Na ulicach Legnicy pojawił się nowy autobus z elektrycznym napędem

Andrzej Andrzejewski, mk | Utworzono: 2019-10-06 11:08 | Zmodyfikowano: 2019-10-06 11:10
Na ulicach Legnicy pojawił się nowy autobus z elektrycznym napędem - fot. MPK Legnica
fot. MPK Legnica

Pierwszy pojazd z wyłącznie elektrycznym napędem testowany jest na linii nr 24. Zdzisław Bakinowski, dyrektor MPK przyznaje, że w tym przypadku bilety nie obowiązują:

- Fajnie, bo ładny układ miejsc wewnątrz. Jest w sumie 75 miejsc dla pasażerów, a - co najważniejsze - 16 jest dostępnych z tzw. niskiej podłogi, czyli jest przyjazny osobom niepełnosprawnym. Pojazd rzeczywiście nie posiada kasowników z tego względu, że jest to autobus wybitnie testowy. Nie ma możliwości podłączenia tych urządzeń.

Po pierwszych dniach testów kierowcy Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Legnicy z uznaniem wypowiadają się o możliwościach elektrycznego autobusu. Jeśli negocjacje z polskim producentem pojazdu zakończą się sukcesem, to niewykluczone, że podobne modele na stałe wejdą do miejskiego taboru.

Ustawa o elektromobilności zmusza samorządy, by do końca przyszłego roku przynajmniej 5 proc. pojazdów komunikacji miejskiej było napędzanych wyłącznie silnikami elektrycznymi.

- Czeka nas to na pewno w przyszłości, więc myślę, że to jest dobry czas, aby sprawdzić jak się ten autobus zachowuje akurat w warunkach legnickich. Bo taki autobus może mieć inne parametry, jeżeli chodzi o zużycie energii w Jeleniej Górze - gdzie jest troszeczkę górek, a inaczej w Legnicy - gdzie większość linii jest po terenie płaskim -dodaje Bakinowski.

Pracownicy legnickiego MPK już obliczyli, że przejazd "elektrykiem" z pełnym obciążeniem kosztuje 65 groszy za kilometr. Z kolei koszty oleju napędowego na tym samym dystansie to 1 zł 48 gr. Problemem jest cena ekologicznych autobusów. Dziś na sprostanie normom, które zaczną obowiązywać od 1 stycznia 2021 r. legnicki przewoźnik musi wydać ponad 7 milionów złotych. Bez wsparcia rządowego lub unijnego spółka nie może sobie pozwolić na taka inwestycję.

Reklama

Komentarze (6)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~JotPe2019-10-07 07:57:35 z adresu IP: (5.173.xxx.xxx)
Palenie starymi oponami w piecu też jest tańsze niż np. ekogroszkiem ale tego nie robimy z jakichś względów. Po drugie, diesel emituje mniej CO2 od benzynowca ale więcej trujących tlenków azotu i rakotwórczej sadzy. Trzeba odróżniać gaz cieplarniany od trujących tlenków azotu. Jest spora różnica. Po trzecie, co ma piernik do wiatraka, kto tu pisze o benzynowych autobusach. Po czwarte, wcale nie musimy mieć prądu z węgla, nikt nam nie każe, wręcz przeciwnie - UE nas za to ukarze - zapłacimy za głupotę polityków w cenie prądu. Po piąte, dużo łatwiej kontrolować przemysłową instalację do spalania węgla w elektrowni niż setki tysięcy domowych palenisk. To samo dotyczy rur wydechowych, zwłaszcza w autach z wyciętymi katalizatorami. Po szóste, lepiej już budować infrastrukturę paliw alternatywnych a nie wtedy, jak cena litra diesla przekroczy 10 zł. A w końcu przekroczy. Po siódme, dlaczego tramwaj ma być eko a elektryczny autobus już nie?
~Marek Kramarz2019-10-07 08:25:01 z adresu IP: (46.76.xxx.xxx)
Jesteś bujającym w obłokach. Redukcja NO i innych węglowodorów w dzisiejszych dieslach jest 99,9 %.
~Marek Kramarz2019-10-07 07:24:57 z adresu IP: (46.76.xxx.xxx)
Za jeden elektryczny można kupić trzy normalne. A dzisiaj diesle emitują mniej spalin niż benzynowce. Przecie za ten prąd do ładowania trzeba zapłacić i ten prąd wyprodukować z węgla. Gdzie ekonomia.
~JotPe2019-10-07 05:37:29 z adresu IP: (5.173.xxx.xxx)
Ok, elektryk nie jest taki eko jak go malują, zgoda. Ale jaka jest alternatywa? Diesel? Truje związkami azotu i cząstkami stałymi. CNG? Musimy importować, tak jak ropę. A to oznacza uzależnienie od obcych - od Rosji czy krajów arabskich (nota bene, najwięksi orędownicy pokoju na świecie, hehe) czy od USA. Chyba że z Norwegii :) Albo gaz z wysypisk - szkoda że tego nie robimy.... Tylko przejście w jak największym stopniu na OZE uniezależni nas od importowanych paliw kopalnych, co jest wartością samą w sobie. Poza tym to polski producent, więc dodatkowy argument. Z drugiej strony masz Wrocław, który zamówił niedawno 50 diesli od Mercedesa, mimo że ma pod bokiem Volvo... To jest dopiero głupota...
~Andrzej2019-10-07 11:03:19 z adresu IP: (89.64.xxx.xxx)
Solaris był polskim producentem. Ale to już przeszłość. Teraz bodajże należy do hiszpan...
~dera2019-10-06 20:33:18 z adresu IP: (79.110.xxx.xxx)
Samochody elektryczne nie są tak dobre dla środowiska, jak sądzimy. To najważniejsza teza raportu przygotowanego przez szwedzki instytut zajmujący się kwestiami związanymi ze środowiskiem naturalnym. Zdaniem szwedzkich naukowców elektryczne auta tylko zmieniają miejsce emisji, lecz w ostatecznym rachunku są nie mniej szkodliwe niż spalinowe. Spopularyzowanie elektrycznej motoryzacji na pewno oczyści wielkie miasta ze spalin, zmniejszy też niską emisję dwutlenku węgla oraz innych szkodliwych gazów, które powodują liczne choroby, w tym raka i alergie. Jak dowodzą szwedzcy naukowcy, elektryczne i hybrydowe samochody też są szkodliwe dla środowiska, podobnie jak auta spalinowe. Chodzi o zasoby, jakie są potrzebne do produkcji baterii. W tym procesie do atmosfery trafia wiele ton dwutlenku węgla jeszcze zanim akumulatory opuszczą fabrykę. Na zamówienie dwóch szwedzkich agencji rządowych: energii i transportu, raport w tej sprawie przygotował tamtejszy instytut zajmujący się kwestiami związanymi ze środowiskiem (Swedish Environment Institute). Sprawdzano przede wszystkim wpływ baterii litowo-jonowych na klimat, ale nie tylko w okresie ich eksploatacji, lecz w całym cyklu życia. Z raportu wynika, że produkcja baterii litowo-jonowych wiąże się z dużą emisją dwutlenku węgla – każda kilowatogodzina pojemności baterii to emisja około 150–200 kilogramów tego gazu. Choć w raporcie tym nie analizowano dokładnie procesów produkcji akumulatorów stosowanych w konkretnych modelach, to jednak można przeprowadzić stosowne obliczenia. Przykładowo takie samochody jak Nissan Leaf i Tesla Model S mają baterie o pojemnościach odpowiednio 30 kWh i 100 kWh, co oznacza, że kupując ten samochód mamy już na sumieniu emisję do atmosfery 5,3 tony lub 17,5 tony dwutlenku węgla. Jak się do tego odnieść? Przykładowo, lecąc w Warszawy do Nowego Jorku, jesteśmy odpowiedzialni za emisję około 500 kg dwutlenku węgla. Inny przykład: podróżując samochodem ze 120-konnym silnikiem na benzynę z Warszawy do Gdańska (autostradą A2 i A1) wyemitujemy do atmosfery około 70 kg dwutlenku węgla. ----- Autko elektryczne z trakcji wytwarza tyle samo (o ile nie więcej z powodu wagi) pyłów co samochód spalinowy. A pyły ze spalania - przerzucamy po prostu do... elektrowni. Poza tym sprawność... Silnik spalinowy to ok 40-50%. Produkcja prądu w elektrowniach - podobnie. Jednak do elektromobilka trzeba ten prąd przesłać (sprawność 0,75) przetworzyć do formy przydatnej do zgromadzenia w akumulatorze (sprawność 0,8) naładować akumulator (sprawność 0,55-0,6) i jechać elektromobilkiem (sprawność 0,8). Wystarczy spojrzeć, aby dowiedzieć się, że elektryczny w bilansie ogólnym powoduje powstanie większej chmury pyłów i CO2 niż Star 20... przeniesionej jednak poza miasto.