Nieudana pogoń Górnika. Śląsk znowu lepszy w play-offowych derbach [POSŁUCHAJ]

Bartosz Tomczak | Utworzono: 2019-04-07 17:31 | Zmodyfikowano: 2019-04-07 17:57

POSŁUCHAJ POMECZOWYCH ROZMÓW Z TRENERAMI - Radosławem Hyżym (Śląsk) i Marcinem Radomskim (Górnik):

Początek należał do grających pod kosz gości. Górnik po trzech minutach prowadził 9:5, trafiając tylko z pomalowanego i niemal wyłącznie za sprawą Piotra Niedźwiedzkiego. Środkowy wałbrzyszan wykorzystywał swoją fizyczną przewagę i raz po raz upychał się z lewej strony obręczy zdobywając „na dzień dobry” 7 punktów (jedna akcja 2+1). Śląsk z gry trafiał tylko za trzy lub z wolnych, aż w piątej minucie meczu z półdystansu z zawiśnięciem punktował Krzysztof Jakóbczyk na 13:11 dla gospodarzy. Górnik ciągle czekał na rozciągnięcie swojej gry, a tymczasem wrocławianie po celnych rzutach zza łuku Norberta Kulona i Roberta Skibniewskiego prowadzili już 23:11 na dwie minuty przed końcem inauguracyjnej odsłony. Ta skończyła się wynikiem 27:17 dla Śląska, a Górnik spudłował w niej wszystkie rzuty spoza strefy podkoszowej – 2 z półdystansu i 2 za trzy. Warto dodać, że połowa z tych prób została oddana w ostatnich 7 sekundach w akcjach sytuacyjnych.

Po 45 sekundach drugiej kwarty goście w końcu przerwali swoją serię. Z lewej 45-tki za trzy trafił Krzysztof Spała, a w kolejnej akcji z prawej 90-tki – także zza łuku – punktował Hubert Kruszczyński. Co robił w tym czasie Śląsk? Poszedł w ślady Górnika z pierwszej odsłony i skończył trzy akcje w pomalowanym. Po 2 minutach drugiej kwarty było 35:23 i trener Marcin Radomski musiał wykorzystać kolejną przerwę na żądanie. Od tego momentu wałbrzyszanie nie pozwalali już na tyle łatwych punktów spod kosza, ale za to dawał łatwe punkty rywalom z linii rzutów wolnych. Gospodarze czekali natomiast prawie przez 7 minut drugiej kwarty na celną trójkę – trafił ją Robert Skibniewski gubiąc na zasłonie Rafała Glapińskiego (46:32). Grający asystent dwa posiadania później dorzucił kolejną trójkę na 49:33 na niespełna 2,5 minuty przed przerwą. Od tego momentu do końca kwarty Górnik zanotował serię 10:0, której ozdobą była trójka i efektowne wejście na kosz Rafała Glapińskiego, który miał coś do udowodnienia po wczorajszym meczu na 0 punktów.

Trzecia kwarta rozpoczęła się od… krótkiej przerwy spowodowanej awarią zegara – tablica świeciła się cały czas na czerwono. Kiedy już zaczęła się gra to obie strony w pierwszej minucie miały więcej strat – 3 – niż celnych rzutów z gry – 2 (w całej kwarcie obie drużyny miały po 5 straconych posiadań – w pierwszej połowie Śląsk - 4, Górnik – 5). W trzeciej minucie (57:48) drugiej połowy chwilę grozy przeżyli wszyscy fani Górnika. Dziewa wszedł w stojącego twardo (choć bez faulu ofensywnego) Piotra Niedźwiedzkiego, a ten tak niefortunnie upadł, że uderzył barkiem w obudowę kosza. Lider gości zwijał się z bólu tak bardzo, że wyglądało, że może to być dla niego koniec spotkana, ale skończyło się na strachu. Kiedy Niedźwiedzki wrócił do gry w połowie odsłony to od razu zaliczył ofensywną zbiórkę i zdobył punkty (59:53). Na Śląsku nie zrobiło to jednak wielkiego wrażenia, bo od razu w kontrze Krzysztof Jakóbczyk trafił trójkę (61:53). Wśród gospodarzy dobrą kwartę rozgrywał mający wczoraj słabszy mecz Aleksander Dziewa (tylko 1 celny rzut w pierwszym spotkaniu). MVP fazy zasadniczej notował przechwyty i przymierzył zza łuku na 69:56 na 4 minuty przed końcem trzeciej kwarty. Wałbrzyszanie podjęli rękawice. Po kontrze Grzegorza Małeckiego przegrywali tylko 5 punktami (67:72), a na zegarze pozostawało jeszcze 90 sekund gry. Czarnym koniem końcówki kwarty okazał się Karol Michałek, który najpierw wywalczył przewinienie i wizytę na linii, a potem skończył dwójkową akcję z Jakóbczykiem i Śląsk prowadził 76:67.

Ten który wystąpił w roli asystenta na koniec trzeciej kwarty, czwartą zaczął od celnej trójki (79:67). Krzysztof Jakóbczyk miał już 22 punkty i był na dobrej drodze by pobić swoje wczorajsze 24 „oczka”. Trener Marcin Radomski szybko, bo już po 84 sekundach czwartej kwarty poprosił o czas i od razu po nim zza łuku skutecznie przymierzył Krzysztof Spała (83:72). Śląsk nadal jednak trzymał Górnika na dystans i marzenia o zaciętej końcówce trzeba było odłożyć na półkę. Gospodarze grali mądrzej, częściej chodzili na linię i na 5 minut przed końcem meczu miał bezpieczny kapitał – 90:76 i już go nie wypuścił. Jednym z decydujących czynników były zbiórki w ataku. WKS miał ich w decydującej kwarcie 7 - czyli więcej (6) niż w trzech poprzednich.

Kolejne spotkanie odbędzie się 13 kwietnia w Wałbrzychu. Ewentualny czwarty mecz dzień później także w tym samym mieście.

FutureNet Śląsk Wrocław - Górnik Trans.eu Wałbrzych 94:85 (27:17, 22:26, 27:24, 18:18)

Punkty dla Śląska: Jakóbczyk 22, Kulon 19, Dziewa 16, Skibniewski 14, Musiał 13, Michałek 5, Leńczuk 3, Tomczak 2, Zagórski 0, Sasik 0.

Punkty dla Górnika: Niedźwiedzki 22, Spała 18, Kruszczyński 16, Wróbel 15, Małecki 7, Glapiński 5, Der 2, Durski 0, Krzywdziński 0, Ratajczak 0.

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.