzała się okazja, wyprowadzała kontrataki. W porównaniu z pierwszą połową na boisku działo się znacznie więcej. 

Dla Zagłębia szanse na gola mieli Balic i Damjan Bohar, a dla Legii Sandro Kulenovic. Pierwsi trafiali w Majeckiego, a zawodnik gości pomylił się minimalnie i piłka minęła bramkę gospodarzy. Dużo ożywienia w poczynania gości wniosło wejście Carlitosa. To po akcji Hiszpana do siatki mógł trafić Adam Hlousek, który dobijał strzał napastnika Legii, ale trafił w poprzeczkę. Od tego momentu inicjatywę przejęli warszawianie. Chociaż do końca pozostawało ponad 15 minut, goniące wynik Zagłębie nie potrafiło stworzyć sobie nawet jednej sytuacji bramkowej. Gola za to mogli zdobyć goście. Najbliższy tego był bardzo aktywny Carlitos, ale piłka po jego strzale wylądowała na słupku. To była ostatnia groźna sytuacja w tym meczu. 

KGHM Zagłębie Lubin - Legia Warszawa 0:1 (0:1)

Bramki: 0:1 William Remy (9).

Żółta kartka - KGHM Zagłębie Lubin: Damjan Bohar, Filip Starzyński, Adam Matuszczyk. Legia Warszawa: Sebastian Szymański, Andre Martins.

Sędzia: Paweł Gil (Lublin). 

KGHM Zagłębie Lubin: Dominik Hładun - Bartosz Kopacz (89. Daniel Dziwniel), Maciej Dąbrowski, Lubomir Guldan, Sasa Balic - Damjan Bohar, Adam Matuszczyk, Filip Jagiełło, Filip Starzyński, Dawid Pakulski (61. Jakub Mares) - Patryk Tuszyński (75. Łukasz Janoszka).

Legia Warszawa: Radosław Majecki - Marko Vesovic, Mateusz Wieteska, William Remy, Adam Hlousek - Michał Kucharczyk, Andre Martins (81. Chris Philipps), Cafu, Sebastian Szymański (62. Carlitos), Dominik Nagy - Sandro Kulenovic (70. Kasper Hamalainen).

 

Element Serwisów Informacyjnych PAP
Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.